Wojna hybrydowa w Kościele

Dysputy teologiczne to przeżytek. Dziś antypapieska opozycja walczy świeckimi metodami: dezinformacji i wojny psychologicznej. Celem jest zmuszenie Franciszka do dymisji lub, gdyby to się nie udało, ustawienie przyszłego konklawe.

25.03.2019

Czyta się kilka minut

Kard. Raymond Burke (w środku), abp Carlo Viganó (z prawej) i bp Luigi Negri (z tyłu, po lewej). Rzym, 2018 r. / STEFANO MONTESI / CORBIS / GETTY IMAGES
Kard. Raymond Burke (w środku), abp Carlo Viganó (z prawej) i bp Luigi Negri (z tyłu, po lewej). Rzym, 2018 r. / STEFANO MONTESI / CORBIS / GETTY IMAGES

Można by pomyśleć, że to organizacja jak wiele innych. W katolickich środowiskach w USA działają setki świeckich stowarzyszeń. Jednak założyciele Better Church Governance (Ku Lepszemu Zarządzaniu w Kościele) nie ukrywają, że są czymś w rodzaju gospodarczej „wywiadowni”, a ich głównym celem jest „prowadzenie dochodzeń w sprawie korupcji we władzach Kościoła katolickiego” oraz „wspieranie uczciwości, przejrzystości i wierności w zarządzaniu nim”. Brzmi szlachetnie.

Od listopada BCG tworzy największą na świecie bazę danych o kandydatach na papieża. 40 specjalistów, w tym 10 byłych agentów FBI, gromadzi informacje o każdym ze 122 kardynałów-elektorów: jakie ma poglądy w kwestiach etycznych i społecznych, czy nie ciążą na nim zarzuty niemoralnego prowadzenia się, ukrywania przestępców, korupcji. Pomysłodawcy nie ukrywają, że zainspirowały ich kampanie wyborcze w USA, w czasie których specjaliści od politycznego marketingu kreują pozytywny wizerunek jednych kandydatów, a dyskredytują innych. I że dla osiągnięcia zamierzonego celu nie zawahają się sięgnąć po różne, nawet nie do końca uczciwe środki.

Studenci angażowani do pracy dostają po 25 dolarów za godzinę przeszukiwania zakamarków internetu. Roczny budżet projektu, nazwanego „Red Hat Report” („Raport o czerwonych kapeluszach”), opiewa na 1,2 mln dolarów, pozyskanych od bogatych katolickich biznesmenów. Całość ma być gotowa do kwietnia 2020 r.

„Gdybyśmy mieli taki raport w 2013 r., pewnie nie byłoby papieża Franciszka” – wyznał Jacob Imam, dyrektor wykonawczy przedsięwzięcia.

Nielojalny Carlo

Andrea Tornielli i Gianni Valente – dziennikarze turyńskiej „La Stampy” i autorzy książki „Dzień sądu”, której polski przekład w najbliższych dniach trafi do księgarń – historię Better Church Governance umieścili w rozdziale zatytułowanym „Schizma po amerykańsku”.

Gdy rozmawiałem z Torniellim w październiku 2018 r., przed ukazaniem się włoskiego wydania, chętnie opowiadał o pracy nad książką i źródłach swych informacji. Dziś jest wysokim urzędnikiem dykasterii do spraw komunikacji Stolicy Apostolskiej, odpowiedzialnym za politykę informacyjną Watykanu, i nie chce publicznie komentować spraw, którymi zajmował się jako zwykły dziennikarz (dodajmy: jeden z najbardziej cenionych włoskich watykanistów).

Można się jednak domyślać – nie tylko z racji szybkiego następstwa w czasie – że publikacja „Dnia sądu” nie pozostała bez wpływu na jego awans. Tornielli i Valente w niespełna dwa miesiące rozbroili medialną bombę, która miała skompromitować Franciszka, a nawet – w zamyśle jej konstruktorów – doprowadzić do jego dymisji. Z zadaniem nie poradził sobie rzecznik prasowy papieża wraz z kilkunastoosobowym zespołem, więc z końcem roku podziękowano mu za pracę, kompletując nową ekipę według wskazówek Torniellego.

