Wyczuwanie pulsu

Gdyby szukać motta dla Festiwalu Jazz Jantar, należałoby sięgnąć po tytuł płyty Ornette’a Colemana „The Shape of Jazz to Come”.

11.09.2017

Czyta się kilka minut

Okładka dodatku na Festiwal Jazz Jantar /
Okładka dodatku na Festiwal Jazz Jantar /

Na scenie gdańskiego Klubu Żak od lat spotkać można muzyków, którzy z „młodych zdolnych” przeistaczają się w artystów i własnym charakterem pisma tworzyć będą nowe rozdziały wielkiej historii jazzu. Sześć lat temu na Festiwalu Jazz Jantar debiutował nieznany w Polsce pianista Vijay Iyer – dziś to jeden z najbardziej cenionych amerykańskich muzyków, wyróżniony „grantem geniuszy”, profesor na Harvardzie i filar wydawnictwa ECM. Od tego czasu Iyer powraca na scenę Żaka regularnie, przedstawiając gdańskiej publiczności każdy swój nowy projekt. W 2015 r. właśnie tu po raz pierwszy przed polską publicznością zaśpiewała Cécile McLorin Salvant. Trzy miesiące później w Los Angeles odebrała pierwszą statuetkę Grammy. I choć gdańskie koncerty nie miały z pewnością decydującego wpływu na rozwój karier tych artystów, to przykłady jak te – a można by je bez trudu mnożyć – pokazują, że kuratorzy Festiwalu dobrze wyczuwają jazzowy puls.

Jazz Jantar to nie tylko szerokie okno na muzyczny zachód. Gdański Klub Żak, którego historia sięga 1957 r., jest jedną z najlepszych wizytówek zasłużonej dla polskiej muzyki trójmiejskiej sceny jazzowej. Swoje autorskie cykle koncertów realizowali tu Mikołaj Trzaska, Maciej Sikała i Maciej Grzywacz. Tu swoje premiery miały projekty specjalne m.in. wibrafonisty Dominika Bukowskiego, kontrabasisty Piotra Lemańczyka czy pianisty Sławka Jaskułke.

Jednak w Klubie Żak równie ważne jak to, kto staje na scenie, jest to, kto gromadzi się przed nią. I nie chodzi tu wcale o liczebność, bo Sala Suwnicowa – obecną siedzibę klub odziedziczył po zajezdni tramwajowej – wypełnia się do ostatniego miejsca właściwie na każdym koncercie. Gra toczy się o jakość. Jazz Jantar przez lata wychował sobie publiczność. Taką, której nie trzeba przyciągać na koncerty nazwiskami gwiazd. Wprost przeciwnie: bywalcy przychodzą tu, by usłyszeć coś, czego inni jeszcze nie słyszeli, przeżyć coś, czego innym nie było dotąd dane doświadczyć. 20. edycja Jazz Jantar powinna te potrzeby zaspokoić z nawiązką.

Na otwarcie festiwalu zabrzmi mieszanka improwizacji i… metalu, lub jak sami określają się muzycy Ex Eye: post-wszystkiego. Zespół prowadzi, znany dotąd głównie z niezwykłych koncertów na saksofon solo, Colin Stetson. Będzie to pierwsza okazja, by posłuchać ich muzyki w Polsce na żywo. Podobnie jak nowego projektu jednego z najciekawszych dziś saksofonistów altowych: Steve’a Lehmana. W Sélébé­yone uczeń Anthony’ego Braxtona płynnie przeplata języki jazzu, awangardy, elektroniki i bezkompromisowego hip-hopu. Po raz pierwszy nad Wisłą usłyszymy też materiał z najnowszej płyty trębacza Ambrose’a Akinmusire związanego z wytwórnią Blue Note, 35-latka okrzykniętego trębaczem roku w ankiecie krytyków magazynu „DownBeat”.

Obok muzyki zza oceanu Jazz Jantar od lat nasłuchuje dźwięków Starego Kontynentu. W tym roku, po Norwegii, Francji, Włoszech i Wielkiej Brytanii, mikrofony skierowane zostaną na Portugalię, która, w dużej mierze za sprawą awangardowego wydawnictwa Clean Feed, stała się ostatnio jedną z najbardziej dynamicznych jazzo­wych scen Europy. Co ciekawe, w cyklu Portugal.NOW usłyszeć będzie można także ikony awangardy z… Niemiec: u boku Red Trio zobaczymy trębacza Axela Dörnera, a do Black Bombaim dołączy kanclerz europejskiej sceny free, czyli Peter Brötzmann. W międzynarodowym, skandynawskim składzie gdańskiej publiczności przedstawi się jedna z najbardziej intrygujących młodych trębaczek, pochodząca z Porto, Susana Santos Silva.

Muzyka z Polski zaprezentowana zostanie w dwóch skrajnościach: z jednej strony uznane jazzowe firmy sięgną po kompozycje gigantów polish jazzu: Sławek Jaskułke przedstawi projekt „Komeda: Recomposed”, a Atom String Quartet sięgnie po kompozycje Zbigniewa Seiferta. Z drugiej strony będziemy mieli okazję poznać trzy zespoły, których muzyczne poszukiwania lokują się z daleka od głównego jazzowego nurtu i – jak dotąd – szerszego zainteresowania mediów. Usłyszymy polsko-duński nonet Pimpono Ensemble, trio Immortal Onion oraz kwartet Chryste Panie w składzie saksofon, syntezator, perkusja i… baraban.

Choć na czarnego konia tegorocznego festiwalu Jazz Jantar typowane jest trio Dinosaur, które do Polski przyjedzie w glorii tytułu finalisty prestiżowego konkursu Mercury Prize, ja szczególnie liczę na koncert nowojorskiego kwartetu saksofonowego Battle Trance. Ostatniego dnia festiwalu muzycy zaprezentują suitę „Blade of Love”, której powstanie poprzedziło pięć lat ekstremalnej wspinaczki na szczyty wykonawczych i brzmieniowych możliwości saksofonu tenorowego.

Mówiąc krótko: 20. Festiwal Jazz Jantar wyprawi w tym roku najpewniej najhuczniejsze muzycznie urodziny w Polsce. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 38/2017

Artykuł pochodzi z dodatku „Festiwal Jazz Jantar 2017