Zagłada jako narzędzie

Izrael korzysta z prawa do decydowania, kiedy użyć argumentu Zagłady, a kiedy zostawić go na później. W relacjach z Polską długo bratał się z prawicą, a teraz dziwi się, gdy wystawiła mu rachunek.

05.02.2018

Czyta się kilka minut

W Yad Vashem, Jerozolima, kwiecień 2017 r. / Fot. Oded Balilty / AP/EAST NEWS
W Yad Vashem, Jerozolima, kwiecień 2017 r. / Fot. Oded Balilty / AP/EAST NEWS

H. mówi, że poda się do dymisji, bo lata jego pracy na rzecz przyjaźni polsko-izraelskiej poszły na marne. L. liczy na prezydenta Dudę. K., ocalona, Żydówka-katoliczka, śledzi internetowe profile księży i szuka pocieszenia (nie znajduje). M. posmutniał, mówi, że czuje się jak wtedy, w marcu ‘68. L., optymistka po uszy zakochana w Polsce przyznaje, że tym razem nie wie, co o tym wszystkim myśleć.

Polskich Żydów w Izraelu boli chyba najbardziej. Ocalonych, tych, którzy przyjeżdżali tu w latach 50., za aliji gomułkowskiej, i tych z marca ‘68, którzy przez lata nie stracili z krajem kontaktu. W mieszkaniach północnego Tel Awiwu czy Jerozolimy oglądają TVP, przeglądają internetowe wydania gazet, są na bieżąco. Dziś – jak nigdy dotąd – rozdarci. Nad dobrymi relacjami swoich dwóch ojczyzn niektórzy pracowali od lat.

Nic dziwnego, że gdy w ubiegłym tygodniu przez Izrael przetoczyła się fala krytyki wobec Polski, tłumaczyli, o co chodzi każdej ze stron. Jako Izraelczyków boli ich to, czego polski rząd zdaje się nie rozumieć: że tutaj Holokaust jest najdrażliwszym tematem, a umieszcza się go w kontekście szalejącego wówczas w Europie – także w Polsce – antysemityzmu. Że jest struną, której poruszenie wywołuje lawinę emocji. Takich, którymi łatwo manipulować.

#PolandTruth

Gdy doszło do nowelizacji ustawy o IPN, w Izraelu nie zostawiono na Polsce suchej nitki – choć niemal wszyscy komentatorzy przyznawali, iż sama walka z krzywdzącymi określeniami typu „polskie obozy” jest słuszna. Dominującą w mediach gorycz najdobitniej wyraził dziennik „Yedioth Ahronoth”, publikując cover z częścią tytułu po polsku – „Nie zaprzeczycie Holocaustu babci” – i cykl historii Żydów skrzywdzonych przez Polaków (w internecie opatrzonych hashtagiem #PolandTruth). Szerokim echem odbiły się wieści o antysemickich żartach w TVP, a także o apelu ambasady Izraela o zaprzestanie skierowanych w nią słownych ataków.

Ta reakcja o 180 stopni odwróciła przesłanie, na którym zależało Warszawie: utrwaliła mit Polaka-antysemity. Tylko jedna gazeta zauważyła, że akurat w tym momencie w Yad Vashem odbyła się ceremonia wręczenia pośmiertnego tytułu Sprawiedliwych trójce Polaków: Sabinie i Janowi Dziadoszom oraz ich synowi Aleksandrowi.

Choć nie zabrakło także publikacji prezentujących polską wrażliwość. „Jerusalem Post” przekonywał, że nowelizacją ustawy Polska nie zaprzecza Holokaustowi, i że ma prawo do oburzenia, gdy ktoś zarzuca jej współodpowiedzialność za Zagładę. „Haaretz” zauważał, że dzięki wysiłkom prawicowego rządu Sprawiedliwi otrzymali w Polsce wreszcie taki respekt, na jaki zasługują. Juli Tamir, była minister edukacji, wspominała na tych samych łamach spotkanie z Lechem Kaczyńskim: nazwała je „lekcją człowieczeństwa” i pytała, czy Izraelczycy na pewno rozumieją – i chcą zrozumieć – pełny obraz polskiej historii.