Przypomnijmy: „Dzień sądu” powstał jako odpowiedź na zarzuty stawiane papieżowi przez abp. Carla Marię Viganò, byłego nuncjusza w Waszyngtonie. Pod koniec sierpnia 2018 r. ten watykański dyplomata – związany przysięgą i z racji wykonywanej misji zobowiązany do lojalności wobec głowy państwa, które reprezentuje – publicznie oskarżył papieża o hipokryzję i zgorszenie. Powołując się na wiele wewnętrznych, poza dyplomacją watykańską nieznanych dokumentów, rozporządzeń i zaleceń, zarzucił Franciszkowi, że choć ten od dawna wiedział o niemoralnym prowadzeniu się kard. Theodore’a McCarricka, emerytowanego arcybiskupa Nowego Jorku, to nie tylko go nie ukarał, lecz jeszcze zdjął z niego kary nałożone przez Benedykta XVI.

Zarzut już na pierwszy rzut oka był absurdalny: raptem miesiąc wcześniej papież pozbawił McCarricka kardynalskiej godności. Jednak według Viganò było to działanie spóźnione i wymuszone sytuacją. Były nuncjusz twierdził, że papież zareagował dopiero, gdy pojawiło się podejrzenie o wykorzystanie seksualne nieletniego, a wcześniej pozostawał bierny, choć miał informacje o homoseksualnej aktywności kardynała i molestowaniu kleryków. Zresztą – według Viganò – kard. McCarrick aktywnie lobbował za wyborem Bergoglia na Stolicę Piotrową, więc taryfa ulgowa była wyrazem wdzięczności papieża, który miał nawet uczynić McCarricka swym nieformalnym doradcą w sprawach Kościoła w USA.

W rzeczywistości – jak dowodzą Tornielli i Valente – było dokładnie na odwrót, ale o tym za chwilę.

Polowanie na papieża

Zarówno moment upublicznienia listu abp. Viganò (był to dzień powrotu Franciszka z ważnej pielgrzymki do Irlandii), jak i miejsce publikacji (jednocześnie pięć tytułów prasowych na świecie: włoskich, anglojęzycznych i hiszpańskojęzycznych) dowodzą, że uderzenie w papieża było dobrze zaplanowane i obliczone na szeroki oddźwięk.

Szybko się okazało, że w przygotowaniu listu pomagali nuncjuszowi dwaj włoscy dziennikarze o mocno konserwatywnych, wręcz tradycjonalistycznych poglądach, odpowiedzialni za kilka wcześniejszych ataków na papieża – w tym za rzymską konferencję „Dokąd zmierzasz, Kościele”, w czasie której dyskutowano o prawnych możliwościach odwołania papieża. A za rozpowszechnieniem oskarżeń stały media finansowane przez amerykańskich ultra­katolickich biznesmenów. Ślad znów nas prowadzi do miłośników zbierania haków na „czerwone kapelusze”.

Gianni Valente, współautor książki, przyznaje dziś w rozmowie z „Tygodnikiem”, że większość tropów prowadzi do firm i organizacji, w których zarządach pojawiają się te same nazwiska, m.in. Timothy’ego Buscha, prawnika i milionera, aspirującego do przywództwa nad całym konserwatywnym ruchem katolików w USA. Jest on członkiem zarządu medialnego koncernu EWTN, założonego w 1980 r. i docierającego dziś do 250 mln katolików na całym świecie. Anglojęzyczna wersja listu Viganò ukazała się w jednym z wydawanych przez EWTN tytułów: „National Catholic Register”. Zaraz po jej publikacji Busch chwalił się, że rewelacje byłego nuncjusza miał potwierdzić sam papież-emeryt. Szybko spotkało się to z oficjalnym dementi bp. Georga Gänsweina, osobistego sekretarza Benedykta XVI.

