Zagrożona adopcja

Od pięciu lat katolickie ośrodki adopcyjne walczą o byt. Pomóc im może nowelizacja ustawy o wsparciu rodziny i systemie pieczy zastępczej.

15.01.2018

Czyta się kilka minut

 / KSENIA GLAZKOVA / ALAMY STOCK PHOTO
/ KSENIA GLAZKOVA / ALAMY STOCK PHOTO

Kiedy pierwsza z matek chciała oddać dziecko, duchowny zaczął odwiedzać parafie, dyskretnie wypytując, czy znaleźliby się chętni na adopcję. Takie były początki Katolickiego Ośrodka Adopcyjnego i Opiekuńczego w Opolu – jednego z dziesięciu istniejących w kraju. Powstał on rok po założeniu w tym mieście katolickiego domu matki i dziecka. – W 1993 r. otrzymaliśmy od władz miasta hotel robotniczy na ten cel – wspomina ks. Jerzy Dzierżanowski, dyrektor Diecezjalnej Fundacji Ochrony Życia prowadzącej ośrodek adopcyjny.

W pierwszym roku przeprowadzono kilka adopcji, później średnio ­40-50 rocznie, po 2012 r. ich liczba spadła do ok. ­25-30 na rok. Obecnie 48 par czeka na pierwsze dziecko, a 24 pary na drugie.

Katolickie ośrodki adopcyjne są prowadzone przez diecezje, Caritas, Stowarzyszenie Rodzin Katolickich, Towarzystwo Jezusowe. Mają status ośrodków niepublicznych. Najstarszy z nich powstał w 1989 r. w Łodzi. Do 2012 r. funkcjonowało w Polsce dwadzieścia takich ośrodków. Ta liczba systematycznie topnieje. Ich byt jest obecnie zagrożony.

Nie tylko katolik

– Większość par, pytana o powód zgłoszenia się do naszego ośrodka, podaje, że zależało im, by był to ośrodek katolicki – tłumaczy Barbara Słomian, dyrektor ośrodka adopcyjnego w Opolu.

Choć katolickie ośrodki adopcyjne preferują małżeństwa sakramentalne, nie należy tego traktować jako bezwzględnego wymogu. Ks. Grzegorz Koss, dyrektor Diecezjalnego Centrum Służby Rodzinie i Życiu w Sosnowcu, które prowadzi Diecezjalny Ośrodek Adopcyjny, zauważa: – Katolik? Nie jest to wymóg, który decyduje o możliwości przygotowania do adopcji w naszym ośrodku. Funkcjonujemy w ramach porządku prawnego, określonego przez ustawę o wspieraniu rodziny i, jak każdy ośrodek, temu prawu podlegamy.

Zgodnie z prawem kandydatem na rodzica adopcyjnego może zostać małżeństwo lub osoba samotna niepozostająca w związku małżeńskim.

Ks. Koss dodaje, że choć ośrodki katolickie opierają swoją działalność na jasno określonym systemie wartości, to nie przekreślają z góry osób, które zaniedbują praktyki religijne. – Małżonkowie określający się jako niewierzący nie zostają tak po prostu odesłani z kwitkiem. Zdarza się, że do ośrodka zgłaszają się osoby przyznające, że są katolikami, ale z wiarą w wymiarze praktycznym mają trochę na bakier. Zawsze z nimi rozmawiamy i jeśli widzimy, że są gotowe zaakceptować proponowany przez nas program przygotowania zawierający elementy religijne, to przygotowanie rozpoczynają u nas – mówi ks. Koss.

Ks. Dzierżanowski dodaje, że zwykle osoby niewierzące, które wybierają ośrodek katolicki, tłumaczą, iż kierują się opinią o ośrodku i nie odżegnują się od wychowania katolickiego. – Oczywiście tłumaczymy im, że prowadzimy warsztat religijnego wychowania, a oni z tego korzystają. Jeśli wszystkie inne kryteria są spełnione, nie robimy problemów.

