Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Zamieszczone przez „TP” artykuły o grzeczności dzieci prezentują moim zdaniem pogląd na wychowanie będący jedną z przyczyn bolączki naszych czasów: egoizmu i braku szacunku dla innych. Wychowywanie to jest niestety proces, który ma dziecko nauczyć pewnych społecznych norm zachowania, polegających głównie w pierwszym etapie na umiejętności kontrolowania pragnień, chęci tak, by nie sprawiały innym przykrości lub niewygody. Chodzi więc właśnie o ograniczanie swojego „ja” i zrozumienie, że inni są nie mniej ważni. W drugim etapie nadchodzi czas na naukę reagowania na potrzeby innych – empatię, pomoc, odpowiedzialność. Naukę tę trzeba zacząć już od początku życia dziecka, nie po to, by je stłumić, lecz wręcz przeciwnie – zaniedbania poczynione w tym okresie sprawiają, że potem trudniej jest mu dostosować się do obowiązujących norm. Nauka musi być dostosowana do wieku dziecka.
Oczywista, że dwulatkowi może zdarzyć się powiedzieć do mamy, że jest głupia, co nie zmienia faktu, że takie rodzaje komunikatów nie są przyjęte między ludźmi kulturalnymi, i to naszym zadaniem jest uświadomić to dziecku. Jest rzeczą nieuniknioną, że wychowanie jest w pewien sposób opresyjne. Ale żyjąc w społeczeństwie wszyscy musimy się kontrolować i ograniczać – jest to czasem dla nas prawie niezauważalne (niedłubanie w nosie publicznie), czasem niewygodne (ustąpienie pani w zaawansowanej ciąży miejsca w kolejce), czasem bolesne (na przykład przetrwanie kryzysu w małżeństwie, pomimo braku komfortu i satysfakcji).
Proces wychowania wcale nie musi być traumatyczny, to zależy od użytych środków. Wcale nie namawiam, by dziecko bić, jeśli nie spełnia naszych oczekiwań. Wręcz przeciwnie, uważam, że najważniejsza jest łagodna konsekwencja, nieuleganie złości dziecka, uczenie właściwych form zachowań. Mimo to proces wychowania pozostaje procesem głównie ograniczania własnego, emocjonalnego, cielesnego „ja”.
Mama wesołej piątki