Wraz z kilkoma kolegami-finansistami Busch sponsoruje wiele przedsięwzięć teoretycznie ewangelizacyjnych, których celem jednak jest szerzenie „teologii kapitalizmu”. Wierzą, że wolny rynek i demokratyczny kapitalizm najlepiej realizują zasady Ewangelii, a neokonserwatyzm jest ucieleśnieniem ideałów judeo-chrześcijańskiej cywilizacji.

Od czterech dekad te środowiska – często współtworzone przez nawróconych na katolicyzm żydów, protestantów czy muzułmanów – przejmują kontrolę nad głównymi kulturalnymi i charytatywnymi przedsięwzięciami amerykańskiej prawicy. Po tym, jak nurt protestancki poddał się liberalizmowi, a tradycyjne wartości uległy erozji, jedynie katolicyzm „może aspirować do roli idealnego przewodnika narodu, który jest liderem zachodniego świata” – jak pisał w 1987 r. ks. Richard Neuhaus, były luterański pastor, nieoficjalny ojciec duchowy prezydenta George’a W. Busha.

INFOGRAFIKA EDWARD AUGUSTYN

Ewangelia neoliberalizmu

Nic dziwnego, że ludzie o tak sprofilowanym myśleniu patrzą na Kościół jak na korporację, która powinna być kierowana zgodnie ze znanymi im metodami zarządzania. „Tego, czego nie tolerujemy w naszych spółkach, nie powinniśmy tolerować w Kościele” – mówił Timothy Busch w 2018 r. podczas konferencji na Katolickim Uniwersytecie Ameryki w Waszyngtonie.

Sponsorowany przez niego Instytut NAPA organizuje raz w roku dla majętnych katolików (bilety po 500 dolarów) szkolenia z obrony wiary, katolickiej etyki seksualnej czy walki z sekularyzacją. Ubiegłoroczne spotkanie poświęcone było „autentycznej reformie Kościoła”, w czym słychać aluzję do reformy pozorowanej, a wprowadzanej przez papieża z Argentyny.

Wziął w nim udział także kard. Gerhard Müller – były prefekt Kongregacji Nauki Wiary, który niedawno dopisał kolejny rozdział do kroniki antyfranciszkowego puczu w Kościele, publikując swój „Manifest” i niemal wprost oskarżając urzędującego papieża o herezję.

Był czas, gdy amerykańscy theocons (zwolennicy teokracji i konserwatyzmu) pokładali nadzieje w Benedykcie XVI, którego uważali – zwłaszcza na początku pontyfikatu – za swój drugi, obok prezydenta Busha juniora, główny punkt odniesienia. Szybko jednak doszli do wniosku, że nauczanie papieża Ratzingera, koncentrujące się skromnie na sprawach wiary i życia religijnego, nie ma rewolucyjnego potencjału. Stąd wciąż ideałem religijnego przywódcy jest dla nich Jan Paweł II. Albo, precyzując: taka interpretacja jego pontyfikatu, jaką przedstawia George Weigel, w USA uważany za najważniejszego biografa Karola Wojtyły. W jego ujęciu papież z Polski to przede wszystkim pogromca komunizmu, którego odwaga i polityczna intuicja sprawiła, że kolejne rejony świata poznały smak wolnego rynku. Pamiętają mu co prawda krytykę kapitalizmu z encykliki „Sollicitudo rei socialis”, ale uważają, że zrehabilitował się kolejną społeczną encykliką „Centesimus annus”, w której widzą manifest gospodarczego neoliberalizmu.

