Wprowadzenie

W kontekście literatury dawnej mówi się o tzw. miejscach wspólnych (loci communes).

25.09.2016

Czyta się kilka minut

 /
/

To powracające motywy, wątki, tematy, obrazy, figury, a także formy, za pomocą których użytkownicy kultury podtrzymywali ciągłość komunikacji. Za ich pośrednictwem średniowieczny poeta, posługujący się językiem łacińskim, spotykał się z poetą rzymskim tworzącym w czasach Augusta. Łączyła ich wspólnota języka oraz idei, dzięki czemu – mimo upływu kilkunastu wieków – mogli spoglądać na świat w podobny sposób, podobnie go przedstawiać. Opowieść drugiego była kontynuacją opowieści pierwszego, a ich dzieła, choć artystycznie kompletne, nie były oddalonymi od siebie literackimi wyspami. Można sobie ten system relacji wyobrazić jako siatkę, w którą złapana została rzeczywistość. Zresztą nie tylko rzeczywistość – także zamieszkujący ją ludzie.

Dziś podobna literacka wspólnota o takim zasięgu jest niemożliwa. Sieć została porwana, jedność została zastąpiona wielością, podobieństwa ustąpiły miejsca różnicom. I jest to niezwykle wyzwalające! W literaturze zrobiło się więcej wolnego miejsca. Spomiędzy szczelin w starych fundamentach wyrosły nowe opowieści. A jeśli nawet nie do końca nowe, to z pewnością jednostkowe, lokalne, osobliwe i efemeryczne. Bardziej nasze.

Jednak to, co nazbyt jednostkowe i lokalne, z trudem dociera do innych, jest dla nich niezrozumiałe, dziwaczne, wreszcie obojętne. By uniknąć nieznoś- nej i niebezpiecznej plemienności, która w tym samym stopniu dotyczy polityki, co literatury, potrzebna jest przestrzeń negocjacji i wzajemnej translacji. Musi istnieć wspólne miejsce, w którym nasze historie skonfrontujemy z historiami innych, w którym nasza prawda zderzy się z prawdą innego, w którym nasza pewność zostanie wystawiona na próbę.

Trudno taką przestrzeń stworzyć, jeszcze trudniej utrzymać. Czasem trzeba mozolnie przekonywać ludzi zamieszkujących różne światy, by zgodzili się w tej przestrzeni na chwilę zamieszkać z innymi. Ale bez niej – bez wspólnego miejsca – komunikacja nie będzie możliwa.

Festiwal, który od ośmiu lat organizujemy dla Państwa w Krakowie, pełni wiele funkcji, dlatego nie da się go opisać za pomocą jednej formuły. Adekwatna wydaje mi się jednak następująca jego definicja: Conrad to miejsce spotkania, w którym rozmawiający zakładają możliwość porozumienia, choć nigdy nie likwidują różnicy. ©℗


Grzegorz Jankowicz dyrektor programowy Festiwalu Conrada

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Urodzony w 1978 r. Aktywista literacki, filozof literatury, eseista, redaktor, wydawca, krytyk i tłumacz. Dyrektor programowy Festiwalu Conrada. Redaktor działu kultury „Tygodnika Powszechnego”. Dyrektor programów literackich Fundacji Tygodnika Powszechnego.… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 40/2016

Artykuł pochodzi z dodatku „Conrad (02/2016): Intensywność