Duchowni podkreślają, że dla niektórych par adopcja w ośrodku katolickim stanowi okoliczność sprzyjającą nawróceniu, a ośrodek w pewnym sensie spełnia misję ewangelizacyjną. – Znam dwie pary niewierzące, które systematycznie przyjeżdżają na organizowane przez nas dwa razy do roku zjazdy rodzin adopcyjnych, gdzie punktem centralnym jest zawsze msza – mówi ks. Dzierżanowski.

To dotyczy również par, które nie mają ślubu kościelnego. Ośrodki katolickie nie ukrywają jednak, że para bez sakramentu małżeństwa powinna się liczyć z pytaniem: „dlaczego?”.

– Chcę jednak zaznaczyć, że to nikogo nie dyskwalifikuje, bo i w naszym ośrodku zdarzały się śluby – mówi Magdalena Lesiak, dyrektor Archidiecezjalnego Ośrodka Adopcyjnego w Łodzi oraz prezes powołanego niedawno Stowarzyszenia Katolickich Ośrodków Adopcyjnych.

Są też pary mieszane, np. katolicko-ewangelickie. – Mieliśmy ewangelików, także mariawitów za zgodą biskupa – opowiada Lesiak.

Trudne czasy

W 2012 r., po wejściu w życie ustawy o wspieraniu rodziny i systemie pieczy zastępczej, niektóre katolickie ośrodki adopcyjne zaczęły znikać. – Nie miały wymaganej liczby procedur adopcyjnych, więc nie spełniały warunku dalszego istnienia – mówi Lesiak. – Od ośrodków publicznych wymagano tylko dziesięciu procedur w ciągu roku, natomiast od niepublicznych minimum 20. Jeżeli któryś z naszych ośrodków miał ich kilkanaście, to samorządy województw nie podpisywały z nimi umów – dopowiada.

Jej zdaniem ustawa wprowadziła niesprawiedliwy wymóg. – Powinno być odwrotnie, bo ośrodki niepubliczne w oparciu o swoje niewielkie dochody, mniejszą liczbę pracowników, mniej etatów, pracę w gorszych warunkach lokalowych, i tak miały sporo adopcji – mówi Lesiak.

Wspólnie zmagać się z problemami jest łatwiej. Dlatego dziewięć ośrodków założyło Stowarzyszenie Katolickich Ośrodków Adopcyjnych. W październiku 2016 r. inicjatywa uzyskała akceptację Konferencji Episkopatu Polski. Pod koniec tamtego roku przedstawiciele Stowarzyszenia spotkali się z przedstawicielami Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. – W ministerstwie obiecywano nam, że katolickie ośrodki adopcyjne przetrwają, że planują zmiany. Jednak przez ten rok nic się nie wydarzyło. Czekamy – mówi Lesiak.

Stowarzyszenie chce wypracowania systemowych rozwiązań, które pozwoliłyby ujednolicić przyznawanie dotacji na działalność ośrodków. Według jego przedstawicieli w niektórych województwach, na poziomie urzędów marszałkowskich, jest z tym problem.

– W ministerstwie mówiliśmy o dysproporcjach między liczbą adopcji a wysokością dotacji przyznawanej przez urzędy marszałkowskie i samorządy województw. Zwróciliśmy też uwagę na fakt, że w województwach nie ma jednolitych zasad przyznawania tych dotacji – mówi Lesiak.

Sygnalizowano również utrudniony dostęp do dzieci z powodu „zawładnięcia terenu” (tj. placówek czy szpitali, skąd są zgłaszane dzieci do adopcji) przez niektóre ośrodki publiczne. W rozmowie z „Tygodnikiem Powszechnym” kilku przedstawicieli stowarzyszenia podkreśla, że jest to kwestia delikatna, bo każdy region ma swoją specyfikę i czasami ta współpraca niekoniecznie źle się układa; poza tym istnieje potrzeba funkcjonowania ośrodków o różnym profilu, ale potrzebne są też rozwiązania, które ułatwią to współistnienie.

