Wyjątkowo długie dwie i pół minuty

Coraz lepiej znamy struktury mózgu odpowiadające za postrzeganie czasu. Co ciekawe, są one też uwikłane w rozwój uzależnień. Co łączy nasz wewnętrzny zegar ze skłonnością do używek?

10.09.2018

Czyta się kilka minut

 / MARC STPIERRE / ALAMY STOCK PHOTO / BEW
/ MARC STPIERRE / ALAMY STOCK PHOTO / BEW

Rankiem 29 grudnia 1975 r. niespełna 40-letni aktor, znany głównie w środowisku teatralnym, obudził się w ­hotelu w Phoenix w stanie Arizona. Jedyne, co pamiętał, to fakt, że dzień wcześniej przebywał w odległym o 600 km Los Angeles. Nie potrafił sobie przypomnieć podróży, którą musiał przecież samodzielnie odbyć samochodem. Był kompletnie pijany.

Nazywał się Anthony Hopkins. Po tym wydarzeniu artysta poddał się terapii, dzięki której od ponad 40 lat pozostaje trzeźwy. Dopiero po zakończeniu leczenia mógł z pełnym zaangażowaniem poświęcić się odgrywaniu ról w filmach. Dzisiaj uznawany jest za jednego z najwybitniejszych aktorów.

Co spowodowało, że tak utalentowany człowiek przez wiele lat był uzależniony od alkoholu? Tworząca się na naszych oczach nowa dyscyplina zwana neuroekonomią rzuca światło na to, co z biologicznego punktu widzenia może sprzyjać powstawaniu uzależnień. Zgodnie z najnowszymi odkryciami mózgi osób uzależnionych w inny sposób niż umysły pozostałych ludzi postrzegają czas.

Narodziny nauki

Neuroekonomia angażuje przedstawicieli trzech dziedzin wiedzy: ekonomii, psychologii oraz neuronauki. Choć połączenie to może na pierwszy rzut oka wydawać się niejasne, każda z tych nauk posiada swoiste narzędzia pozwalające wyjaśniać, w jaki sposób ludzie podejmują decyzje oraz jakie kierują nimi motywacje. W każdej z nich stosowane są jednak inne metody badawcze, dzięki czemu neuroekonomia jest tworem interdyscyplinarnym, a jej zwolennicy mają nadzieję, że powie nam o ludzkich procesach decyzyjnych więcej niż trzy składające się na nią nauki razem wzięte.

Mimo że jej korzenie sięgają głęboko, neuroekonomia rozwija się pod własnym szyldem dopiero od początku tego stulecia. W 2003 r. opublikowana została książka Paula Glimchera, poświęcona niepewności w ludzkich procesach decyzyjnych. Była to pierwsza monografia naukowa, w tytule której padło słowo „Neuroeconomics”. Natomiast w 2005 r. zawiązano Society for Neuroeconomics z siedzibą w Victorii (Kanada). Organizuje ono coroczne konferencje, gdzie dyskutowane są najnowsze odkrycia, teorie oraz zagadnienia metodologiczne z tego obszaru badań. Mówimy więc o młodej dyscyplinie.

Specyfika neuroekonomii wynika z połączenia trzech różnych podejść. Psychologowie konstruują teorie i modele ludzkich działań, wykorzystując typową dla tej dziedziny metodologię badawczą, flirtującą równie silnie z naukami empirycznymi (skąd choćby umiłowana przez psychologów analiza statystyczna), jak i humanistycznymi (choć trudno to zrozumieć wielu „ścisłowcom”, potężnym źródłem wiedzy o człowieku może być, o zgrozo, pogłębiona rozmowa).

Ekonomiści – dla wielu może to być zaskoczeniem – lubują się w tworzeniu formalnych teorii opartych na przyjętych wcześniej założeniach (tzw. aksjomatach), co w praktyce oznacza, że ich działalność często różni się tylko nazwą od matematyki czystej. Słynna teoria gier, która przyniosła wiele dobra ekonomii, opiera się w dużym stopniu na matematycznej analizie tego, jak zachowa się wyidealizowany „gracz” (lub ich grupa) podejmujący decyzję w ściśle przewidywalny, zautomatyzowany sposób – jak komputer. Język teorii gier to więc w dużej mierze twierdzenia matematyczne, których dowodzi się w zgodzie z prawidłami logiki formalnej.

