Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Papieska kolumna zmierza z lotniska do centrum Stambułu, gdy nagle pod koła auta prowadzącego konwój rzuca się dwóch mężczyzn. Pisk opon, samochody zatrzymują się - akurat w miejscu, które zamachowcy nafaszerowali wcześniej materiałem wybuchowym. Zdetonowana zdalnie bomba niszczy papieskiego mercedesa. Benedykt XVI żyje, ale jest ciężko ranny. O zorganizowanie zamachu zostaje oskarżony Iran, mimo że naprawdę jest on dziełem spisku Amerykanów, Izraelczyków (bombę zdetonował Żyd) i tajnych organizacji, w tym rzecz jasna Opus Dei oraz masonów. Wszystko po to, by stworzyć pretekst do zmasowanego ataku świata Zachodu na islam. Książka kończy się sceną, w której zachodnie samoloty startują do ataku na Mekkę.
Książka, gdyż o książce mowa. Na kilka tygodni przed wizytą Benedykta XVI w Turcji 45-letni pisarz Yücel Kaya wydał thriller "Zamach na Papieża" (podtytuł: "Kto zabije Papieża w Stambule?"), skupiając uwagę na swojej osobie bardziej niż na samej książce. Ta bowiem sprzedaje się średnio: dotąd rozeszło się kilkanaście tysięcy egzemplarzy. Niewiele, zważywszy na to, że o dziele mówi się nie tylko w Turcji.
Jednak zamieszanie wokół powieści Yücela Kayi to tylko jedno z wielu wydarzeń, które sprawiają, że atmosfera przed wizytą Benedykta XVI w Turcji staje się na tyle napięta, że zaczynają pojawiać się pytania o celowość zaplanowanej na koniec listopada podróży.
Zwłaszcza po tym, co stało się w ubiegłym tygodniu. Najpierw, w miniony czwartek, niejaki Ibrahim Ak strzelał z pistoletu przed włoskim konsulatem w Stambule. Nie była to próba zamachu - Ak strzelał w powietrze - ale publiczna demonstracja. "Bóg nie chce, żeby Papież przyjeżdżał. A jeśli jednak przyjedzie, zobaczy, co się z nim stanie" - miał wołać 26-latek do dziennikarzy, gdy odprowadzali go policjanci.
Także w minionym tygodniu okazało się, że podczas wizyty Benedykta XVI nie dojdzie do spotkania z premierem Recepem Erdoganem. Oficjalnie szef rządu będzie w tym czasie w podróży dyplomatycznej. Biuro Prasowe Watykanu oświadczyło, że "Stolica Apostolska została już wcześniej powiadomiona - w czasie przygotowań tej podróży - o jej zbieżności w czasie z ważnymi obowiązkami premiera w związku ze szczytem NATO na Łotwie". Jednak to sytuacja szczególna: rozmowa z szefem rządu była dotąd standardowym punktem każdej papieskiej pielgrzymki. Włoskie media interpretują to jako ostentacyjny gest Erdogana.
Rozczarowanie sytuacją wyraził bp Luigi Padovese, wikariusz apostolski Anatolii: w dzienniku "La Stampa" mówi o "utraconej szansie" na postęp w rozmowie między Kościołem a państwem tureckim. Z kolei przewodniczący tureckiego Episkopatu Ruggero Franceschini uznał, że wiadomość o nieobecności premiera to "nowa trudność w i tak już trudnej sytuacji". W istocie w trudnej sytuacji są także, a może przede wszystkim, tureccy chrześcijanie (stanowiący mniej niż 1 proc. społeczeństwa); wielu obawia się publicznie przyznać do swej religii. W lutym 2006 r. w Turcji zamordowano katolickiego księdza.
Miejscowi politycy mają za złe Benedyktowi XVI nie tylko jego ratyzbońskie przemówienie - po którym Salih Kapusuz, wiceprzewodniczący rządzącej Partii Sprawiedliwości i Rozwoju, porównał Papieża do Hitlera - ale także wypowiedzi, w których kard. Joseph Ratzinger powątpiewał w sens przyjmowania Turcji do UE.