Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Arcybiskup pouczył wiernych, iż "nie wolno akceptować na najbliższe lata drogi, która byłaby drogą nieuczciwości, drogą kręcenia w prawach moralnych". I dodał: "Nie zamierzam wymieniać żadnego nazwiska ani żadnej partii, ale domagam się od rodaków, żeby w tych i wszystkich wyborach nie tylko głosowali, ale wybierali grupę i człowieka kierującego się sumieniem".
Z racji stanowiska przewodniczącego Konferencji Episkopatu abp Michalik jest jedną z najważniejszych postaci w polskim Kościele. Z tej samej racji jest też jednym z bardzo ważnych obywateli Rzeczypospolitej. Jego słowa nie są przypadkowe i nie mogą być traktowane jak zdania przeciętnego wyborcy, mówiącego o swoich poglądach i oczekiwaniach.
W wypowiedzi abp. Michalika szczególnie zastanawiają dwa momenty: zwrot "domagam się" i słowo "sumienie". Co do wspomnianego zwrotu: zapewne jest on zwykłym przejęzyczeniem, bo arcybiskup (jako ważny i świadomy obywatel) może doradzać, nakłaniać i sugerować, ale domagać się czegokolwiek nie ma prawa, byłoby to bowiem naruszeniem suwerenności decyzji wyborcy. Co do sumienia: przypomnienie tego właśnie słowa w kontekście wyborów jest ze wszech miar słuszne. Ale też: jak wszystkie stare, wielkie słowa i ono także jest słowem wieloznacznym (co można sprawdzić, zajrzawszy do kilku słowników etymologicznych polszczyzny). W dodatku: jak sprawdzić, czy kandydat odwołujący się do sumienia, rzeczywiście się nim kieruje? A jeszcze: czy wolno komukolwiek powiedzieć, że nie jest człowiekiem sumienia? Uczynienie tego wymagałoby przyjęcia jednego, normatywnego znaczenia wspomnianego słowa. Trudno to sobie w sytuacji wyborczej wyobrazić, jeszcze trudniej - zaakceptować.
Nie wiem, czy wyborca jest w stanie odróżnić kandydata kierującego się sumieniem od takiego, który się nim nie kieruje. Pewien jestem natomiast, iż sam wyborca może i powinien się poradzić własnego sumienia. To nigdy nie zaszkodzi.
Wdzięczny jestem abp. Michalikowi za dobrą radę. Kierując się nią, będę (jak już w którymś z poprzednich felietonów wspominałem) głosował na Bronisława Komorowskiego.