Zakon od wykupu zwierząt

Tekst ukazał się w TP nr 50/2000

09.12.2009

Czyta się kilka minut

Jakim będzie XXI wiek, w który wejdziemy 1 stycznia 2001 r.? Będzie to wiek kobiet? A może zdominuje go problem sztucznych inteligencji? Wydaje mi się, że będzie to wiek zwierząt. Wiek wielkiej ,,emancypacji" naszych czworonożnych lub skrzydlatych ,,krewniaków". Jest na naszej planecie wystarczająco dużo miejsca dla ludzi i dla zwierząt.

Św. Saba (V/VI w.), założyciel Wielkiej Ławry w Ziemi Świętej, wędrując kiedyś przez pustynię położył się w jaskini, by nieco odpocząć. Nie wiedział, że służyła ona za legowisko dla lwa. Zmęczony trudami drogi zasnął. W pośrodku nocy przebudziło go szarpanie za tunikę. Ktoś usiłował wyciągnąć go z groty. Usiadł i przetarł oczy. Widok dzikiego zwierzęcia nie przeraził go wcale. Przypomniało mu się tylko, że to najwyższy czas na nocną modlitwę. Zabrał się więc do recytowania psalmów. Lew wyszedł i usiadł przed grotą. Po modlitwie Święty położył się ponownie i zasnął. I znowu obudziło go szarpanie za tunikę. Tego już było św. Sabie za dużo. Usiadł i tak przemówił do lwa: ,,Jaskinia jest wystarczająco duża, żeby nas obydwu pomieścić. Przecież ten sam Bóg nas stworzył, Ciebie i mnie. Jeśli chcesz, to możesz tu zostać, jeśli nie, to sobie idź

stąd". Po czym zabrał się do modlitwy, tym razem do odmawiania modlitw porannych, potężny lew opuścił jaskinię. Zrobił to, jak zaznacza biograf świętego, Cyryl ze Scytopolis, ,,z szacunku" dla modlącego się

pustelnika. Nie była to jedyna przygoda świętego z lwem. Jednemu z lwów św. Saba wyciągnął cierń z łapy. Wielu świętych miało wyświadczyć podobną przysługę lwom. Niektórzy z nich, jak św. Hieronim, zasłużyli sobie na uwiecznienie tego dobrego uczynku przez znakomitych malarzy. Lew, uleczony przez św. Sabę, nie

pozostał dłużny. Zaciągnął się na służbę u Świętego. Św. Saba powierzył mu opiekę nad swym osłem, który służył mu za tragarza wody z oddalonego o sporo mil Jordanu. Codziennie rano lew wyprowadzał osła na pastwisko, czuwał nad jego bezpieczeństwem, a wieczór, nie omieszkawszy wprzódy go napoić, odprowadzał

czworonożnego podopiecznego do pustelni świętego.

Nie tylko o miejsce chodzi na naszej planecie, dla nas i dla zwierząt. Ale przede wszystkim o dobre, przyjazne ,,sąsiedztwo". Św. Makary (IV w.), uczeń św. Antoniego Pustelnika, kiedyś sprzedawca słodyczy,

cieszący się wielkim autorytetem wśród mnichów egipskich, założyciel klasztoru, który istnieje do dziś w Wadi

Natrun, miał swą grotę mieszkalną w sąsiedztwie jaskini zajmowanej przez hienę. Pewnego razu w nocy hiena weszła do groty świętego i zaczęła go delikatnie lizać po stopach. Święty przebudził się. Hiena pochwyciła go lekko zębami za tunikę i kierując swój wzrok ku wyjściu dawała św. Makaremu znak, żeby poszedł za nią.

Św. Makary wstał i udał się za hieną. Ta wprowadziła go do swej jaskini i pokazała mu ślepe maleństwa, prosząc go wzrokiem, by je uleczył. Święty pomodlił się nad biedactwami i te nagle przejrzały na oczy. Hiena na znak wdzięczności ofiarowała św. Makaremu olbrzymią skórę z wyjątkowo wielkiego barana. ,,Makary - pisze anonimowy autor zapisków z podróży po Egipcie z 394 r., w tzw. "Historii mnichów egipskich" - uśmiechnął się do hieny, jakby do jakiejś osoby pełnej uprzejmości i wrażliwości, zabrał skórę i zrobił z niej wykładzinę. Skóra ta - o dziwo - będzie mieć swoją bogatą historię. Od św. Makarego otrzyma ją w darze św. Melania

Starsza, arystokratka rzymska, która sprzedała swe olbrzymie włości i osiadła w Jerozolimie, oddając się pokucie. Odwiedziła ona niektóre z osad mnichów w Egipcie. Św. Melania najwidoczniej przekazała skórę któremuś z mnichów, bo wykładzina ta była później pokazywana w Egipcie. Biograf Świętego zapewnia, że skóra ta ,,jest przechowywana dotąd u jednego z braci".

Z miłym zaskoczeniem przeczytałem kiedyś o tym, że w XVII wieku w Chinach, w Hangzhu, istniało Towarzystwo od Wyzwalania Życia. Członkowie tej organizacji zbierali pieniądze, za które raz w roku odkupywano ptaki i ryby i wypuszczano je na wolność. Robiono to z czystej, bezinteresownej miłości do zwierząt, dla przyjemności, jaką daje obdarzanie stworzeń wolnością.

W średniowieczu działały w chrześcijaństwie dwa zakony od wykupu niewolników, Mercedarze i Trynitarze. Ci ostatni mieli wykupić z niewoli do XVIII w. milion ludzi, czym zasłużyli sobie nawet na pochwały Woltera, skądinąd bardzo skąpego w słowa uznania pod adresem chrześcijan. Wyobrażam sobie, że w trzecim Tysiącleciu powstanie wiele zakonów, stowarzyszeń i organizacji od obrony zwierząt. Aż serce rośnie, gdy się słyszy o wielu inicjatywach w Polsce na rzecz zwierząt (choćby obrona koni polskich przed wysyłką na rzeź za granicę). Doprawdy - potrzebny od zaraz - zakon od wykupu zwierząt!

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]