Wuef na zwolnieniu

Podczas gdy inni gwiżdżą na sport, SIEMACHA nie tylko stawia na rozwój fizyczny dzieci, lecz także poprzez sport wychowuje.

27.09.2012

Czyta się kilka minut

Oprócz warsztatów tanecznych, wychowankowie SIEMACHY mogą uczestniczyć w wyprawach wysokogórskich, wycieczkach turystycznych. Powyżej: pływackie zawody młodzieżowe w Com-Com Zone w Nowej Hucie.  / Fot. Archiwum Siemachy
Oprócz warsztatów tanecznych, wychowankowie SIEMACHY mogą uczestniczyć w wyprawach wysokogórskich, wycieczkach turystycznych. Powyżej: pływackie zawody młodzieżowe w Com-Com Zone w Nowej Hucie. / Fot. Archiwum Siemachy

W renomowanym krakowskim liceum z powodu remontów zamknięto salę gimnastyczną. Obiecywany dźwięk trenerskiego gwizdka był przesuwany z tygodnia na tydzień. Ostatecznie młodzież sportowych strojów nie założyła przez cały rok szkolny ani razu. Przedmiot wpisany był jednak do planu lekcji, nauczyciele sprawdzali listę obecności, a uczniowie siedzieli przez godzinę w szatni i najczęściej spisywali zadania domowe – opowiada prof. Halina Zdebska z krakowskiej Akademii Wychowania Fizycznego. – O dziwo, sytuacja nie spotkała się z ani jednym protestem rodziców, o dzieciach nie wspominając. Nikt też nie podnosi larum, kiedy lekcje WF są odwoływane z innych powodów. Albo bez powodu. Sprzeciw budzi jedynie zawieszanie „ważniejszych” lekcji: matematyki czy angielskiego – przyznaje prof. Zdebska.

Niedźwiedzią przysługę fundują dzieciom także ci rodzice, którzy notorycznie zezwalają im na zwolnienia lekarskie z zajęć wuefu bez większego powodu. W samej Małopolsce stale nie ćwiczy ponad 10 proc. uczniów, czyli blisko 15 tys. osób.

Tymczasem szkolne wychowanie fizyczne to nie tylko kształcenie nawyków do aktywnego spędzania wolnego czasu, które ma zaprocentować w dorosłym życiu, lecz także proces wychowawczy.

Spadającą w oczach sprawność fizyczną młodego pokolenia pokazują m.in. wyniki badań prowadzone przez dr. Janusza Dobosza z warszawskiej AWF. Od lat 60. ubiegłego wieku populacyjne badania kondycji fizycznej prowadzili profesorowie Roman Trześniowski i Ryszard Przewęda. W skoku w dal z miejsca siedmioletni chłopiec osiąga dziś wynik gorszy średnio o 20 cm w porównaniu do swoich rówieśników sprzed kilkudziesięciu lat (1979 r. – 129 cm, 1999 r. – 119 cm, teraz – zaledwie 109 cm). – Kiedyś wystarczyło rzucić piłkę. Dziś, kiedy konkurencja codziennych aktywności znacznie wzrosła, trzeba zaproponować coś więcej – przyznaje dr Dobosz.

Wuefista z tabelkami i „właściwymi” wynikami dla poszczególnych dyscyplin pod pachą jest jednym z głównych powodów unikania wuefu. – Dziecko otyłe nie pokona bieżni w sugerowanym czasie. Tu jednak nie ma zmiłuj. Uczniowie oceniani są według standardów przygotowanych dla poszczególnych kategorii wiekowych. A nieosiągnięcie przeciętnego wyniku zniechęca do dalszych starań. Lepiej zastosować strategię małych kroczków. Ustalić cele na najbliższe tygodnie, konsekwentnie sprawdzać postępy i widzialnymi efektami zmotywować dziecko do pracy – twierdzi dr Dariusz Skorupa, trener mentalny sportowców. Wuefiści rzadko są kształceni pod tym kątem. – Szkoda, że nie wszyscy pamiętają, iż zajęcia wychowania fizycznego to nie wyścig szczurów, to nie tylko wyniki z tabelek, ale zaangażowanie, pasja, zdrowa rywalizacja, samorealizacja. Trudno mi zaakceptować tzw. „przedmiotowe systemy oceniania”, obowiązujące w niejednej szkole. Nie bierze się w nich pod uwagę wysiłku wkładanego przez ucznia w wykonywanie określonego ćwiczenia, nie uwzględnia indywidualnych możliwości dziecka. W konsekwencji dzieci unikają lekcji WF, korzystając z nie zawsze koniecznych zwolnień – twierdzi Marek Michalak, rzecznik praw dziecka.

