Wołga, Wołga

Zastanawia mnie, czy Kościół w Polsce rzeczywiście stał się bardziej nie do wytrzymania, niż był dawniej.

28.09.2010

Czyta się kilka minut

Usłyszałem, że "pazerność Kościoła właśnie doszła do szczytu", tyle że powiedziano to w związku z aresztowaniem kogoś, kto jako żywo nie reprezentował Kościoła, a jedynie był zatrudniany przez kościelne podmioty - choć sekretarz episkopatu wielokrotnie ostrzegał przed korzystaniem z jego usług. Hierarchowie zgodnie twierdzą, że jeżeli nadużycia zostaną udowodnione, należy wyciągnąć konsekwencje. To się wiąże z Komisją Majątkową, której prace miały trwać krótko, a trwają tak długo, że strona kościelna występowała już o ich zakończenie, gotowa dochodzić praw na zwyczajnej drodze sądowej.

Jeśli chodzi o odzyskiwanie majątku (Kościoła katolickiego, ale też innych Kościołów i wspólnot religijnych), nie pamięta się, jak odbywało się ich odbieranie. Nie pamięta się np. o obozach pracy dla wywłaszczonych z klasztorów zakonnic i zakonników - sam to zresztą przeżyłem. Klasztor otoczyli agenci SB, a nas wywieziono pod osłoną wieczoru autokarami z napisem "Wycieczka" w nieznanym kierunku, by osadzić pod Olsztynem, w domu innego zakonu. Dodajmy, że dochodzenie własności dotyczy wyłącznie majątków odebranych wbrew prawu PRL.

Akcja lustracyjna i towarzyszący jej klimat stworzyły wrażenie, że w Polsce Ludowej cały - no, może z nielicznymi wyjątkami - kler współpracował z SB. I niewiele znaczą liczne opracowania, w których tamte czasy są solidnie udokumentowane. Ciekawe np., kto czytał choćby książkę Łucji Marek "Kler to nasz wróg" o polityce władz wobec Kościoła katolickiego na terenie województwa katowickiego? Polecam...

Śmieszy mnie teza, jakoby Kościół "z tylnego siedzenia" kierował krajem, a kolejne rządy, samorządy i opozycja, jednym słowem: wszyscy, drżeli przed tym, co powie ksiądz na ambonie. Trudno mi uwierzyć w sprawczą moc listów pasterskich albo skuteczność nacisków hierarchii, jeśli takowe rzeczywiście się zdarzają. W ostatnich wyborach przewodniczący Konferencji Episkopatu publicznie poparł Marka Jurka - i co? 1,07 proc. dla Marka Jurka.

Szarżowanie na wszystko, co się łączy z Kościołem, przybiera też formy groteskowe. Gdy z poważnych ust słyszę, że Jarosław Gowin jest agentem Watykanu, nie wiem: śmiać się, płakać czy śpiewać "Wołga, Wołga".

Oczywiście, katolikom, księżom, nawet biskupom zdarza się mówić i robić rzeczy trudne do przyjęcia, ale chyba nie to jest źródłem owej irytacji. Już raczej to, że wizja obecności chrześcijan we współczesnym społeczeństwie, reprezentowana przez niektóre katolickie ośrodki opiniotwórcze (przypisujące sobie nawet, jak Radio Maryja, monopol na reprezentowane katolicyzmu), mogą budzić sprzeciw także u ludzi nienastawionych antykościelnie. Tyle że głosy takie, jak toruńskiej rozgłośni, nie są stanowiskiem Kościoła i episkopatu, nawet jeśli to będzie głos radiomaryjnego biskupa. Cóż, mamy po prostu wolność opinii w Kościele...

Podejrzewam jednak, że głównym źródłem irytacji jest bezsilność. Kościół w wielu sprawach uparcie idzie pod prąd "nowoczesności". Niezmiennie jest przeciwnikiem aborcji, uparcie nie godzi się na zrównanie gejowskich związków z małżeństwem, uparcie (i powie ktoś: anachronicznie) broni nierozerwalności małżeństwa oraz wstrzemięźliwości seksualnej przed zawarciem małżeństwa, no i jest przeciwny zapłodnieniu in vitro. Jest on zbyt starą instytucją, by żywić złudzenia co do powszechnej skuteczności swych wymagań. Jednak trwa przy swoich przekonaniach, wciąż szukając, z lepszym czy gorszym skutkiem, języka, którym o słuszności swojej wizji człowieka trafi także do ludzi niewierzących. Odebranie Kościołowi prawa do wypowiadania swoich przekonań jest w państwie demokratycznym dość trudne - łatwiej go dyskredytować.

Nie uważam fali irytacji antykościelnej za nieszczęście. Wprost przeciwnie. Ona zmusza nas do uświadomienia sobie popełnionych błędów i grzechów, nawrócenia i naprawienia krzywd. Punktem odniesienia w tym rachunku sumienia musi być Ewangelia, a nie żaden inny dokument, choćby nawet był nim konkordat.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Urodził się 25 lipca 1934 r. w Warszawie. Gdy miał osiemnaście lat, wstąpił do Zgromadzenia Księży Marianów. Po kilku latach otrzymał święcenia kapłańskie. Studiował filozofię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował z młodzieżą – był katechetą… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 40/2010