Były premier i szef populistycznej partii Smer-SD wygrał przedterminowe wybory parlamentarne na Słowacji. Smer, na którego czele stoi Fico, poparło ok. 23 proc. wyborców, ok. 18 proc. zagłosowało na liberalną, proeuropejską Postępową Słowację (PS), która zostanie teraz najsilniejszą partią opozycyjną. Nie jest to niespodzianka – na przewagę Fica, choć nie tak dużą, wskazywały sondaże. Do gry powraca więc polityk kontrowersyjny z potężnym balastem przeszłości, którego do dymisji zmusiły demonstracje po zabójstwie dziennikarza śledczego Jána Kuciaka w 2018 r.
Czego można się teraz spodziewać? Fico deklarował, że jeśli wygra, zakończy wojskowe wsparcie dla Ukrainy i nie pośle tam ani jednego naboju więcej. Jest też przeciwny sankcjom nałożonym na Rosję. W parlamencie zasiądzie sporo prorosyjskich polityków i rządzona przez Fica Słowacja może stać się kolejnym, obok Węgier, państwem podważającym jedność Zachodu wobec Moskwy. Premier Viktor Orbán był zresztą jednym z pierwszych, którzy pogratulowali zwycięzcy. „Zgadnijcie, kto wrócił! – napisał na platformie X (dawniej Twitter). – Zawsze dobrze współpracować z patriotą. Nie mogę się doczekać”.
Fico zapowiedział też walkę z nielegalną migracją, nawet z użyciem siły, a także zmiany w wymiarze sprawiedliwości. Żeby jednak rządzić, potrzebuje koalicjantów, a żadna koalicja nie powstanie bez ugrupowania Hlas, utworzonego przez byłego współpracownika Fica, Petra Pellegriniego (otrzymało ono 15 proc. głosów). Teoretycznie – choć to mało prawdopodobne – Hlas mógłby sprzymierzyć się z Postępową Słowacją. Stawka jest wysoka i aby Pellegriniego przekonać, Fico mógłby mu oddać tekę premiera. Sam startowałby wtedy w przyszłorocznych wyborach prezydenckich w przyszłym roku. Negocjacje dopiero się zaczynają.