Zaczęło się od drewna

Gdy Nokia sprzedała swój dział telefonów komórkowych Microsoftowi, dla wielu Finów był to dzień żałoby. Trudno się dziwić: historia Nokii to ważny rozdział w dziejach ich kraju.

23.09.2013

Czyta się kilka minut

Jeszcze niedawno Nokia była światowym liderem telefonii komórkowej, a w latach 2000–2007 wnosiła rocznie aż 4 procent do produktu krajowego brutto Finlandii. Ale potem zaczęła gwałtownie tracić swą pozycję – po wprowadzeniu przez Apple i Samsunga na rynek smartfonów, produktu będącego połączeniem telefonu z minikomputerem.

W efekcie, choć kilka lat temu nikt by w to nie uwierzył, nad Nokią zaczęło krążyć widmo bankructwa; zamykano fabryki. Dziś za dział komórkowy Nokii amerykański Microsoft zapłacił 5,5 mld euro – ocenia się, że Nokii udało się dobić targu w ostatniej chwili. Ponad 30 tys. pracowników znajdzie zatrudnienie w Microsofcie. „To będzie wpływ bardziej emocjonalny niż finansowy” – mówił minister gospodarki Jan Vapaavuori. – „Finlandia jest pragmatyczna. Jesteśmy młodym narodem. Nie mamy za sobą historii jako supermocarstwo. Zamiast jednej, walczącej z trudnościami i nieprzynoszącej zysków firmy – będziemy mieć dwie silne”.

Zapewne, Finlandia nie była mocarstwem. Ale Nokia przez wiele lat była potentatem. Jej historia jest zakorzeniona w fińskich duszach bardziej niż jakiejkolwiek innej firmy. A wszystko zaczęło się od lasu i genialnego pomysłu.

FREDRIK MA POMYSŁ

Fredrik Idestam był inżynierem górnictwa i planował karierę jako urzędnik w Zarządzie Kopalń. W 1864 r. wracał do Finlandii – należącej do imperium carów – z Niemiec, dokąd został wysłany na stypendium. W górach Harzu zobaczył coś, co zmieniło nie tylko jego życie, ale gospodarkę jego kraju: zakład zbudowany wg projektu Heinricha Voeltera, wytwarzający z drewna celulozę do produkcji papieru. Idestam pojął, jaką szansą dla Finlandii jest wynalazek Voeltera – wcześniej produkcja papieru była oparta na szmatach z naturalnych włókien. Czego jak czego, ale drewna Finowie mieli pod dostatkiem, podobnie jak strumieni, które mogły napędzać tartaki.

W 1865 r. w miasteczku Tampere – na progach kanału Tammerkoski – Idestam założył zakład, w którym uzyskiwano z drewna masę papierniczą. Trzy lata później założył drugi zakład, w pobliskiej miejscowości Nokia. Przepływająca przez nią rzeka Nokianvirta stwarzała jeszcze lepsze warunki. Stąd pochodzi nazwa firmy: Nokia Company (Nokia Aktiebolag).

Wkrótce powstały inne fabryki, które miały okazać się kluczowe do zaistnienia fińskiego giganta w świecie: zakłady gumowe i zakłady produkcji kabli. Choć Nokia Company rozwijała się dobrze i zajęła się również produkcją energii elektrycznej, to po I wojnie światowej zagroziło jej bankructwo. To zaniepokoiło zakłady zajmujące się produkcją kaloszy – korzystały one z energii produkowanej przez Nokię i jej upadek oznaczałby dla nich kłopoty. Firma Suomen Gummitehdas Oy zainwestowała więc w Nokię, ratując ją od upadku i przy okazji rozwiązując swoje problemy. Zaczęła też używać nazwy Nokia – do gruntu fińskiej, co pomagało skutecznie odróżnić jej kalosze od tańszych rosyjskich.

W każdym razie tak powstała Nokia Corporation, do której później dołączyły jeszcze zakłady kabli. W ten sposób drewno, guma i kable przyczyniły się do narodzin komórek.

GORBACZOW Z „CEGŁĄ”

Przełomowy dla telekomunikacji okazał się rok 1987, gdy to właśnie Nokia wprowadziła na rynek pierwszy podręczny telefon komórkowy: Mobira Cityman. Ważył prawie kilogram i kosztował 24 tys. fińskich marek (dziś byłaby to równowartość 4,5 tys. euro), ale okazał się wielkim sukcesem. Zwłaszcza gdy świat zobaczył zdjęcia ostatniego prezydenta ZSRR Michaiła Gorbaczowa, dzwoniącego z citymana do Moskwy podczas wizyty w Helsinkach. Od tej pory cityman był nazywany „Gorba”.

Później była seria sukcesów. Roaming, telefony w samochodach, telefon satelitarny – to wszystko było zasługą Nokii. Melodyjka z telefonów firmy, Nokia Tune, stała się chyba najczęściej słyszaną melodią na świecie, a „Wąż”, gra na telefony komórkowe, fascynowała miliony konsumentów – do 2010 r. była dostępna aż na 350 milionach telefonów. W 2005 r. Nokia sprzedała miliardowy egzemplarz swej komórki – w Nigerii. Ale już wkrótce miał się zacząć jej powolny upadek...

Aż trudno uwierzyć, że taki koncern mógł przeoczyć kolejny punkt zwrotny w historii telekomunikacji: smartfony. Ale tak się stało. Zrozumieć trudno to również samym Finom – stąd pojawiające się teorie spiskowe.

TIMO GRZMI, JAN WIERZY

Kłopoty Nokii zbiegły się bowiem z chwilą, gdy w 2010 r. na czele Nokii stanął Kanadyjczyk Stephen Elop (jako pierwszy cudzoziemiec). Miał ją ratować, ale akcje zaczęły spadać drastycznie w dół. Teraz, po przejęciu Nokii przez Microsoft, Elop, który pracował już kiedyś w tym koncernie, wraca do niego na wysokie stanowisko. Wymieniany jest nawet jako potencjalny przyszły szef Microsoftu.

Transakcja odbiła się echem w parlamencie, gdzie dramatyczną mowę wygłosił Timo Soini, lider ugrupowania Prawdziwi Finowie. „Telefony Nokia, duma fińskiego przemysłu i filar naszej gospodarki przez 20 lat, zostały sprzedane za gotówkę. Jak świadczy to o patriotyzmie naszego rządu?” – grzmiał poseł.

Można zrozumieć emocje nie tylko polityków, ale i zwykłych obywateli. Jednak Nokia jest firmą i jej przejęcie jest transakcją handlową. Ponadto, jak pokazuje jej historia, Nokia nieraz miała kłopoty, z których wychodziła zwycięsko. Może więc jeszcze zaskoczyć. Bo, jak mówił minister Jan Vapaavuori: „To koniec rozdziału, ale otwiera się też nowy rozdział”.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka działu Świat, specjalizuje się też w tekstach o historii XX wieku. Pracowała przy wielu projektach historii mówionej (m.in. w Muzeum Powstania Warszawskiego)  i filmach dokumentalnych (np. „Zdobyć miasto” o Powstaniu Warszawskim). Autorka… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 39/2013