Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Rozważając minione wydarzenia w nowej perspektywie i podejmując się budowania lepszej przyszłości dla wszystkich, niech spojrzą na siebie nawzajem wzrokiem pojednania”. Następnie papież radzi Ukraińcom i Polakom, by na wspólną przeszłość popatrzyli w tym samym Duchu, który sprawił, że w czasie Wielkiego Jubileuszu „Kościół w sposób uroczysty (...) prosił wobec świata o przebaczenie win swoich synów, przebaczając równocześnie wszystkim, którzy wyrządzili mu różnorakie krzywdy”, gdyż „pragnął przez to oczyścić pamięć ze smutnych wydarzeń, z wszelkiego poczucia urazy i odwetu, aby pokrzepiony i ufny rozpoczął na nowo dzieło budowania cywilizacji miłości”. Jan Paweł II dodał też: „Tę samą postawę Kościół proponuje społeczności świeckiej, zachęcając wszystkich do szczerego pojednania”, gdyż „nie ma sprawiedliwości bez przebaczenia, a współpraca bez wzajemnego otwarcia byłaby krucha. Jest to tym pilniejsze, gdy rozważa się potrzebę wychowania młodych pokoleń w duchu pojednania i budowania przyszłości bez uwarunkowań historii, nawarstwionej nieufności, bez uprzedzeń i przemocy”.
Po ponad dziesięciu latach trzeba te słowa św. Jana Pawła II wciąż niestety przypominać, gdyż nadal dla części świeckich i duchownych katolików wspomnienia o krwawych zajściach na Wołyniu (ale i w innych miejscach) stanowią okazję do wywoływania upiorów mściwości. Oczywiście pod pozorem walki o sprawiedliwość, polskość itd. A przecież jeśli przywoływanie złej przeszłości ma mieć sens, to tylko wtedy, gdy zła pamięć poprowadzi do przebaczenia i pojednania. Kara, a na pewno zemsta – nie potrafią zamknąć przeszłości. W świetle słów Jana Pawła II może to sprawić tylko miłosierdzie.
To mściwe przywoływanie krwawej przeszłości jest szczególnie bolesne, gdy odbywa się przy ołtarzu, podczas Eucharystii, która z natury rzeczy służy pojednaniu i nigdy dla nikogo nie powinna dawać okazji do potępiania kogokolwiek – także, a nawet przede wszystkim, naszych nieprzyjaciół. Ojcze nasz, znak pokoju, jeden stół-ołtarz, jeden Zbawiciel i Pocieszyciel, jeden Bóg, pogodzone niebo z ziemią – ale nie Kościół.
Nie bez powodu Paweł Apostoł przypomina chrześcijanom: „Skąd się biorą wojny i skąd kłótnie między wami? Nie skądinąd, tylko z waszych żądz, które walczą w członkach waszych. Pożądacie, a nie macie, żywicie morderczą zazdrość, a nie możecie osiągnąć. Prowadzicie walki i kłótnie, a nic nie posiadacie, gdyż się nie modlicie. Modlicie się, a nie otrzymujecie, bo się źle modlicie, starając się jedynie o zaspokojenie swych żądz”.
Uchodźcy. Im nie wystarczą nasze modły i słowa. Potrzebują chleba. ©