Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Pracę urzędnika państwowego ceniła wyżej niż pisanie wierszy, „wielokrotnie i z przekonaniem odrzucała tożsamościową rolę poetki”, choć była jedną z najoryginalniejszych postaci naszej literatury minionego wieku. Kazimiera Iłłakowiczówna (1888-1983) – autorka „Ikarowych lotów”, „Rymów dziecięcych”, „Śmierci Feniksa”, „Szeptem” i świetnych próz wspomnieniowych z „Trazymeńskiego zająca”. Tłumaczka Goethego, Schillera, „Anny Kareniny” Tołstoja, wierszy Emily Dickinson oraz poetów węgierskich i rumuńskich. Żarliwie, choć niekoniecznie ortodoksyjnie religijna. Pielęgniarka frontowa podczas I wojny światowej, osobista sekretarka marszałka Piłsudskiego (czego owocem była „Ścieżka obok drogi”), lata II wojny spędziła w Siedmiogrodzie/Transylwanii. Potem do śmierci mieszkała w sublokatorskim pokoju w Poznaniu, zamienionym dziś w muzeum.
„Papiery po Iłłakowiczównie”, praca naukowa badaczki związanej z Uniwersytetem Adama Mickiewicza, to głos w dyskusji teoretycznoliterackiej i zarazem fascynujący portret pisarki oparty na drobiazgowej i krytycznej analizie materiałów archiwalnych z Biblioteki Kórnickiej. Krytycznej – bo na kształt archiwum znaczny wpływ miała sama bohaterka książki, powstaje więc pytanie o przestrzeganie granic przez nią postawionych. No i – przypomina Lucyna Marzec – chodzi o archiwum pamięci powstałe na gruzach tego, co przepadło podczas wojny w Warszawie. A w dodatku o biografię pełną niedopowiedzeń, poczynając od daty urodzenia i charakteru związku, jaki połączył rodziców Kazimiery, Barbarę Iłłakowiczównę i Klemensa Zana, żonatego adwokata wileńskiego.
W tym portrecie uderza zwłaszcza wyjątkowa osobność Iłłakowiczówny. Nie mieści się ona w konwencjonalnych ramach ani nie przystaje do żadnego z typowych modeli społecznej roli kobiety, z trudem też wpisuje się w „feminocentryczną nić kultury”. Ani „rewolucjonistka intelektualna”, ani „strażniczka patriarchatu” (a jeśli już, to „nielojalna i niepokorna”) – jej przypadek zostaje tu interesująco zestawiony z przypadkiem… Gabrieli Zapolskiej.
Wiele tu wątków ważnych i ciekawych. A Lucynie Marzec chciałbym przy sposobności podziękować za jej wcześniejszą książkę, „Po kądzieli” (2014), poświęconą „Feministycznemu pisarstwu Jadwigi Żylińskiej”. ©℗
Lucyna Marzec, PAPIERY PO IŁŁAKOWICZÓWNIE. ARCHIWUM JAKO PRZEDMIOT BADAŃ, Instytut Badań Literackich PAN – Wydawnictwo, Warszawa 2022, ss. 544, seria Lupa obscura.