Wołanie o pamięć

Skończyło się życie Izaaka Celnikiera: ten polski i żydowski malarz i grafik, urodzony w 1923 r. w Warszawie, zmarł 11 listopada tego roku w Paryżu.

29.11.2011

Czyta się kilka minut

Celnikier, który po opuszczeniu Polski w 1957 r. osiadł we Francji, funkcjonował w Polsce długo tylko w świadomości wąskiego kręgu historyków i krytyków sztuki. Prócz ciągłej pracy nad cyklem "Getto z aniołem", tworzył pejzaże i portrety. W 1967 r. francuski pisarz i ówczesny minister kultury Francji André Malraux nadał mu tytuł "Chevalier des Arts et des Lettres".

Historia w obrazie wyryta

Od 1966 r. Celnikier wystawiał wielokrotnie w najbardziej znaczących muzeach i galeriach Izraela i Francji, Norwegii oraz w Pradze i Londynie. Od 1968 r., po antysemickich "czystkach" w Polsce, a potem pacyfikacji Pragi przez wojska Układu Warszawskiego, malarz zaczął tworzyć w technikach graficznych. Powstały wtedy pierwsze akwatinty i akwaforty. "To wówczas w grafice powracałem na nowo, krok po kroku, do rzeczywistości getta. To właśnie w grafikach zacząłem odtwarzać konkretne wydarzenia z mojego życia".

W 1990 r. w paryskim atelier Georges Leblanc, artysta wydał tekę "La Memoire Gravee" (Ryta pamięć), zawierającą grafiki wykonane technikami akwaforty, akwatinty i suchej igły. Cykl ten, podobnie jak wiele innych prac, nawiązuje do tematyki Holokaustu: przedstawia sceny z gett i obozów śmierci. Jest opowieścią o tragedii narodu żydowskiego i artystycznym świadectwem, które łamie tezę o "niewyobrażalności" i niemożności przedstawienia Shoah, wpisując się w dyskurs tworzenia sztuki "po Holokauście".

Te smutne, ciemne, zagęszczone formy, tak podobne w stylistyce do twórczości Goyi, przedstawiają konkretne postaci i historyczne wydarzenia znane Celnikierowi. Częstymi bohaterami prac są jego matka i siostra oraz Gina Frydman, przyjaciółka Izaaka, której zawdzięczał życie. Artysta podkreślał, że te tragiczne postaci są zapamiętane i przedstawione nie jako strzępy ludzkiego istnienia, lecz w momencie sprzed dehumanizacji ukochanych istot.

Bogata spuścizna malarska Celnikiera została przypomniana polskiemu widzowi w 2005 r. wystawą w Muzeum Narodowym w Krakowie - w 60. rocznicę wyzwolenia obozu Auschwitz-Birkenau, a w 2010 r., w 67. rocznicę powstania w getcie białostockim, Muzeum Podlaskie w Białymstoku zaprezentowało grafiki artysty. Niepublikowane wspomnienia "Moja lektura Rembrandta" - przekazane do białostockiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej w tymże roku i tu przygotowane do druku (ukażą się prawdopodobnie w 2012 r.) - to dopełnienie jego twórczości i zarazem do niej komentarz.

Malerkommando Siemens

Młody Izaak realizował się najpierw przez rzeźbę - pierwsze młodzieńcze prace wykonał przed rokiem 1939. Choć przedziwna to była edukacja... W 1937 r. w internacie Domu Sierot Janusza Korczaka w Warszawie - gdzie przebywał w latach 1934-38 ze względu na chorobę - wykonał swą pierwszą artystyczną pracę: dekorację do sztuki Aleksandra Lewina "Wojna?".

Internat, jako miejsce młodzieńczych lektur i burzliwych dyskusji, Celnikier wspominał po latach jako instytucję kształtującą jego poglądy, przepojone humanizmem i wrażliwością na cierpienie. Już wtedy zafascynowała go sztuka ekspresjonistów. Od wiosny 1939 r. interesował się rzeźbą w kamieniu. Poznał rzeźbiarza Natana Rappaporta; artysta zainteresował się młodym adeptem, dał mu pierwsze wskazówki i zaproponował dalsze konsultacje.

Ale potem wybuchła wojna - i plany legły w gruzach. W listopadzie 1939 r. wraz z matką i siostrą Sarą dotarł do Białegostoku, pod okupacją sowiecką. Odnalazł się w grupie malarzy, takich jak Gina i Abraham Frydmanowie, Stanisława Centnerszwerowa, Natalia Landau, Chaim Uryson, Chaim Tyber, bracia Efraim i Menasze Seidenbeutel, tworzących w "Domu Narodowo Tworczestwa"; chłonął lektury w języku jidysz. W lutym 1940 r. wziął udział w wystawie malarstwa w Mińsku.

Po zajęciu Białegostoku przez Niemców latem 1941 r. jak wszyscy Żydzi został osadzony w getcie. Pracował w stolarni, a także w atelier kopistów niemieckiego przemysłowca Oskara Steffena. W 1943 r., po likwidacji getta, został deportowany wraz z ostatnimi białostockimi Żydami do KL Stutthof; wykonywał tam portrety dla pracowników obozu.

W styczniu 1944 r. został przewieziony do Birkenau (Auschwitz II), gdzie wytatuowano mu numer 171870. Przydzielono go do Malerkommando 78 Siemens. Potem był m.in. obóz we Flösseburgu, który utrwalił się w jego pamięci makabryczną wizją, gdy musiał pisać na zwłokach informację o braku złotych zębów, które wyrywano ofiarom ("keine Goldzähne"). Taki tytuł nada potem jednej z grafik.

