Wódz z kaukaskiego Dubaju

Władimir Putin i Ramzan Kadyrow potrzebują siebie nawzajem. Ich umowa jest prosta: Czeczenia nie sprawia problemów i wspiera Rosję, a w zamian dostaje pieniądze i wewnętrzną swobodę.

06.03.2016

Czyta się kilka minut

Ramzan Kadyrow na wiecu-koncercie z okazji 63. urodzin Władimira Putina. Grozny, 7 października 2015 r. / Fot. Musa Sadulayev / AP / EAST NEWS
Ramzan Kadyrow na wiecu-koncercie z okazji 63. urodzin Władimira Putina. Grozny, 7 października 2015 r. / Fot. Musa Sadulayev / AP / EAST NEWS

Przywódca Czeczenów Ramzan Kadyrow, ojciec jedenaściorga dzieci, może sprawiać wrażenie poczciwego. Myślimy tak choćby podczas emisji filmu, na którym razem z premierem Rosji Dmitrijem Miedwiediewem stoi na cmentarzu: nagle Kadyrow wyciąga komórkę i przeprasza premiera, bo „mama dzwoni”.

Albo słabość Czeczena do zwierząt: na Instagramie znajdziemy jego zdjęcia m.in. z kotkiem, tygrysem, owieczką, kurczaczkiem, człowiekiem przebranym za niedźwiedzia, są też bawiące się pandy. A na Twitterze dzień po walentynkach napisze: „Mówmy więcej o dobrych rzeczach, nawet jeśli jest ich mniej niż złych. Mówiący o dobru otrzyma dobro”.

Najczęściej Kadyrow budzi jednak grozę.

Ruble od Allaha

Kadyrow wie, że może pozwolić sobie na wiele, bo z prezydentem Władimirem Putinem łączy go niepisana umowa. Umowę tę z przywódcą Rosji zawarł jeszcze jego ojciec.

Było tak: pierwsza dekada po rozpadzie Związku Sowieckiego to był dla Czeczenii – autonomicznej republiki wchodzącej w skład Federacji Rosyjskiej – czas dwóch wojen: pierwszej (1994-96) pod hasłami niepodległościowymi, drugiej pod islamskimi (jako wojna regularna, ta druga toczyła się w latach 1999–2000; potem przez kilka lat trwały jeszcze walki partyzanckie).

Pierwszą przegrał ówczesny prezydent Borys Jelcyn, drugą wygrał Putin. Ale Władimir Władimirowicz nie tylko wygrał wojnę, lecz znalazł metodę na czas powojenny: porozumiał się z umiarkowanym przywódcą religijnym Achmatem Kadyrowem, któremu powierzył rządy w spacyfikowanej Czeczenii.

Gdy po kilku latach Achmat zginął w zamachu bombowym, władzę przejął jego syn Ramzan. Teraz umowa Putin–Kadyrow jest prosta: Czeczenia ma nie sprawiać problemów, eliminować kaukaskich islamistów (dowolnymi metodami) i wspierać rosyjską politykę np. w Donbasie (dokąd Kadyrow posłał swych ludzi jako sojuszników separatystów), a w zamian republika otrzyma dużo pieniędzy i wewnętrznej swobody.

Z kolei Kadyrowowie zawarli z Czeczenami podobną umowę jak Putin z całą Rosją: władza gwarantuje bezpieczeństwo i pieniądze, a obywatele się nie wtrącają. Dziś Putin i Kadyrow są sobie potrzebni w równym stopniu.

Wprawdzie czeczeński przywódca przebąkuje ostatnio, że wiosną mógłby ustąpić, ale to raczej element targu z Kremlem: Putin wie, że to Kadyrow jest gwarantem status quo w zbuntowanej kiedyś republice, zaś Kadyrow, że to Putin jest gwarantem nie tylko jego władzy, ale też... głowy.

Obie strony wywiązują się z umowy. Przeszło 80 proc. (dużego) budżetu Czeczenii to dotacje z Kremla. Ich wysokość nie spada mimo kryzysu, a Ramzan lubi je wydawać. Ostatnio republika zamówiła sto zegarków z „co najmniej 23 rubinami”; na części znajdzie się napis: „Od przywódcy Republiki Czeczenii”. Gdy zaś Ramzan świętował 35. urodziny, do Groznego przyjechali aktorzy Jean-Claude Van Damme i Hillary Swank, a na skrzypcach przygrywała Vanessa Mae, za co miała otrzymać pół miliona dolarów. Pytany, skąd ma środki na to wszystko, Kadyrow odpowiedział, że dał mu je Allah.

Mowa o człowieku, który marzy o wybudowaniu największego meczetu świata. Jak na razie, dzięki moskiewskim rublom sprawił, że czeczeńska stolica, Grozny, z wojennych ruin zamieniła się w „kaukaski Dubaj”.

107 procent dla Putina

Tak Putin kupił sobie spokój, a Kadyrow ma go zapewnić. I nie chodzi nawet o to, że podczas ostatnich wyborów prezydent Rosji otrzymał w Czeczenii 99,82 proc. głosów, frekwencja w jednym z lokali wyniosła 107 proc., a główna ulica Groznego nosi jego nazwisko. Najważniejszym zadaniem, które postawiono przed Kadyrowem, było rozprawienie się z islamskim podziemiem, a więc w dużej mierze z tymi uczestnikami II wojny czeczeńskiej, którzy nie złożyli broni i ukrywają się w górach i lasach. Liczby: według danych portalu Kawkazkij Uzieł, w ciągu 2010 r. w wyniku zamachów i walki z islamistami w Czeczenii zginęło 127 osób, a w 2015 r. już tylko 14 (w większości bojownicy). Czeczenia stała się jednym ze spokojniejszych miejsc Kaukazu Północnego.