„Zmieniamy oblicze amerykańskiego Kościoła – lubi powtarzać mecenas Busch – bo jesteśmy dynamiczni, a inni nie”. Trudno odmówić mu racji: katolickie organizacje, wspierane przez prywatny biznes, są aktywne na wszystkich płaszczyznach – politycznej, kulturalnej, naukowej, charytatywnej. Nie tylko organizowały antyaborcyjne protesty, ale też budowały opozycję wobec prezydentury Baracka Obamy, a zwłaszcza przeciwko jego programowi powszechnych ubezpieczeń zdrowotnych (przewidywał refundację antykoncepcji, sterylizacji czy aborcji, nie zważając na przekonania religijne opłacających składki przedsiębiorców), i rozwijały własne media, dzięki którym można głosić „neokonserwatywną ewangelię”. Wielu biskupów – nie tylko z USA – uległo ich urokowi.

Opozycja przegrywa bitwę

Po publikacji listu abp. Viganò stała się rzecz dotąd w Kościele niespotykana: po stronie byłego nuncjusza, apelującego do papieża o abdykację, stanęło 24 amerykańskich biskupów (na blisko 260 diecezji). W podpisanym przez nich „oświadczeniu solidarności” zapewniali o „uczciwości, lojalności i nienagannej prawości” Viganò i przekonywali, że zarzuty przez niego stawiane powinny zostać rzetelnie wyjaśnione.

Ale Franciszek odmówił jakiegokolwiek komentarza. Dziennikarzy, którzy na pokładzie samolotu z Dublina pytali go o list byłego nuncjusza, zachęcił, by sami spróbowali dotrzeć do prawdy. Pojawiło się mnóstwo domysłów i interpretacji. Jedni wyciągali na światło dzienne rodzinne problemy abp. Viganò i jego wcześniejsze zatargi z kurią rzymską, inni domagali się od Watykanu ujawnienia wszystkich dokumentów, na które powoływał się Viganò, a które miały być dowodem, że za personalnymi decyzjami papieża stoi homoseksualne lobby w Kościele w USA oraz w rzymskiej kurii.

Wydana wkrótce potem książka Torniellego i Valentego była pomocną dłonią wyciągniętą do papieża przez ludzi mediów. Wydawnictwo promowało ją hasłem: „Niepublikowane dokumenty i świadectwa w sprawie Viganò oraz żądania impeachmentu papieża Franciszka”. Na 300 stronach dziennikarze wykazali, w których miejscach zarzuty byłego nuncjusza mijają się z prawdą, gdzie i ile razy informacje zostały zmanipulowane, podane wybiórczo, z pominięciem ważnych faktów, przeczących tezie o winie czy zaniedbaniu papieża.

Dowiedli też, że McCarrick był promowany i hołubiony nie przez Franciszka, lecz przede wszystkim przez otoczenie Jana Pawła II, któremu zawdzięczał karierę. A gdy o seksualnych ekscesach byłego metropolity Waszyngtonu zaczęto mówić głośno, Benedykt XVI – wbrew temu, co mówił Viganò – nie nałożył na niego żadnych kar, a jedynie „usilnie prosił”, by ograniczył działalność publiczną i „prowadził życie modlitwy i pokuty”, po czym w żaden sposób nie reagował na notoryczne ignorowanie tych zaleceń.

„Dzień sądu” wytrącił oręż z rąk antyfranciszkowej opozycji: dziś, pół roku po „operacji Viganò”, prawie nikt nie pamięta już o tezach byłego nuncjusza. Jest oczywiste, że w sprawie McCarricka Franciszek zrobił więcej niż którykolwiek z poprzedników: kardynał został nie tylko pozbawiony kościelnej godności, ale też wyrzucony z kapłaństwa i przeniesiony do stanu świeckiego. Bitwa została przegrana, ale wojna z Franciszkiem trwa – przeniosła się tylko na inny front.

Wojna hybrydowa

Po teologicznych sporach i „braterskich upomnieniach” (ich chronologię przedstawia infografika), po frontalnym ataku i wezwaniu Franciszka do dymisji, wewnątrzkościelna opozycja być może zdała sobie sprawę, że trudno będzie zachować katolickość i otwarcie walczyć z papieżem. Postanowiła więc zatroszczyć się o przyszłe konklawe, które prędzej czy później nadejdzie.

