Wojna Hitlera

Niemiecka „wojna na wyniszczenie” – po niemiecku „Vernichtungskrieg” – nie zaczęła się 22 czerwca 1941 r., wraz z atakiem na ZSRR. Ta wojna zupełnie nowego typu rozpoczęła się już 1 września 1939 r.

14.09.2014

Czyta się kilka minut

Ofiary masakry dokonanej w Częstochowie przez Wehrmacht na ludności miasta; 3 września 1939 r. / Fot. United States Holocaust Memorial Museum, courtesy of B. Ashley Grimes II
Ofiary masakry dokonanej w Częstochowie przez Wehrmacht na ludności miasta; 3 września 1939 r. / Fot. United States Holocaust Memorial Museum, courtesy of B. Ashley Grimes II

Płudwiny, 30 km na północ od Łodzi, 13 września 1939 r. Młody Niemiec, żołnierz 41. pułku piechoty Wehrmachtu, notuje w prywatnym pamiętniku wojennym: „Zewsząd wyciągani są polscy cywile i żołnierze. Po zakończeniu akcji cała wieś płonie. Nikt nie przeżył, zastrzelili nawet wszystkie psy. Jednego z mężczyzn F. zabił sześcioma strzałami z pistoletu”.

Wojna nie trwa nawet jeszcze dwóch tygodni, a niemieccy żołnierze zebrali już spore doświadczenia – w masowym mordowaniu jeńców oraz mieszkańców polskich miast, miasteczek i wsi, które znalazły się na ich drodze. Przykładowo w Częstochowie, 3 i 4 września, ich ofiarą pada ponad dwustu cywilów. Do zakończenia „polskiej kampanii”, jak ją wówczas zwano (niem. „Polenfeldzug”), ich liczba sięgnie wielu tysięcy.

Tymczasem za plecami szalejących oddziałów frontowych nadciągają zmotoryzowane oddziały specjalne: Einsatzgruppen der Sicherheitspolizei, grupy operacyjne policji bezpieczeństwa. Wkrótce zamordują dziesiątki tysięcy obywateli Rzeczypospolitej – przedstawicieli polskich elit, którzy już wcześniej trafili na odpowiednie listy proskrypcyjne.

Zarówno oddziały Wehrmachtu, jak i Einsatzgruppen od początku zabijają też polskich Żydów. „Następnie dostałem kolejny rozkaz zabezpieczenia Sanu na linii Jarosław–Sandomierz. Z odcinka tego usunąłem Żydów, wydalając ok. 18 tysięcy z nich na drugi brzeg rzeki. Akcję oczyszczania terenu prowadził przede wszystkim Wehrmacht” – czytamy w jednym z raportów. W samym tylko Przemyślu, w drugiej połowie września, żołnierze oraz funkcjonariusze Einsatzgruppen zamordują wspólnie ponad pięciuset Żydów; masakra ciągnie się przez wiele dni.

Od pierwszego dnia swój wkład do „wojny na wyniszczenie” (niem. Vernichtungskrieg) wnosi także Luftwaffe: piloci niemieckich bombowców niszczą setki polskich miejscowości – niezależnie od tego, czy akurat znajdują się w nich jakieś jednostki Wojska Polskiego, czy też nie.

Wojna na wyniszczenie

Polski czytelnik od dawna zna te fakty. Już w czasach PRL polscy historycy, jak Karol Marian Pospieszalski, Szymon Datner, Barbara Bojarska i dziesiątki innych – podobnie jak pracownicy działającej wówczas Głównej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich – zbierali fakty, prowadzili wywiady z tymi, którzy przeżyli i mogli świadczyć, segregowali protokoły obdukcji ekshumowanych zwłok, przepytywali mieszkańców... Pedantycznie, niezmordowanie, solidnie.

Z jedną wszelako kwestią mieli problem – mimo pracowitości i zdeterminowania: dlaczego w ogóle niemieccy żołnierze i policjanci traktowali obywateli Rzeczypospolitej z taką brutalnością. Polscy badacze zakładali wówczas, że terror miał sparaliżować ludność, by nie angażowała się w działania wymierzone w niemieckiego agresora.

Tymczasem to pytanie kluczowe – i właśnie ono prowadzi nas w sam środek przerażającego zjawiska, które współczesna historiografia określa mianem „wojny na wyniszczenie”. W Polsce od 1939 r., a następnie w Związku Sowieckim od 1941 r. jednostki Wehrmachtu, Einsatzgruppen i SS prowadziły wspólnie wojnę nie tylko przeciw wrogim żołnierzom, lecz również przeciwko cywilom – mężczyznom, kobietom i dzieciom.

