Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Tegoroczna Nagroda Nobla z fizyki przypadła trójce naukowców – Amerykanin Arthur Ashkin otrzymał ją „za stworzenie optycznych szczypiec oraz opracowanie ich zastosowania”, zaś francusko-kanadyjski duet Gérard Mourou i Donna Strickland „za opracowanie technologii wykorzystania ultrakrótkich optycznych impulsów o wysokiej intensywności”. Dzięki ich odkryciu możliwe stało się skracanie impulsów lasera, co pozwala dużo dokładniej badać dany obiekt. Do tej pory – gdy impuls skracano – słabła jego moc, wynalazek Mourou i Strickland powoduje zaś, że bez rezygnacji z dokładności – moc zostaje zachowana. Otwiera to drogę do jeszcze lepszego wykorzystania laserów w medycynie, co już się zresztą dzieje w mikrochirurgii oka przy operacjach siatkówki.
Czytaj także: Serwis "TP" o tegorocznych Noblistach
Tegoroczna Nagroda jest jednak ważna także z innego względu: oto Komitet zwrócił na siebie uwagę tym, że po raz TRZECI w historii Nagroda Nobla z fizyki trafiła do kobiety. Przed Donną Strickland Nobla odebrały dwie fizyczki – i co ciekawe, a o czym jakoś zupełnie się zapomina, przywołując te poprzednie laureatki – związane z Polską. Maria Skłodowska-Curie w 1903 r. otrzymała Nagrodę za badania nad promieniotwórczością, a urodzona w Katowicach Maria Göppert-Mayer w 1963 r. za odkrycia związane z powłokowym modelem jąder atomowych.
Tymczasem werdykt Komitetu Noblowskiego niemal zbiegł się w czasie z wielką aferą w świecie fizyki, która – ze względu na przytłaczającą liczbę innych afer, jakie mamy dziennie do śledzenia – mogła państwu umknąć. A moim zdaniem jest ona naprawdę warta uwagi, nie mniej niż dajmy na to stanowczo zbyt nagłaśniane kolejne objawienia posła Tarczyńskiego (prowadzę bowiem małą kampanię: „pomóż Polsce, nie cytuj szkodnika”).
Oto w genewskiej siedzibie CERN zasłużony profesor Uniwersytetu w Pizie Alessandro Strumia w pełnej pasji czy wręcz – nie bójmy się tego słowa – pełnej furii przemowie, wygłoszonej podczas odczytu o roli kobiet w historii nauki, dowodził, stojąc przed gremium złożonym zresztą głównie z kobiet-fizyczek, jakoby nauka, a osobliwie fizyka była „zbudowana przez mężczyzn”, co jednak nie jest, zdaniem profesora, przejawem żadnego seksizmu. Wszystko to dlatego, że „mężczyźni wolą pracę z rzeczami, a kobiety – z innymi ludźmi”, co według naukowca może być dowodem na większe predyspozycje mężczyzn do zajmowania się fizyką. Co gorsza – powiada Strumia – polityczna poprawność naszych czasów odbija się czkawką naukowcom płci męskiej, albowiem dziś to oni są ofiarami potężnej dyskryminacji w świecie nauki. Fory, jakie zdaniem Włocha daje się kobietom choćby w jego dziedzinie, są nie do zaakceptowania. Reakcja była natychmiastowa, władze CERN zawiesiły go, dzięki czemu profesor Strumia natychmiast stał się męczennikiem wielkiej sprawy – walki z przeklętą „poprawnością polityczną”, utwierdzając sobie podobnych w przekonaniu o poprawnościowym lobby, które trzęsie nauką.
Tymczasem gdy wiadomość o Noblu dla Donny Strickland poszła w świat, ludzie rzucili się do internetu, by szukać informacji o noblistce. Ku zaskoczeniu wszystkich Strickland nie miała swojego hasła w Wikipedii. Okazało się bowiem, że jeszcze w maju 2018 r., dosłownie na chwilę przed Noblem, redaktorzy Wikipedii uznali, że jej osiągnięcia są zbyt mało ważne dla nauki, by poświęcać im cenne miejsce na serwerach. Jedyna wzmianka, którą można było wówczas o niej znaleźć, to ta znajdująca się w artykule o jej współpracowniku Gérardzie Mourou. Nie mniej zdumiała opinię publiczną informacja, że Strickland nie otrzymała jeszcze tytułu profesora na swoim macierzystym uniwersytecie Waterloo w Kanadzie, najwyraźniej nieuznającym wyników jej pracy za wystarczająco przełomowe, by móc uczynić ją prawdziwym profesorem. Typowe fory – wiadomo przecież nie od dziś, że co cię nie zabije, to cię wzmocni.
Czytając o Strickland, przypomniałam sobie zamieszczony w sieci przed kilkoma dniami fragment podręcznika Joanny Białobrzeskiej dla klas drugich „Ja, Ty – My. Ala i Adam na tropach zaginionego skarbu”. „Nie bardzo rozumiem, co to jest intelekt” – przyznaje jedna z bohaterek, ciesząc się, że nie jest podobna do swego brata, który jest brzydki (sic!), ale „jak mówi mój tata, nie uroda jest [mu] potrzebna, tylko spryt, siła i intelekt”. Typowe fory. Typowe!
Sto lat temu warszawski neurolog, publicysta i filozof medycyny Henryk Nusbaum orzekł, że kobieta nie może studiować z powodzeniem medycyny, ponieważ ma zbyt mały mózg. Jej serwer jest zbyt niepojemny, niemal jak Wikipedia. ©