Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Prawo, które według założeń Ministerstwa Kultury „wyjdzie z parlamentu do końca czerwca”, obowiązywać ma już po miesiącu od ogłoszenia. Zmiany są poważne: dostawcy usług płatnych telewizji będą musieli poinformować klientów o obowiązku rejestracji odbiornika, a ich dane przekazać Poczcie Polskiej, która dzięki temu skuteczniej pobierze opłatę. Dla tych, którzy z opłatami zalegają (a według informacji legislatorów zalega 87 proc. gospodarstw domowych i 88 proc. przedsiębiorstw, najwięcej w Europie), przewidziana jest abolicja – jeśli zapłacą za pół roku z góry.
Dzięki tzw. uszczelnieniu systemu Telewizja Polska i Polskie Radio mają zyskiwać rocznie między 620 a 730 mln zł. Gdyby były to media w istocie publiczne, należałoby się ucieszyć. Ale co te miliony naprawdę znaczą? Jeszcze huczniejsze świętowanie okazji typu urodziny Jana Pietrzaka (w kwietniu br. Polskie Radio zorganizowało koncert pt. „80-tka Pana Janka. Z PRL-u do Polski”), jeszcze hojniejsze nagrody dla wiernych dziennikarzy (w maju ujawniono odręczną notatkę Jacka Kurskiego z listą wypłat z Funduszu Popierania Twórczości – 225 tys. zł zostało rozdzielone między dziewiętnastu dziennikarzy, głównie „Wiadomości” i TVP Info), jeszcze więcej wątpliwej jakości produkcji o żołnierzach wyklętych. Czyli: lepiej realizowaną propagandę. Lepiej w sensie technicznym – bo dopóki prezesem TVP jest Jacek Kurski, a prezesem Polskiego Radia Jacek Sobala, nie można oczekiwać, że przekaz będzie bardziej subtelny niż w „Trybunie Ludu”.
Większość Polaków zmian nie chce: według kwietniowego sondażu Kantar Millward Brown sprzeciwia się im 69 proc. ankietowanych, popiera – 26 proc. Ale, jak pokazało ostatnie półtora roku, rządzącym zależy nie tyle na poparciu społeczeństwa, co na kontroli nad nim. A media publiczne, w pojęciu ekipy z Nowogrodzkiej, służą głównie do mamienia stałego elektoratu, którego liczebność wystarczyć ma do utrzymania władzy (szeroka widownia może odpłynąć – i odpływa). Że misja mediów publicznych stała się przede wszystkim misją propagandową, zauważają nawet publicyści tygodnika „wSieci” (sic!): kilka dni temu Bronisław Wildstein i Piotr Cywiński nazwali programy informacyjne TVP „autoparodią”.
W obecnym układzie politycznym nie można liczyć, że zmiany zostaną powstrzymane przez posłów, senatorów, prezydenta czy Trybunał Konstytucyjny – jedyną skuteczną przeszkodą na drodze legislacji pozostaje opinia Jarosława Kaczyńskiego. Jeśli prezes zastrzeżeń nie zgłosi, po wakacjach zmniejszy się liczba klientów kablówek i platform satelitarnych, a zwiększy liczba Polaków płacących co miesiąc 22,70 zł do KRRiTv. Płacących z poczuciem, że – zgodnie z pamiętnym określeniem podanym przez premiera Tuska – oddają państwu haracz. ©℗