Celem neuronauki jest z kolei wyjaśnienie i zrozumienie funkcjonowania układu nerwowego człowieka oraz ustalenie, jakie jest neuronalne podłoże uczenia się, pamięci czy świadomości. Według amerykańskiego neurobiologa Erica Kandela, laureata Nagrody Nobla w dziedzinie fizjologii i medycyny z 2000 r., wyjaśnienie przez neuronaukę biologicznych uwarunkowań tych zjawisk jest „ostatecznym wyzwaniem nauk przyrodniczych”. By osiągnąć ten cel, neuronaukowcy korzystają z nowoczesnych metod badawczych neurologii, takich jak funkcjonalne obrazowanie metodą rezonansu magnetycznego (fMRI), elektroence­falografię (EEG) lub obrazowanie tensora dyfuzji (DTI). Z drugiej strony neuro­naukowców najłatwiej chyba, spośród przedstawicieli trzech wspomnianych tu dyscyplin, przyłapać na kontaktach z filozofami – choć wielu mniej lub bardziej ostentacyjnie odmawia tej współpracy i publicznie się od niej odżegnuje. W porównaniu z ekonomią i psychologią neuronauka jest też zdecydowanie najmłodszą spośród tych trzech dziedziną nauk. Jej początki sięgają lat 70. ubiegłego stulecia, podczas gdy psychologia i ekonomia we współczesnej postaci zaczęły być rozwijane już w XIX, jeśli nie XVIII w.

Krótko mówiąc, celem nadrzędnym dla badaczy zajmujących się neuronauką jest wyjaśnienie, w jaki sposób ludzie podejmują decyzje, przy uwzględnieniu wyników i metod neuronauki, psychologii poznawczej i społecznej, biologii, a nawet informatyki i matematyki. To jednak teoria. Pytanie brzmi, jak sprawdzi się w praktyce. Jednym z budzących największe emocje celów neuroekonomii jest badanie uzależnień.

Czekając na papierosa

Aby zrozumieć, w jaki sposób zagadnienie percepcji czasu łączy się z problemem uzależnień, dobrze jest wyjść od na pozór słabo z nimi związanego pojęcia wartości (value). Ekonomiczna teoria wartości pozwala określić, jak bardzo motywujące dla danej jednostki jest podjęcie określonego działania oraz jak bardzo dana osoba pragnie osiągnąć wyznaczony cel.

Termin ten ma kluczowe znaczenie przy badaniu uzależnienia. Zachowanie, działanie lub konkretna substancja, od których uzależniona jest dana osoba, posiada dla niej wszak wyższą wartość niż alternatywy, jakie w danej sytuacji ma do ­dyspozycji. Mówiąc inaczej, z punktu widzenia neuroekonomii spośród stawianych osobie uzależnionej opcji wszystkie oprócz oddania się uzależnieniu mają zbyt niską wartość, by z tą decyzją wygrać w czysto racjonalnym, ekonomicznym rachunku zysków i strat.

To jednak, jak przypuszczam, jest mało kontrowersyjna teza; może tylko wyrażona w niecodziennym języku. Zagadnienie staje się zdecydowanie bardziej interesujące, gdy zapytamy, jaką rolę odgrywa w „rachunku ekonomicznym” czas i jego postrzeganie? Odpowiedź na to pytanie można sprowadzić do modelowej sytuacji – osoba A ma do wyboru: zapalić papierosa (opcja X) lub też odmówić sobie samemu takiej przyjemności, co z pewnością będzie miało wpływ na lepszy stan zdrowia w przyszłości (opcja Z). (Jak to często bywa w ekonomii, w takiej sytuacji zakładamy, że osoba ta posiada wiedzę na temat szkodliwości palenia. W rzeczywistych badaniach, o których będzie mowa w dalszej części artykułu, poziom tej wiedzy można bezpośrednio sprawdzić). Jest to wybór pomiędzy mniejszą, ale zdecydowanie szybciej otrzymaną nagrodą (prędko zaspokojony głód nikotynowy), a większą, aczkolwiek odłożoną na przyszłość gratyfikacją: lepsze zdrowie, dłuższe życie.

Marc Wittmann i Martin Paulus wskazują w swoich publikacjach, że osoby uzależnione cechują się wyższą impulsywnością – decyzje podejmują bardzo szybko, bez zastanowienia się nad konsekwencjami, jakie mogą one wywołać w przyszłości – co wiąże się z tym, że przeszacowują upływające jednostki czasu. Inaczej mówiąc, uzależnieni mniej prawidłowo oceniają, jak długo trwała określona czynność, stwierdzając, iż jej wykonanie wymagało poświęcenia większej ilości czasu, niż było to w rzeczywistości. Możliwe więc, że to przez błędną ewaluację długości przeżywanych chwil dochodzą do wniosku, że odroczona przyjemność (opcja Z) ma względnie mniejszą wartość, niż by to oceniła osoba nieuzależniona. Wedle ich oceny nagroda przyjdzie bowiem „później”, niż nastąpiłoby to w rzeczywistości, preferują więc wybór mniejszej nagrody, którą otrzymają jednak zdecydowanie szybciej.