Rzecz znamienna: kampania francuska w 1940 r. była w tej wojnie nowego typu swoistym intermezzo: we Francji niemieckie wojska zasadniczo nie łamały prawa wojennego. Fala niepohamowanej przemocy miała celowo rozlać się na Wschodzie, nie na Zachodzie. Narodowosocjalistyczna ideologia posługiwała się przy tym starym stereotypem o „przepaści kulturalnej” między europejskim Zachodem i Wschodem: im dalej na Wschód – powiadała owa doktryna – tym mniej kultury i cywilizacji, ze wszystkimi konsekwencjami dla ludzi tam żyjących. Dlatego w niemieckiej hierarchii rasowej z lat 30. Słowianie i Żydzi – a więc ogromna większość mieszkańców Polski i Związku Sowieckiego – sytuowali się na samym jej dole. Ponadto zamieszkiwali oni obszar, który Hitler już w 1925 r., w „Mein Kampf”, określił mianem przyszłej niemieckiej „przestrzeni życiowej na Wschodzie”.

Zbrodnia jako system

W przypadku operacji „Barbarossa” – ataku Rzeszy na Związek Sowiecki 22 czerwca 1941 r. – nieograniczona przemoc została zapisana już w zbrodniczych rozkazach, pobłogosławiona z góry: niemieckie sądy wojenne miały odtąd oficjalnie nie ścigać zbrodni wojennych, popełnianych przez niemieckich żołnierzy, zaś Einsatzgruppen i Wehrmacht miały współpracować w prześladowaniu i mordowaniu ludności cywilnej.

Wprawdzie w przypadku Polski nie było takich pisemnych rozporządzeń, ale praktyka wyglądała tak samo: Wehrmacht i policja współpracowały, a sądy wojenne przymykały oko na popełniane zbrodnie.

Szacuje się, że do końca 1939 r. Niemcy zabili w Polsce – poza polami bitewnymi – około 60 tys. ludzi. W przypadku ataku na ZSRR liczby te były już większe: około pół miliona zabitych do końca 1941 r. Najwyraźniej sukcesy militarne po stronie niemieckiej doprowadziły do pozbycia się wszelkich hamulców. Ponadto od pierwszych chwil operacji „Barbarossa” Einsatzgruppen rozpoczęły systematyczne mordowanie Żydów na terenie ZSRR, poprzez organizowanie masowych egzekucji (jeszcze przed założeniem obozów zagłady na terenie okupowanej Polski).

Zarówno w ZSRR, jak i w Polsce mamy więc do czynienia z tym samym zjawiskiem: z „wojną na wyniszczenie”, wymierzoną przeciwko ludności cywilnej.

Przyjemność zabijania

Hamulce moralne puściły już we wrześniu 1939 r., a ułatwiła to pogarda, z jaką Niemcy traktowali – by użyć ówczesnego języka – żyjących na europejskim Wschodzie „podludzi” (niem. Untermenschen). Podobną rolę odegrało zresztą powszechne w niemieckich szeregach podejrzenie, że ludność polska – a zwłaszcza inteligencja, jak również Żydzi – będzie od początku stawiać czynny opór najeźdźcom, a to z powodu swego „podstępnego charakteru”.

„Drugiego dnia wojny w Polsce musiałem zrzucić bomby na dworzec w Poznaniu – opowiadał pewien pilot Luftwaffe w kwietniu 1940 r. swojemu niemieckiemu towarzyszowi broni, gdy razem znaleźli się w brytyjskiej niewoli. – Osiem z szesnastu bomb spadło na miasto, prosto na domy. Nie podobało mi się to. Trzeciego dnia nic mnie to nie obchodziło, a czwartego dnia sprawiło mi to przyjemność”.

Inny oficer Luftwaffe, również w brytyjskiej niewoli, opowiedział o tym, jak w 1939 r. na terenie Polski uczestniczył w egzekucji kilkuset Żydów; mordu dokonały jednostki SS. „Tak, również i ja strzelałem. Niektórzy z naszych chłopaków wołali: »No, chodźcie tu, sukinsyny!«, klęli, rzucili też parę kamieni i takie tam. Były [wśród Żydów] także kobiety i dzieci!”. O podobnych scenach opowiadali również niemieccy żołnierze, którzy walczyli w Związku Sowieckim.

Mieli pecha: wywiady brytyjski i amerykański nagrywały rozmowy jeńców-oficerów, prowadzone w ich celach (liczono, że dzięki temu będzie można dowiedzieć się czegoś ważnego dla przebiegu wojny, a także uzyskać informacje o zbrodniach wojennych). Również dzięki temu wiemy dziś z pierwszej ręki, jak wyglądała niemiecka „wojna na wyniszczenie”.


Przełożył WP


DR JOCHEN BÖHLER jest historykiem, specjalizuje się w dziejach III Rzeszy. Pracuje w Imre Kertész Kolleg w Jenie. Autor książek „Auftakt zum Vernichtungskrieg. Die Wehrmacht in Polen 1939” (wydanie polskie „Zbrodnie Wehrmachtu w Polsce. Wrzesień 1939. Wojna totalna”), „Einsatzgruppen in Polen” (wydanie polskie „Einsatzgruppen w Polsce”).

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 38/2014