Wycieczki w przeszłość

Wielką Smutę z XVII w. przywołuje się, gdy chce się udowodnić, że był w historii taki okres, kiedy to Rosjanie bali się Polaków. I ten lęk wspominają do dziś. Czy rzeczywiście?

14.09.2011

Czyta się kilka minut

Pierwsza dekada naszego stulecia to w polityce rosyjskich władz okres chaotycznych prób rekonstrukcji dziedzictwa historycznego i kształtowania nowej tożsamości z pominięciem katastrofalnego XX w. Ten proces "wynalezienia przeszłości" ma rosyjską specyfikę, lecz jednocześnie w pełni wpisuje się w ogólnoświatową tendencję "opętania przeszłością". Pisząc więc o obecności Polski i Polaków w pamięci historycznej Rosjan, najlepiej zacząć od postrzegania wydarzeń rosyjsko-polskiej historii w XVII w.

Szkoła uczy

Historyk Nikołaj Koposow w książce "Pamięć srogiego reżimu. Historia i polityka w Rosji" pisze: "Chyba każda grupa społeczna pretenduje do tego, by posiadać »własne imię«, i dąży do legitymizacji - w indywidualnym procesie swojego rozwoju lub odwołując się do historii. Dotyczy to nie tylko wspólnot »na nowo wynalezionych«, ale i kluczowych pojęć historycznych. Na przykład pojęcia »cywilizacji« czy »Zachodu« (...)". Koposow przypisuje to dążenie naszej epoce "prezentyzmu" i "fragmentacji historii": "Boom na pamięć historyczną wyraża aspirację, by myśleć historycznie, będąc zanurzonym w wiecznej teraźniejszości" - pisze historyk.

Nie sposób przypuszczać, że dzisiaj w rosyjskich rodzinach zachowały się przekazywane z pokolenia na pokolenie rodzinne narracje, legendy lub przedmioty materialne z XVII w. Jednak każdy rosyjski uczeń 7 klasy poznaje historię kraju tego okresu.

W najnowszym programie nauczania historii dla klas 6-9 szkół ogólnokształcących od 2008 r. za "główne zadanie wychowawcze edukacji historycznej" uznano "kształtowanie rosyjskiej tożsamości, które stanowi jeden z ważniejszych czynników dalszego umacniania rosyjskiej państwowości, kształtowania świadomości obywatelskiej i postawy patriotycznej, bez których rozwój Rosji jako silnego i stabilnego państwa jest niemożliwy". Jednocześnie pojawia się zastrzeżenie, że "cała ta praca nie może opierać się na oderwanych, subiektywnych i koniunkturalnych podstawach, lecz na obiektywnym, naukowym gruncie współczesnych osiągnięć nauk historycznych".

Podczas trzech kolejnych lekcji siódmoklasiści zgłębiają zagadnienia "wewnętrznej i zagranicznej polityki Borysa Godunowa", głodu w latach 1601-1603 i Wielkiej Smuty. Rosyjski uczeń dowiaduje się więc o "przyczynach i przebiegu Wielkiej Smuty", Dymitrze Samozwańcu I, jego wyprawie na Moskwę i bojarskim spisku, wstąpieniu na tron Wasilija Szujskiego i Dymitra Samozwańca II, wtargnięciu wojsk polskich i szwedzkich, radzie siedmiu bojarów, "walce wyzwoleńczej przeciw polskim i szwedzkim interwentom", pospolitym ruszeniu pod wodzą Kuźmy Minina i Dymitra Pożarskiego, wyzwoleniu Moskwy i początku dynastii Romanowów. Na ile mogę dziś przypomnieć sobie naukę historii w 7 klasie, to przez ostatnie 30 lat ta część programu praktycznie nie uległa zmianie. Bardziej szczegółowo, z uwzględnieniem polskich źródeł i literatury polskojęzycznej, epoka wykładana jest w szkołach polskich.

Dlatego w przypadku współczesnych Rosjan nie tyle można mówić o pamięci, ile o zdobytej w szkolnej ławie wiedzy na temat wdarcia Polaków na Kreml i innych potyczkach z Polską w XVII w. i później.

Władza stanowi

Odmienna wersja tych wydarzeń zachowała się w tradycji Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej. 22 października według starego, a 4 listopada według nowego kalendarza prawosławni chrześcijanie w Rosji obchodzą Święto Ikony Matki Bożej Kazańskiej. Jak podaje "Prawosławny teologiczny słownik encyklopedyczny", "w 1612 roku ustanowiono święto tej ikony i wyznaczono je na 22 października, to znaczy w dniu wybawienia Rosjan od Polaków".

Historyk Władysław Nazarow uważa, że "mity bywają różne. Pierwsze składają się na część pamięci historycznej narodu, snując opowieść przede wszystkim o historii z epoki przedpiśmiennej. W niemałym stopniu idealizują one przeszłość. Są mity naukowe, kiedy peryferyjne oceny uznanych historyków ulegają przekształceniu w swego rodzaju aksjomaty. Istnieją jednak także mity będące produktami jawnej ignorancji. Dla dyletantów historia jest polem swobodnych wycieczek". Właśnie taką "swobodną wycieczką" stało się sprowadzenie bardziej dotkliwych klęsk okresu Wielkiej Smuty - dwóch pierwszych dziesięcioleci XVII w. w Rosji, pierwszej wojny domowej, głębokiego kryzysu systemu oraz interwencji państwa polsko-litewskiego i Szwecji - do jednej daty: października 1612 r.