Martin Reuter i Christian Montag w książce „Neuroeconomics” analizują nieco bliżej logikę stojącą za tym, że postrzeganie upływającego czasu wpływa na impulsywność danej osoby, co w konsekwencji sprzyja powstawaniu uzależnień. Osoby uzależnione kładą nacisk na to, czego doświadczają w danym momencie życia – mniej interesuje je to, w jakiej sytuacji będą się znajdować w przyszłości, jakich wyborów będą dokonywać czy też z jakimi wyzwaniami będą się mierzyć. Skupione są w większym stopniu niż osoby z grup kontrolnych na „tu i teraz”, przez co są też bardziej świadome tego, jak szybko mijają wydarzenia, w których właśnie uczestniczą. Koncentrowanie się na teraźniejszości powoduje zaś powstanie w ich jaźni wrażenia, iż czas płynie wolno. Można by to sobie wyobrazić jako szkło powiększające nałożone na segment osi czasu z napisem „teraźniejszość”.

Przypuszczenia te zostały potwierdzone przez wiele badań. Przykładowo, w eksperymencie, który w 2005 r. opisał Michael Sayette wraz ze współpracownikami, osoby czujące dużą potrzebę sięgnięcia po papierosa doświadczały wolniejszego upływu czasu niż grupa kontrolna. W badaniu tym osoby nałogowo palące papierosy, które zgodziły się przyjść na badanie po 12-godzinnej abstynencji (co sprawdzono, mierząc zawartość tlenku węgla w wydychanym przez nich powietrzu), podzielono na dwie grupy. Jednej z nich – grupie kontrolnej – pokazano coś zupełnie neutralnego. Była to rolka taśmy klejącej, którą badani mieli podnieść i odłożyć z powrotem na stół. Drugiej grupie wręczono natomiast paczkę papierosów i zapalniczkę. Co więcej, uczestnicy ci zostali poproszeni o odpalenie papierosa, potrzymanie go chwilę w ręku (bez zaciągania się!) i zgaszenie w popielniczce. I jednym, i drugim powiedziano następnie, że za 2,5 minuty mogą zapalić, jednak najpierw mieli oszacować, kiedy minie 45, a następnie 90 sekund od ustalonego sygnału. Osoby z drugiej grupy odbierały upływ czasu wyraźnie wolniej, tak że obiecany papieros wydawał się być bardziej oddalony w czasie.

Mózg, ciało i wszystko inne

Czy neuronauka może nam pomóc w zlokalizowaniu przyczyn takich zależności? Wydaje się, że udało się zidentyfikować obszary odpowiedzialne za subiektywną percepcję czasu, choć środowisko neuronaukowców jak na razie ostrożnie podchodzi do przeprowadzonych eksperymentów.

Jak twierdzą Reuter i Montag, obrazowanie metodą fMRI wykazało, iż istnieją dwa obszary w ludzkim mózgu, które są szczególnie uwikłane w nasze odczuwanie prędkości upływania wydarzeń, w których uczestniczymy. Mowa tutaj o prążkowiu oraz o korze wyspowej. W bardziej szczegółowym badaniu, opublikowanym w 2004 r., Saori Tanaka wraz ze swoimi współpracownikami opisała, iż różne obszary prążkowia i kory wyspowej aktywują się z różną intensywnością, zależnie od typu spodziewanej nagrody. Uczestnicy eksperymentu otrzymywali nagrody pieniężne – lub niewielkie kary – za podejmowanie decyzji. Gdy nauczono ich, że są nagradzani od razu po wykonaniu każdego zadania, to w momencie oczekiwania na nagrodę aktywowały się raczej obszary brzuszne wyspy i prążkowia. Gdy natomiast zostali nauczeni, aby znosić niewielkie kary, oczekując na dużą nagrodę w niedalekiej przyszłości, silniejszą aktywność wykazywały regiony grzbietowe tych struktur.

Czy oznacza to, że dzięki neuroekonomii udało się już wyjaśnić, jakie są źródła podejmowanych przez nas decyzji, a w konsekwencji i naszych uzależnień? Niestety nie. Zarówno okoliczności, w których podejmujemy codzienne decyzje, jak i same mechanizmy powstawania uzależnień są wielowymiarowe. Percepcja czasu jest zaledwie jedną z kilku płaszczyzn, mających wpływ na ostatecznie podjętą decyzję. George Loewenstein w artykule „Out of Control: Visceral Influences on Behavior” zwraca uwagę na inne, ważne czynniki, które w istotny sposób wpływają na podejmowane przez nas decyzje, a mają ugruntowanie w naszych najgłębszych instynktach. Mowa tutaj o potrzebach takich jak uniknięcie głodu i strachu czy zaspokojenie seksualne. Choć więc nie jesteśmy „racjonalnymi graczami”, jakich czasem opisują nauki ekonomiczne, to warto docenić nawet małe kroki – jak opisywane tu odkrycia wiążące ze sobą wewnętrzną percepcję czasu z mechanizmami podejmowania decyzji – które zbliżają nas do poznania prawdy o człowieku.©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 38/2018