Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Choć od 1993 r. mieszka w Zagrzebiu i to w Chorwacji jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych pisarzy, zalicza siebie do twórców bośniackich. Pochodzi z tej Bośni, która już nie istnieje, lub tej, którą – jak chce wielu – należy jeszcze odtworzyć: wielokulturowej, otwartej i tolerancyjnej. Tęsknota za miejscem, w którym współistniały różne narodowości i religie, bywa dziś zresztą silniejsza od samej jugonostalgii, która wyeksploatowana przez popkulturę i wybiórczo traktująca powojenną historię południowych Słowian coraz częściej zahacza o kicz.
Zadebiutował w wieku 22 lat zbiorem wierszy. Na przełomie lat 80. i 90. pracował jako korespondent chorwackiej prasy w Bośni. W 1993 r. ukazała się jego pierwsza proza – ciepło przyjęta (także na Zachodzie) książka „Sarajevo Marlboro” – zbiór opowieści o losie młodych Muzułmanów, Chorwatów i Serbów z oblężonego miasta, opowiedzianych z humorem, kontrastującym z okolicznościami tragicznej historii. Wyjazd z oblężonego przez Serbów miasta do bezpiecznego Zagrzebia sprawił, że wielu sarajewian uznało go za osobistego wroga – tym bardziej, że w kolejnych latach Jergović krytykował w prasie kondycję współczesnych społeczeństw: chorwackiego i bośniackiego, wydał także autobiograficzną „Mama Leone” (1999), książkę opowiadającą o świecie z punktu widzenia małego dziecka, które obserwuje jak dorośli – jeden po drugim – wpadają w wir szaleństwa i wojny.
Książki Jergovicia przetłumaczono na ponad 20 języków. Czytelnicy cenią jego umiejętność opowiadania prostych, ludzkich historii, nawiązywania do literackich tradycji Bośni, Hercegowiny i Dalmacji, wreszcie – uzależniania atmosferą i indywidualnym, jergoviciowskim sentymentalizmem, który zawsze pozostaje autentyczny i nie zamienia się w mit o wyłącznie dobrej przeszłości.
„Srda śpiewa o zmierzchu w zielone świątki” przedstawia historię pięciu osób, które połączyła śmierć Srdy Kapurowej, dwunastoletniej dziewczynki-żebraczki, zamordowanej na ulicach Zagrzebia. Tragiczne wydarzenie staje się pretekstem do pokazania tej samej historii z pięciu różnych perspektyw. Bohaterami rozdziałów powieści są ludzie, którzy symbolizują skrajne tożsamości narodowej byłej Jugosławii. Wojna na Bałkanach to nie tylko zniszczone budynki, to przede wszystkim zagłada współczucia i przemiana ludzi w bestie napędzane przez nacjonalizm. W tym sensie toczyła się ona także w spokojnym, położonym z dala od frontu Zagrzebiu. Ukazując tę samą historię z perspektywy różnych bohaterów, Jergović zdaje się pokazywać, że każdy wybór, którego dokonujemy w życiu, ma charakter metafizyczny – i że liczy się tylko jego efekt, nie zaś przyczyna.
Książka jest też świadectwem związku pisarza z Zagrzebiem, miastem, do którego przeniósł się, gdy wybuchła wojna w Bośni. W wywiadach mówi o tym mieście, że przez lata zmieniło swój charakter – stało się bardziej otwarte i tolerancyjne. Wtedy jednak, na początku lat 90., było siedliskiem nacjonalizmu, tym agresywniejszego, że w mieście, które znajdowało się z dala od frontu nie mógł być on na co dzień konfrontowany z tragedią wojny.
Aby poznać relacje w byłej Jugosławii, nie trzeba już czytać socjologicznych i politologicznych analiz – wystarczy sięgnąć po powieści Jergovicia. Tak jak w swoich poprzednich książkach autor swobodnie korzystał i łączył różne literackie tradycje Bałkanów – sięgając nawet po bośniackie, melancholijne pieśni – sevdalinki, czy tradycyjny śpiew a cappella z Dalmacji – tak w „Srdzie...” połączył ze sobą skrajne charaktery, które razem złożyły się na niemal kompletny obraz postjugosłowiańskiego społeczeństwa na początku lat 90.
Miljenko Jergović, „Srda śpiewa o zmierzchu w zielone świątki”, tłum. Magdalena Petryńska, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2011