Białystok-Praga-Warszawa...

Wyzwolony przez Amerykanów pod Dachau, Izaak zgłosił się do Rosjan. Chciał wrócić do Białegostoku. Trafił, jak wielu, do jednego z sowieckich obozów - w Šumperku na Morawach. Malując tam transparenty, miał przepustkę i mógł poruszać się po okolicy. Na dwa dni przed wywiezieniem osób z tego obozu do łagrów w ZSRR, uciekł do poznanych wcześniej Żydówek - i pod fałszywym nazwiskiem przemierzył drogę do Białegostoku, także z pomocą Caritasu.

Dotarł tu w grudniu 1945 r. Pracował przy ekshumacjach na gettowym cmentarzu przy ul. Żabiej; malował napisy na grobach. Ale już w styczniu 1946 r. opuścił Białystok i - znów nielegalnie - ruszył do Pragi, gdzie zaczął prawdziwą edukację: studia w Wyższej Szkole Sztuk Stosowanych, w Pracowni Malarstwa Monumentalnego pod kierunkiem Emila Filli, malarza i rzeźbiarza, wybitnego przedstawiciela kierunku kubistyczno-ekspresjonistycznego w Czechach. Tam namalował obraz "Człowiek z gwiazdą (A wy mówicie, że Boga nie ma)" - od 1994 r. znajdujący się w kolekcji Yad Vashem.

W 1947 r. wrócił na krótko do Polski, lecz chciał kontynuować studia. Odmówiono mu pozwolenia na wyjazd za granicę, ale potem udało się uzyskać paszport. Ostatecznie, po wielu perypetiach i kolejnym pobycie w Pradze (gdzie w 1951 r. ukończył studia), w 1952 wrócił do Warszawy i tu tworzył. W 1955 r. wziął udział w Wystawie Młodej Plastyki w Galerii Arsenał. Dwa lata później pojechał na stypendium do Paryża - i już nie wrócił do PRL.

Obrazy, czyli ludzie

Najważniejszym punktem odniesienia i doświadczeniem świata, jaki w swych dziełach przedstawiał Celnikier, było Shoah. Jego twórczość, naznaczona piętnem wojny, stała się wyrazem walki o psychologiczne przepracowanie przeżyć; sztuka była dlań zapewne także formą terapii - i upamiętnienia.

Język wspomnień Celnikiera wykreował styl, który wagę tematu wzmocnił monumentalnym słowem, wzniosłością opisu - choć trudno dobrać słowa do bestialstwa nazistów i osłupienia oraz bezbronności ofiar. Celnikier, mimo wszystko, starał się pokazać momenty walki o godność człowieka w getcie (np. opisy bezcennych chwil życia prywatnego z przyjaciółką Giną).

Osobistą wizję świata, związaną z powracającymi scenami z przeszłości, Celnikier przedstawia w dwóch porządkach: historycznym i uniwersalnym. Ten pierwszy, będący świadectwem Shoah, malarz buduje na podstawie wspomnień. Drugi zaś, odwołujący się do dziedzictwa sztuki - Rembrandt, Picasso, Delacroix, Chagall, Goya - czerpie z niej symbole, motywy i pytania o filozoficzną kondycję człowieka i tragizm jego losu, przywołując mity z kręgu kultury judeochrześcijańskiej. To przemyślenia o istocie XX-wiecznego świata, napiętnowanego zbrodnią i totalitaryzmem. To też refleksje o grozie wojny i zagładzie narodu żydowskiego, o antysemityzmie i o "zasypywaniu pamięci" o zamordowanych Żydach.

Narracja Celnikiera jest zdominowana imperatywem dania świadectwa o potwornościach, których nie może i nie chce zapomnieć. Wie, że jego powinnością jest świadczyć o zbrodni i przypominać jej ofiary: zamieniać suche cyfry w ludzi, tych najbliższych, jak Korczak, matka i siostra, przyjaciółka Gina, inni przyjaciele z getta białostockiego, z obozów, a także osoby anonimowe, które widział tylko przez chwilę, w grozie śmierci. Wszyscy oni są dla Izaaka ważni: "To mój naród!" - podkreśla kilkakrotnie we wspomnieniach. Poczucie wspólnoty staje się osią całej jego twórczości, życia i pasji. Pytania, stawiane w tekście ukończonego w 2010 r. eseju-książki "Moja lektura Rembrandta" przywołują też dzieła Primo Leviego - współwięźnia i jednego z najsłynniejszych autorów piszących o Auschwitz.

***

Celnikier próbuje zrozumieć świat przez sztukę. Wszystkie tego aspekty - filozofii, sztuki, historii, splatają się w przedziwny sposób w książce, która stała się niejako testamentem artysty. Rembrandt, ukochany malarz Celnikiera, jest swoistym antidotum na przeżycia. Jest też klamrą, która spina rozważania Celnikiera o historii, w tym historii Żydów.

Celnikiera, który nade wszystko pozostał świadkiem, a jego twórczość i wspomnienia - niezwykłym źródłem historycznym. A także monumentalnym pomnikiem - oraz wołaniem o pamięć i, koniec końców, niezgodą na wybaczenie.

EWA ROGALEWSKA jest historykiem, pracownikiem białostockiego oddziału IPN. Redaktorka książki o kobietach internowanych w obozie w Gołdapi podczas stanu wojennego, autorka książki "Getto białostockie. Doświadczenie Zagłady. Świadectwa literatury i życia".

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 49/2011