Jego apel o podjęcie działań, które przyczynią się do wzrostu aktywności ruchowej młodzieży i zwiększą frekwencję uczniów na lekcjach wychowania fizycznego w szkołach, trafił w ubiegłym roku do ministra edukacji narodowej. – Jak mnie poinformowano, rozwiązaniem tego problemu miała być nowa podstawa programowa, która powinna wytwarzać nawyk aktywności fizycznej, rozwijając zainteresowania o charakterze rekreacyjnym, sportowym, turystycznym lub tanecznym. Z docierających do mnie informacji wynika jednak, że to słuszne założenie w wielu szkołach nie jest realizowane w sposób właściwy, a systemy oceniania nadal zawierają wadliwe uregulowania. I chyba nie w porozumieniach resortów jest droga do poprawy sytuacji – dodaje Michalak.

Pentalog bez ściemy

Surowy, zimny i niedostępny – taki jest na pierwszy rzut oka. Betonowe, szare mury wydają się monumentalne, zwłaszcza dla kogoś, kto po raz pierwszy stawia im czoło z czołem uniesionym na wysokość nieco ponad półtora metra. Zza szklanych drzwi wybiega nagle kilkunastu osiłków w krótkich spodenkach, korkach i wysoko wyciągniętych piłkarskich skarpetach. Żywe okrzyki, rozpromienione policzki i tętniące oddechy sprawiają, że wrażenie surowości pryska. – Drużyna SIEMACHY czołem! – rzuca trener. – Czołem – wyrywają się z dziecięcych płuc okrzyki. Za kilka minut znikają za zakrętem, by wrześniowe popołudnie spędzić na boisku Com-Com Zone w Nowej Hucie, jednym z kilkudziesięciu podwórek SIEMACHY. – Obszar, w którym lokujemy naszą działalność, z przekonaniem nazywamy podwórkiem. Podwórko, które oferuje bogactwo rówieśniczych więzi, to alternatywa dla ulicy, która promuje płytkie i przypadkowe relacje. Zdobywanie nowych umiejętności, pogłębianie kompetencji społecznych i wzmacnianie odpowiedzialnych postaw wymaga starannie wykreowanej przestrzeni – wyjaśnia sedno idei „podwórko zamiast ulicy” ks. Andrzej Augustyński CM, szef Stowarzyszenia SIEMACHA. W Centrum Rozwoju Com-Com Zone zlokalizowanym w Krakowie przy ul. Ptaszyckiego 6 podwórek SIEMACHY jest kilkanaście. – Com-Com Zone to miejsce, w którym spotykają się edukacja, sport i terapia. > Rozwój młodego człowieka rozumiemy w sposób integralny. Dlatego podkreślając wychowawczą funkcję sportu, naszym wychowankom zapewniamy wysokiej jakości warunki twórczego spędzania czasu oraz pomoc wykwalifikowanych pedagogów – tłumaczy Maciej Malski, dyrektor zarządzający obiektami sportowymi SIEMACHY. Centra Rozwoju Com-Com Zone znajdują się, oprócz Nowej Huty, także w Prokocimiu i w Tarnowie.

– SIEMACHA pracuje z dzieciakami bez ściemy – potwierdza Tomasz Skrzypek, wychowawca, który ponad rok pracował w SIEMACHA Spot przy ul. Długiej 42 w Krakowie. Dziś jest trenerem piłkarskim w Com-Com Zone. – Bez ściemy to znaczy, że wystarczy spełnić warunki pentalogu SIEMACHY, by móc skorzystać z bogatej oferty wychowawczej, sportowej i terapeutycznej. Dobrym przykładem są choćby zajęcia sportowe. Średnia składka miesięczna w klubie piłkarskim trenującym chłopców wynosi 80 zł. Zakup sprzętu sportowego to koszt ok. 200 zł rocznie. Do tego dochodzi udział w turniejach sportowych, wyjazdach, kampusach, obozach sportowych. To średnio kosztuje 2 tys. zł rocznie. Dzięki SIEMASZE na treningi mogą przychodzić wszystkie dzieci, niezależnie od możliwości finansowych rodziców. Wystarczy, że chcą – przekonuje Tomek. Z tarasu nowohuckiego centrum, na który mnie zabiera, widać rozgrywający się tuż za budynkiem na boisku mecz. Jego uczestnicy pentalog SIEMACHY znają na pamięć. Zasad jest niewiele, ale są one jasne i proste, wypracowane na gruncie młodzieżowego dialogu i zgodnie przestrzegane. Pentalog rozpoczyna warunek: „W tym domu nie ma przymusu. Jesteś tu, bo tego chcesz”. Kończy zaś: „Czuj się w tym domu dobrze. Od ciebie zależy, co się tutaj wydarzy”. To reguły rządzące wszystkimi podwórkami SIEMACHY.

W nowohuckim Com-Com Zone jest ich kilkanaście. Na pierwszym piętrze znajduje się m.in. sala, w której trenują bokserzy. – Trener boksu jest także terapeutą, który podczas każdego spotkania pracuje z zawodnikiem. Jako piętnastoletni chłopiec szukałem ucieczki od domowych problemów. Spokój odnalazłem na treningu. Dziś dostrzegam w oczach niektórych wychowanków lęki i te same poszukiwania. Kiedy przychodzą do SIEMACHY, jestem o nich spokojny – wyznaje Bartłomiej Stanek, trener boksu w Com-Com Zone.