"Tradycyjne wyobrażenia wiernych wymagają jednak uważnego przestudiowania. U źródeł uświęconej przez wieki tradycji niekoniecznie leżą właśnie te wydarzenia, które są do tej rangi podnoszone. I oczywiście nie można też pochopnie ufać związanym z nią ocenom historycznym" - pisze Nazarow w artykule "Co będą świętować w Rosji 4 listopada 2005 roku?".

W 2004 r. rosyjskie władze zdecydowały się jednak na ostateczne zniesienie obchodów rocznicy rewolucji październikowej w dniach 7-8 listopada. Wcześniej, w 1992 r., prezydent Borys Jelcyn zaryzykował ogłoszenie 8 listopada dniem roboczym, a w 1996 r. "Dzień wielkiej socjalistycznej rewolucji październikowej" został przemianowany na "Dzień Zgody i Pojednania".

We wrześniu 2004 r. Międzyreligijna Rada Rosji (powstała w 1998 r., skupia duchowych przywódców i przedstawicieli czterech tradycyjnych wyznań Rosji: prawosławia, islamu, judaizmu i buddyzmu) ogłosiła ideę przywrócenia przedrewolucyjnego święta państwowego, Dnia Ikony Matki Bożej Kazańskiej, i nazwania go "Dniem Jedności Narodowej".

7 listopada - Dzień Zgody i Pojednania - od 2005 r. stał się dniem roboczym, a do kalendarza rosyjskich świąt państwowych po 87 latach powrócił rytuał uroczystych obchodów na szczeblu państwowym święta Ikony Matki Bożej Kazańskiej według nowego stylu - w dniu 4 listopada, który odtąd jest wolny od pracy.

Podejmując tę decyzję, władze rozstrzygnęły ostatecznie, by nie dzielić więcej kraju na "czerwonych" i "białych", choć jednocześnie nie dokonano jednoznacznej i trwałej oceny politycznej i prawnej bolszewickiego reżimu.

Nowy rytuał oprócz historycznych lapsusów utrwalił wiodącą rolę Cerkwi prawosławnej w polityce historycznej i dał asumpt do żywiołowego wzrostu nastrojów nacjonalistycznych i faszystowskich, a także przestępstw na gruncie nienawiści narodowej i rasowej. W pierwszym roku obchodów tego święta w Moskwie, Petersburgu i innych miastach odbyły się wielotysięczne "rosyjskie marsze". W 2006 r. publicyści ochrzcili "rosyjski marsz" - "ludzkim farszem", bo polała się krew. Władze prowadziły bez sukcesów walkę z jego organizatorami - rosnącymi w siłę nacjonalistami, którzy aktywnie dążyli do reprezentacji politycznej.

W ciągu kolejnych trzech lat wysiłki kremlowskich ideologów i budżety służb specjalnych zostały przeznaczone na wyrugowanie nacjonalistów z mainstreamu: partię "Rodina" wchłonęła pospiesznie sklecona "Sprawiedliwa Rosja", wszyscy pozostali liderzy radykalnej prawicy zostali zepchnięci na margines, a ich ruchy zdelegalizowane.

Rosjanin myśli swoje

bPolskich interwentów w Moskwie z 1612 r. nikt na serio nie wspominał. Ukazały się jedynie dwa wydania zbiorowe fragmentów tekstów wielkich rosyjskich historyków-klasyków, poświęconych Wielkiej Smucie. W 2007 r. powstał przygodowy film fantasy w reżyserii Władimira Chotinienki "1612: Kroniki Wielkiej Smuty", pokazywany w państwowej telewizji raz do roku. Jednym z jego bohaterów jest skaczący po lasach i polach pogański jednorożec. Trudno dopatrzeć się jakichkolwiek historycznych zbieżności: główny bohater (jak można się domyślać, Dymitr Samozwaniec I) nazywa sam siebie ­"hiszpańcem". Pomijając to wszystko, motyw wygnania "podstępnych Lachów" z Moskwy został zachowany.

Rosjanie stopniowo przywykają do nowego święta. Centrum Lewady udostępnia coroczne badania socjologiczne przedstawiające opinię na jego temat. W roku 2010 "tylko 36 proc. Rosjan zdołało poprawnie nazwać święto 4 listopada - »Dzień jedności narodowej«. Ale w porównaniu z 2005 r. trafnych odpowiedzi było 4 razy więcej" - zauważa Centrum Lewady. Tylko 2 proc. Rosjan (czyli poniżej granicy błędu statystycznego) uważa, że 4 listopada obchodzony jest "dzień wyzwolenia od polsko-litewskich interwentów".

Czy można dzisiaj mówić o jakimś strachu, poczuciu polskiego zagrożenia? Wyrażenie "polskie zagrożenie" mignęło w internecie w publikacjach o możliwym otwarciu dużego polskiego hipermarketu na granicy z Obwodem Kaliningradzkim. W 2007 r. "baliśmy się", że polscy rolnicy nie wpuszczą nas do Światowej Organizacji Handlu. Jeszcze wcześniej pisano o "polskim zagrożeniu i białoruskim węźle gordyjskim", ale nie o XVII-wiecznych dziejach Wielkiej Smuty.

Przełożyła Joanna Bernatowicz

Tatiana Kosinowa jest historyczką, publicystką, kieruje pracami "Memoriału" w Petersburgu.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 38/2011