Zakąski przekąski

Nie wiem,czy duch społeczeństwa obywatelskiego przeniknie z krakowskiego przedmieścia do apteki w Kłodzku. Chodzi o to, żeby wzgląd na dobro społeczności wziął górę nad utargiem.

17.08.2010

Czyta się kilka minut

Przeczytałem gdzieś, że 10 sierpnia, w czasie happeningu pod krzyżem, mieliśmy do czynienia z przebudzeniem społeczeństwa obywatelskiego. Coś w tym jest: mieliśmy do czynienia z samoorganizacją bez impulsu ze strony władzy państwowej, z potrzebą wspólnoty, z zainteresowaniem sprawami społecznymi, a konkretnie: społecznym problemem oddzielenia Kościoła od państwa. Tego i owego jednak do pełni zabrakło. Pogardliwe traktowanie symboli religijnych (pluszowy miś przybity do krzyża), papież-przebieraniec, krzyż z puszek po piwie - nie najlepiej świadczą o klasie tego naszego obywatelskiego społeczeństwa. Trwałość owej samoorganizacji też może budzić wątpliwości, nic konstruktywnego bowiem z tej imprezy nie wynikło. Elementem istotnym dla tego rodzaju społeczeństwa jest świadomość potrzeb wspólnoty, tu mieliśmy raczej lansowanie własnych potrzeb, czy raczej odczuć, bez litości dla potrzeb i wrażliwości pozostałej, bądź co bądź znacznej, części tegoż społeczeństwa. Cóż: jeśli było to przebudzenie, "wyzwolenie poznawcze", nie należy się natychmiast zbyt wiele spodziewać.

Egzaminem dla obywatelskiego społeczeństwa są dramaty wynikłe z powodzi. Nawet oglądanie tych wydarzeń w telewizji pozwala rozróżnić, kiedy samorząd jest rzeczywiście samorządem, a kiedy w godzinach kryzysu nie potrafi nic zrobić bez instytucji państwowych. W każdym razie nie ulega wątpliwości, że samorządy są przestrzenią, w której społeczność obywatelska się tworzy.

Pytanie o społeczeństwo obywatelskie nasuwa się podczas lektury tekstu Przemysława Wilczyńskiego na temat rynku farmaceutycznego: co zrobić, by kontrolować powszechnie dostępne leki, które zawierają niewielką ilość pseudoefedryny (substancji, z której łatwo można uzyskać narkotyki), tak by były używane do celów leczniczych, a nie zasilały rynek używek? Okazuje się, że zalecenie ograniczenia sprzedaży do dwóch opakowań na głowę nie skutkuje. Farmaceuci (nie wszyscy) nie muszą, więc się nie przejmują. Jakie mogą być skutki, piszemy na kolejnych stronach. Nie wiem, czy duch społeczeństwa obywatelskiego przeniknie z Krakowskiego Przedmieścia do apteki w Kłodzku. Chodzi o to, żeby wzgląd na dobro społeczności wziął górę nad utargiem. W społeczeństwie obywatelskim nie trzeba Tusipectu wpisywać na listę leków na receptę, w nieobywatelskim i tak znajdzie się sposób, by jeden specyfik zastąpić innym.

Ryszard Holzer pisze o zadłużeniu Polski. "Społeczeństwo nie chce przyjąć do wiadomości faktu, że wyczerpał się dotychczasowy model państwa, zasypującego polskie problemy pożyczanymi pieniędzmi". Prosty i klarowny wykład Holzera jest dramatycznym (tak!) apelem do społeczeństwa obywatelskiego. Czarno na białym wykazuje, że jeśli teraz Polacy się nie zgodzą na pewne wyrzeczenia, nie zaciągną pasa, za parę lat z naszą gospodarką będzie kiepsko i o akceptację wyrzeczeń już nikt pytał się nie będzie. Tymczasem rząd (jeden po drugim) po prostu się boi, że prawdziwa reforma finansów wzbudzi niezadowolenie obywateli. Bo obywatele przywykli do ulg, obniżek i dofinansowań. Oby z Krakowskiego Przedmieścia (z bistra "Przekąski Zakąski"?) duch społeczeństwa obywatelskiego pomógł popatrzeć w ten sposób na wspólne dobro Ojczyzny, która niebawem znajdzie się w opałach.

Zaangażowanie w dobro wspólne, energia potrzebna do podejmowania inicjatyw i do samoorganizacji są miarą demokratycznej kultury społeczeństwa. Długie lata państwa, które jak kierownictwo domu dziecka mówiło nam: "wy tylko macie nas słuchać, my o wszystkim myślimy i o wszystko się troszczymy", nie sprzyjały rozwojowi społeczeństwa obywatelskiego. Sprzyjały rozwijaniu ducha kontestacji (słusznej), rewindykacji praw i dóbr, działaniom "przeciw". A działanie "przeciw" bywa potrzebne, jednak nie jest ani istotną, ani dominującą cechą społeczeństwa obywatelskiego.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Urodził się 25 lipca 1934 r. w Warszawie. Gdy miał osiemnaście lat, wstąpił do Zgromadzenia Księży Marianów. Po kilku latach otrzymał święcenia kapłańskie. Studiował filozofię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował z młodzieżą – był katechetą… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 34/2010