Z zajęć sportowych w Centrum Rozwoju Com--Com Zone korzystają wszyscy wychowankowie SIEMACHY. Do Nowej Huty, Prokocimia i Tarnowa przyjeżdżają z ponad dwudziestu placówek zlokalizowanych głównie w Krakowie i na południu Polski. – Dzieci z SIEMACHA Spot przy ul. Długiej w Krakowie aktywnie spędzają czas w nowohuckim centrum podczas wakacji i w roku szkolnym. Te sportowe wyjazdy nie tylko integrują grupę, lecz także wywołują największe emocje. Na początku lipca wiadomość o wyjeździe do nowego centrum w Prokocimiu wywołała prawdziwą burzę radości – wyznaje Dominik Mojżyszek, wychowawca SIEMACHY.

Reprezentacja SIEMACHY

W nowohuckim Com-Com Zone wystartowała w tym roku sekcja pływacka, a jej uczestnicy będą reprezentować SIEMACHĘ podczas zawodów i turniejów pływackich. – Dzieciaki płacą symboliczną składkę (30 zł miesięcznie) za półtoragodzinne zajęcia, które odbywają się cztery razy w tygodniu. Dla porównania, komercyjna oferta jest blisko dziesięć razy droższa, a spotkań jest o połowę mniej. W ramach sekcji planujemy zorganizować dla naszych wychowanków dodatkowo wyjazdy na turnieje i obozy sportowe – opowiada Filip Mendyk, koordynator pływalni.

Chętnych nie brakuje. Tylko w czerwcu tego roku ponad pięć i pół tysiąca dzieci bezpłatnie skorzystało z zajęć w hali sportowej, siłowni, pływalni i na boiskach Com-Com Zone w Nowej Hucie. Inicjatorem powstania obiektu był Jacek Majchrowski, prezydent Krakowa. Zarządzanie centrum rozwoju powierzył Stowarzyszeniu SIEMACHA, które posiada blisko dwudziestoletnie doświadczenie wychowawcze. To unikatowe w skali kraju miejsce łączy w sposób naturalny najważniejsze sfery rozwoju młodego człowieka. W SIEMACHA Spot, czyli dawnym Młodzieżowym Ośrodku Rozwoju Społecznego, spotykają się młodzi ludzie, którzy poprzez wspólną zabawę i rozwijanie umiejętności budują trwałe więzi z rówieśnikami. Każdego dnia po szkolnych zajęciach tylko tę jedną placówkę SIEMACHY wybiera blisko 200 dzieci. Ze Spotem sąsiaduje Krakowski Instytut Psychoterapii. Wpisanie terapii w kontekst dużego ośrodka sportowego, w którym znajduje się także placówka dydaktyczna dla dzieci, sprawia, że wsparcie psychologiczne staje się naturalnym etapem rozwoju, nie zaś powodem do napiętnowania czy wstydu. Z pomocy korzysta codziennie kilkadziesiąt osób.

Com-Com Zone to jednocześnie obiekt sportowo-rekreacyjny, którego oferta skierowana jest do klientów komercyjnych. Nowoczesna infrastruktura sportowa – pływalnia, wielofunkcyjne hale, siłownia, fitness i spinning są otwarte dla mieszkańców Krakowa i okolic.

Com-Com Zone jest także areną wielu sportowych imprez organizowanych w sercu Małopolski. Do nowohuckiego centrum zjeżdżają od kilku lat uczestnicy „Juliady” – Młodzieżowego Festiwalu Sportu. Pomysłodawcą wydarzenia jest ks. Andrzej Augustyński, któremu przyklasnął Jacek Majchrowski, a z pomocą w organizacji imprezy wyszło Biuro Promocji Studio 2. To cykliczne, organizowane od 1999 r. święto sportu z roku na rok bije rekordy popularności. Tysiące młodych ludzi, którzy lipcowe dni spędzają w mieście, w ramach „Juliady” rywalizują w kilkunastu dyscyplinach sportowych.

Co najważniejsze, Centrum Rozwoju Com-Com Zone to jedno z nielicznych miejsc, w którym sport odzyskuje swoją pierwotną, pedagogiczną funkcję. Wychowankowie SIEMACHY uczą się nie tylko reguł obowiązujących w sportowych dyscyplinach, lecz także zasad określających relacje pomiędzy wszystkimi uczestnikami zmagań. To z kolei gwarantuje współistnienie w jednym miejscu sześciu podstawowych dla SIEMACHY idei, od których nazwę wzięło centrum – współzawodnictwa (competition) i społeczności (community), kompetencji (competence) i wsparcia (comfort), towarzystwa (company) i porozumienia (communication).

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka i redaktorka „Tygodnika Powszechnego”. Doktorantka na Wydziale Polonistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego. Do 2012 r. dziennikarka krakowskiej redakcji „Gazety Wyborczej”. Laureatka VI edycji Konkursu Stypendialnego im. Ryszarda Kapuścińskiego (… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 41/2012