Wychodzenie z cienia

Kim była? Przyjaciółką Mirona Białoszewskiego – o tym wiemy, zwłaszcza po filmie Andrzeja Barańskiego „Parę osób, mały czas” (rok 2005) ze świetną rolą Krystyny Jandy. To jednak przecież nie wszystko...

14.09.2015

Czyta się kilka minut

Sam zetknąłem się z jej pisarstwem dawno temu. „Ślepak” (1982), tom krótkich próz nieznanej mi wtedy autorki, poruszył i zaintrygował, zwłaszcza że trudno było nie wyczuć autobiograficznego charakteru tej książki. A biografia Jadwigi Stańczakowej (1919–1996) obfitowała w dramatyczne zwroty akcji. Córka kupca Adolfa Strancmana i Marii z domu Weinfeld, przed wojną zaczęła studia ekonomiczne. Rok 1939 wszystko zmienił. Kolejne wydarzenia: pobyt w getcie, z którego najpierw wyszła sama, a potem wyprowadziła rodziców, ślub ze Zdzisławem Stańczakiem, który zdobył dla Strancmanów fałszywe papiery, zdiagnozowanie nieuleczalnej choroby oczu. Po wojnie: praca dziennikarska, całkowita utrata wzroku, redagowanie brajlowskiego pisma „Pochodnia”.

Pierwszy tom poetycki, zatytułowany „Niewidoma”, wydała dopiero w roku 1979. Była już wtedy zaprzyjaźniona z Białoszewskim, czego świadectwem jej „Dziennik we dwoje”, a także dziennik samego poety. „Miron stał się w jej życiu postacią numer jeden – pisał Tadeusz Sobolewski. – Stał się dla niej oparciem, guru, bratem, wszystkim naraz. On, niby taki osobny, również potrzebował jakiejś nieformalnej rodziny, siostrzano-matczynego związku z oddaną mu kobietą. Trafili na siebie w momencie, gdy siebie najbardziej potrzebowali. Na progu starości”. I dodawał: „Jadwiga była osobą niepogodzoną ze sobą, niepogodzoną ze swoim kalectwem. Miron był inny. Jego poezja jest nieustannym aktem afirmacji, godzenia się na siebie, na życie, na swój los i na śmierć. Jadwiga miała naturę depresyjną”. I ważne uzupełnienie – wypowiedź Anny Sobolewskiej, córki Jadwigi, w niedawnej debacie zorganizowanej przez „Kulturę Liberalną”: „Widzę ją jako osobę niesłychanie silną, zmuszoną stale walczyć o własne pisarstwo, której towarzyszyło poczucie wielkiego niedocenienia”.

„Haiku” to kolejna sposobność, by w Jadwidze Stańczakowej dostrzec samodzielną, oryginalną pisarkę. Na książkę składają się dwa cykle – „Japońska wiśnia. Haiku dla Michi Tsukada” i „Odwieczne drzewo. Haiku dla Szi Taoni” – opublikowane 20 lat temu w niszowej oficynie, oraz niedrukowany dotąd cykl trzeci – „Kalejdoskop. Haiku europejskie”. Autorka używa tu formy najbardziej ascetycznej z możliwych, a zarazem odchodzi daleko od poetyki Białoszewskiego. Precyzyjne obrazy o wielkiej urodzie, nasycone barwą i niezwykle zmysłowe, uderzająco wyraziste zapisy wewnętrznego widzenia łączą się czasem z lekkim humorem, czasem z poważną refleksją. Nie będę cytował, bo nie potrafiłbym wybrać jednego czy dwóch – wybierzcie sami! ©℗


Jadwiga Stańczakowa, „Haiku”, Wydawnictwo Warstwy, Wrocław 2015, ss. 86

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Tomasz Fiałkowski, ur. 1955 w Krakowie, absolwent prawa i historii sztuki na UJ, w latach 1980-89 w redakcji miesięcznika „Znak”, od 1990 r. w redakcji „TP”, na którego łamach prowadzi od 1987 r. jako Lektor rubrykę recenzyjną. Publikował również m.in. w… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 38/2015