Według danych zebranych z dziewięciu katolickich ośrodków adopcyjnych w latach 2012-15 przysposobionych zostało w kraju ponad 13,8 tys. dzieci, z czego w ośrodkach katolickich prawie 1,9 tys., co stanowi ok. 13 proc. wszystkich adopcji. W tym okresie katolickim ośrodkom zostało przekazane 7,3 proc. całkowitej kwoty dotacji celowej z budżetu państwa, przeznaczonej na organizację i prowadzenie ośrodków adopcyjnych. Istnienie dysproporcji potwierdzają też dane z poszczególnych województw. Przykładowo w tym samym okresie w województwie opolskim ośrodek doprowadził do adopcji 34 proc. dzieci przysposobionych w województwie, a uzyskał środki stanowiące niecałe 25,5 proc. dotacji dla województwa. Z kolei w 2015 r. w województwie śląskim Diecezjalny Ośrodek Adopcyjny w Sosnowcu przysposobił 8,9 proc. dzieci, otrzymując środki odpowiadające 3,2 proc. całkowitej kwoty dotacji dla tego województwa.

Według członków stowarzyszenia nieadekwatność przy przyznawaniu środków prowadzi m.in. do mniejszej liczby osób zatrudnionych na umowę o pracę w pełnym wymiarze godzin; braku możliwości zapewnienia pracownikom wynagrodzenia adekwatnego do wykształcenia i doświadczenia, które „byłoby zbliżone do wynagrodzenia pracowników publicznych ośrodków adopcyjnych wykonujących takie same zadania”; a wobec gorszych warunków płacowych do trudności w utrzymaniu w zespole pracowników o wysokich kwalifikacjach merytorycznych oraz w zatrudnieniu wystarczającej liczby osób.

Kolejnym punktem na liście postulatów jest ujednolicenie okresu zawierania umów. Katolickie ośrodki działają w oparciu o umowy zlecające realizację zadania prowadzenia ośrodka adopcyjnego jednostkom Kościoła katolickiego. W niektórych województwach, jak podają, prowadzenie ośrodka adopcyjnego jest zlecone w formie powierzenia zadania publicznego (co wiąże się z udzieleniem dotacji na finansowanie jego realizacji), w innych natomiast w formie wsparcia zadania publicznego (co wiąże się z udzieleniem dotacji na dofinansowanie realizacji zadania i wymogiem wkładu własnego). Część z nich posiada umowy na pięć lat, inne na okres krótszy. Umowa z Archidiecezjalnym Ośrodkiem Adopcyjnym w Łodzi została np. zawarta na okres od 1 stycznia 2012 r. do 31 grudnia 2012 r. i jest nadal przedłużana.

Listy do Pana Boga

Osoby prowadzące katolickie ośrodki ado- pcyjne wydają się być zgodne co do tego, że pięcioletni okres od wejścia w życie ustawy o wsparciu rodziny i systemie pieczy zastępczej był najtrudniejszy w ich ponad 20-letniej historii.

Ks. Dzierżanowski wspomina, że dawniej było o wiele więcej przypadków oddawania dzieci do adopcji zaraz po urodzeniu. – Na to składa się wiele czynników, jednak cały czas przewija się myślenie, że dziecko powinno wrócić do rodziców biologicznych. Nie wiem, czy dobre jest ciągłe dawanie im szansy, kiedy wszyscy dookoła monitują, że jest źle – mówi ks. Dzierżanowski. – Często rodziny zastępcze czy pracownicy socjalni alarmują, że na wychowanie dziecka nie ma żadnych szans, a jego rozwój może być w dużym stopniu zagrożony. Wtedy trzeba działać natychmiast, bo dziecko nie powinno latami czekać w rodzinie zastępczej na decyzję sądu o pozbawieniu rodziców biologicznych władzy rodzicielskiej. Tymczasem są przypadki, kiedy tak się dzieje. Moim zdaniem brakuje tu rozwiązania systemowego.