Przyjaźń-pułapka

Izrael miał czas, by przygotować się do reakcji na nowelizację ustawy. Zanim w sierpniu 2016 r. projekt wpłynął do Sejmu, odbyły się konsultacje. Sprawę nagłośniły media, zareagował instytut Yad Vashem, a prof. Yehuda Bauer, uznawany za najważniejszego historyka Zagłady, alarmował, że ustawa „bliska jest zaprzeczeniu prawdy o Holokauście”. Ambasador w Warszawie przekazała, że Izraelczykom zależy, by prawo gwarantowało wolność badań naukowych (te zmiany faktycznie zostały później wprowadzone). Podczas wizyty premier Szydło w Izraelu, w listopadzie 2016 r., we wspólnym oświadczeniu wyrażono sprzeciw wobec „wszelkich prób wypaczania historii narodów żydowskiego lub polskiego” i mówiono o stosowaniu „błędnych kodów pamięci, takich jak »polskie obozy śmierci«”. Wydawało się, że oba kraje mówią jednym głosem.

Izrael liczył zapewne, że ustawa nie ujrzy światła dziennego w takiej formie. Nie do końca też zapewne rozumiał polską determinację w jej tworzeniu – bo aby to zrobić, musiałby wnikliwie spojrzeć w polską wizję historii. Gdy sprawa z wielkim impetem wróciła (w przeddzień tegorocznego dnia pamięci o ofiarach Holokaustu), nie było szans, by przemknęła niezauważona: w politycznym wyścigu o używanie historycznych symboli stanął wszak największy rywal premiera Netanjahu – Yair Lapid.

Reakcja na polską ustawę była więc wypadkową i terminu jej procedowania, i wewnątrzizraelskich rozgrywek. Paradoksalnie w dniu pamięci o ofiarach Zagłady to właśnie prawda o nich musiała ustąpić miejsca polityce.

Prawicowy rząd Netanjahu kolejny raz wpadł w tę samą pułapkę: tak jak w przypadku relacji z Węgrami czy Austrią, okazało się, że argument zjednoczenia przeciwko terroryzmowi i muzułmanom nie wystarczy, by zbratać się z konserwatywno-narodowym rządem z Europy. Że każda z tych przyjaźni, oznaczających m.in. wsparcie Izraela w konflikcie z Palestyńczykami, ma swoją cenę.

Zaskoczeniu polskiego rządu też trudno się dziwić: w obliczu tak dobrych relacji z Izraelem, wzmacnianych uczestnictwem członków Knesetu w kolejnych wydarzeniach z udziałem polityków PiS i o. Rydzyka, mogło się wydawać, że przyjaciel nie zażąda nagle czegoś, o czym już – wolno było sądzić – zapomniał.

Ale pamięć, w polityce krótka i wybiórcza, na dłuższą metę domaga się głosu. I rozwiązań na pokolenia – nie tylko do najbliższych wyborów.


CZYTAJ TAKŻE:

Dariusz Libionka, historyk Zagłady: Polacy brali udział w zabijaniu Żydów. Mówimy o tym publicznie, ale nie wbrew faktom.

Michał Okoński: Jeśli przypadki pomagania Żydom podczas niemieckiej okupacji zamieniamy w zjawisko masowe, nie tylko fałszujemy rzeczywistość – sprzeniewierzamy się pamięci Sprawiedliwych.

Karolina Przewrocka-Aderet: Dlaczego w Izraelu zareagowano tak gwałtownie na nowelizację ustawy o IPN?

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Ur. w 1987 r. w Krakowie. Dziennikarka, stała współpracowniczka „Tygodnika Powszechnego” z Izraela, redaktorka naczelna polskojęzycznego kwartalnika społeczno-kulturalnego w Izraelu „Kalejdoskop”. Autorka książki „Polanim. Z Polski do Izraela”, współautorka… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 7/2018