Próby wywierania presji na kardynałów, a czasem wręcz przestępczego wpływania na wybór papieża, są historii znane. Trzeba jednak przyznać, że dziś, w dobie natychmiastowego i nieograniczonego przepływu informacji, mogą one przyjąć nowe i zaskakujące formy, którym trudno będzie się przeciwstawić. Przetestowane w politycznych kampaniach i „wojnach informacyjnych” metody – manipulowanie opinią publiczną, fake newsy (jak niedawne sugestie, że Franciszek rozważa „dekanonizację” Jana Pawła II), tworzenie zmyślnych algorytmów, sterujących przepływem informacji, budzenie wątpliwości i chaosu – zaprzęgane są do walki o przyszłość Kościoła i katolicyzmu.

Projekt „Red Hat Report” jest tego przykładem. Bo choć podczas przyszłego konklawe kardynałowie znów zostaną odcięci od świata, pozostawiając poza Kaplicą Sykstyńską komputery i smartfony, to wejdą do niej z nabytą wcześniej wiedzą o kandydatach, których często nie mieli okazji osobiście spotkać i poznać. Elektorów z Ameryki Północnej będzie tyle samo, co z Afryki i Azji (po 16), nieco więcej kardynałów będzie reprezentować Amerykę Łacińską (18), a w stosunku do nich wszystkich Europa będzie już w mniejszości (52 na 122). Walka o „właściwy” skład kolegium i umiejętne kreowanie wizerunków „odpowiednich” kandydatów może być rozstrzygająca.

Ciąg dalszy trwa

Viganò, który pełnił dyplomatyczną misję w USA przez pięć lat, dobrze poznał zasady obsadzania wakujących diecezji. W swoim liście i późniejszych wypowiedziach dla mediów nie ukrywał, że Franciszek zawiódł wielu, którzy spodziewali się purpury albo nawet czerwonego kapelusza. Bergoglio przyjął nową zasadę w polityce personalnej wobec Kościoła w USA: wolał biskupów-duszpasterzy od biskupów-polityków, bojowników na froncie „wojny kulturowej”.

Samego Viganò, a także katolickich tradycjonalistów w USA najwyraźniej zirytowało, że papież nie kwapi się z rozdawaniem kapeluszy biskupom w diecezjach zwyczajowo uważanych za „kardynalskie” (dotyczy to zresztą nie tylko USA, ale też innych krajów, również Włoch i Polski). Wiele osób i grup nacisku w Kościele poczuło się zlekceważonych jego decyzjami.

Ale nie składają broni. „Powszechnie wiadomo, że przed ostatnim konklawe wielu kardynalskich sekretarzy korzystało z Wikipedii, by przekazać swym przełożonym informacje na temat ewentualnych kandydatów” – mówił Philip Nielsen, dyrektor Better Church Governance. Częścią projektu „Red Hat Report” będzie więc też „uaktualnianie informacji” o kardynałach w angielskojęzycznej wersji tej największej internetowej encyklopedii. Być może uda się wpłynąć i w ten sposób na przebieg kolejnych wyborów, nawet przy pomocy spreparowanych materiałów. „Operacja Viganò” była pierwszą odsłoną tej hybrydowej wojny w Kościele. Pewnie nie ostatnią. ©℗

Korzystałem z książki „Dzień sądu” Andrei Torniellego i Gianniego Valente w tłumaczeniu Joanny Tomaszek (Wydawnictwo WAM) oraz innych materiałów, wskazanych przez jej autorów.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz „Tygodnika Powszechnego”, akredytowany przy Sala Stampa Stolicy Apostolskiej. Absolwent teatrologii UJ, studiował też historię i kulturę Włoch w ramach stypendium  konsorcjum ICoN, zrzeszającego największe włoskie uniwersytety. Autor i… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 13/2019