Wiele dzieci obarczonych jest rozmaitymi problemami natury emocjonalnej, fizycznej, skutkami płodowego zespołu alkoholowego (FAS), wymagającymi pilnej rehabilitacji. Ks. Dzierżanowski uważa, że trzeba skrócić okres oczekiwania przed sądem na uregulowanie sytuacji prawnej dziecka. Nie wszyscy podzielają jego poglądy. Zdaniem niektórych wszystko zależy od sprawności poszczególnych sądów, ponadto uważa się, że jeżeli istnieje choć niewielka szansa na poprawę relacji w rodzinie, nawet dysfunkcyjnej, należy ją rozpatrzeć. Jeszcze inni uważają, że w tak delikatnej sprawie nigdy nie znajdzie się złotego środka. Ks. Dzierżanowski jest jednak przekonany, że „zawieszenie” dziecka lub rodzeństwa pomiędzy rodziną zastępczą, w której przebywa do czasu uregulowania sytuacji prawnej, a adopcją może spowodować ogromne szkody. I podaje przykłady.

Niedawno do rodziny zastępczej trafił noworodek wymagający rehabilitacji. Była to rodzina spoza ośrodka katolickiego, która szukała pomocy w całym kraju. – Cztery miesiące trwały procedury, zanim rodzice zostali pozbawieni praw. W tym czasie rodzice zastępczy robili, co mogli, żeby pomóc dziecku, ale z powodu masy przeszkód proceduralnych skorzystanie z pomocy fachowej stało się niemożliwe. A w przypadku tak małego dziecka liczy się każdy dzień – dodaje ks. Dzierżanowski.

Są dzieci, które na uregulowanie sytuacji prawnej czekają latami. Ks. Dzierżanowski wspomina trójkę rodzeństwa, która w rodzinie zastępczej spędziła niemal pięć lat. Najstarsza dziewczynka pisała listy do Pana Boga z prośbą o rodziców. Nie mogła zrozumieć, dlaczego inne dzieci już dawno mają rodziców adopcyjnych, a ona nie. Kiedy rodzeństwo trafiło do rodziny zastępczej, dzieci miały rok, cztery lata i pięć lat. Rodzinny dom dziecka trzykrotnie występował o pozbawienie praw rodziców biologicznych. – Oboje z żoną uważamy, że sądy dają szansę rodzicom, którzy niekoniecznie o taką szansę się starają, a tu trzeba dać ją dzieciom – mówi rodzic zastępczy z 20-letnim doświadczeniem. Sprawa ciągnęła się latami, dzieci dorastały i nie znaleziono dla nich rodziców adopcyjnych w Polsce („Gdy jak dziecko ma 9-10 lat, to jest już z tym problemem” – mówi rodzic zastępczy). Rodzinę dla tej trójki znaleziono we Włoszech.

Ministerstwo przegląda

Działalność ośrodków adopcyjnych reguluje kilka aktów prawnych, w tym ustawa o działalności pożytku publicznego i o wolontariacie, ustawa o finansach publicznych, ustawa o dochodach jednostek samorządu terytorialnego. Fundamentalnym dokumentem jest ustawa o wspieraniu rodziny i systemie pieczy zastępczej. – W oparciu o jej zapisy organy jednostek samorządu terytorialnego mogą, a nie muszą, powierzyć nam zorganizowanie ośrodka, jednak do zlecania realizacji tych zadań stosuje się ustawę o działalności pożytku publicznego i o wolontariacie – mówi Barbara Słomian.

Zapytaliśmy Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, czy planowana jest nowelizacja ustawy o wspieraniu rodziny i systemie pieczy zastępczej. Biuro rzecznika ministerstwa odpowiedziało, że trwa przegląd tej ustawy „w kierunku podjęcia ewentualnych prac nad jej nowelizacją”. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 4/2018