Dziś wirtualne państwo kaukaskich islamistów, tzw. Emirat Kaukaski, jest w rozsypce. W ostatnim roku rosyjskie służby zabiły jego dwóch kolejnych przywódców. W lasach ukrywa się raptem kilkaset, a może tylko kilkadziesiąt osób, zaś intensywność zamachów zdecydowanie spadła. Brakuje rekrutów, znaczna część islamistów wyjechała do tzw. Państwa Islamskiego (co najmniej kilkuset Czeczenów), któremu zresztą Emirat się podporządkował. Walka dla tzw. Państwa Islamskiego, które kontroluje konkretne terytorium i odnosi sukcesy, jest atrakcyjniejsza niż bycie zwierzyną, na którą polują Rosjanie.

Marginalizacja czeczeńskich bojowników to w dużej mierze zasługa Ramzana Kadyrowa. Miał nosa: w końcu kiedyś był po drugiej stronie barykady i jeszcze w połowie lat 90. jego ojciec wzywał, by każdy Czeczen „zabił tylu Rosjan, ilu zdoła”. Później Kadyrowowie zdradzili Czeczenów, ale z niektórymi towarzyszami broni Ramzan spotkał się znowu. Stało się tak, gdy Moskwa ogłosiła amnestię dla tych bojowników, którzy poddadzą się dobrowolnie. Część z nich służy więc dziś w czeczeńskich siłach zbrojnych, część poszła do lokalnej polityki. Można znaleźć np. film, na którym Ramzan przekonuje przez komórkę bojownika, by się poddał. Ten mówi w końcu: „Ramzan, ja i tak chciałem do ciebie przyjść” – i przychodzi, a Kadyrow poucza go, czym jest prawdziwy islam.

Gdzie Ryga, gdzie Grozny

Jednak mimo osłabienia czeczeńskich islamistów, część z tych, którzy wyjechali na Bliski Wschód, kiedyś wróci – i przysporzy problemów. Pozorne ich pokonanie to jeden z elementów składających się na „iluzję stabilności”, na którą zwraca uwagę Maciej Falkowski w analizie Ośrodka Studiów Wschodnich: „Jest to region z niefunkcjonalną gospodarką, przypominający nie tyle integralną część Federacji Rosyjskiej, ile rosyjską kolonię, w której względny porządek utrzymywany jest dzięki dotacjom z budżetu, sile militarnej oraz firmowanym przez Kreml rządom lokalnych klanów, których władza opiera się na nepotyzmie i korupcji”.

Bo warto pamiętać, jaką cenę płacą Czeczeni za tę „iluzję stabilności”: mordy polityczne, tortury, donosicielstwo, represje wobec rodzin bojowników, strach. Przeciwnicy Kadyrowa nie związani z islamistami trafiali do więzień lub musieli uciekać za granicę. Stabilność jest pozorna, a umowa Putin–Kadyrow tymczasowa. Czeczenia oddala się od Rosji i dziś to Ryga czy Lwów mają więcej kulturowo wspólnego z Moskwą niż Grozny.

Dlaczego? Po pierwsze, Czeczenia się islamizuje, a Kadyrow lansuje się na głęboko wierzącego muzułmanina. Przekazanie do nowo otwartego moskiewskiego meczetu w prezencie relikwii – rzekomego włosa Mahometa – to jeden z wielu przykładów.
Po drugie, Czeczenia posiada siły zbrojne i prowadzi do pewnego stopnia samodzielną politykę zagraniczną. Kilkanaście miesięcy temu, demonstrując swą siłę, Kadyrow zgromadził na stadionie Tereka Grozny 20 tys. mundurowych. Wspierając Rosję, wysyłał ich już do Gruzji i Donbasu, gdzie Czeczeni odznaczali się szczególnym okrucieństwem.

Po trzecie, Czeczenia rządzi się swoim prawem (zwyczajowym i islamskim), jawnie ignorując rosyjskie prawo federalne. Np. niedawno Kadyrow pobłogosławił małżeństwo porwanej nieletniej dziewczyny, zmuszonej do wyjścia za mąż jako kolejna małżonka żonatego już mężczyzny.

Po czwarte, Kadyrow potrafi się postawić. Rok temu głośna była jego wypowiedź skierowana do czeczeńskich struktur siłowych: „Jeśli bez waszej wiedzy na waszym terenie pojawi się ktoś – nieważne, z Moskwy czy ze Stawropola – otwórzcie ogień”. Była to reakcja na nieuzgodnioną z nim operację specjalną rosyjskich oddziałów z tego miasta sąsiadującego z Kaukazem.

Dość karmienia Kaukazu!

W rosyjskim internecie krąży taki żart rysunkowy: postać Kadyrowa i podpis „Rosja dla Czeczenów!”. To gorzki żart Rosjan, bo wielu z nich ma dość Kaukazu Północnego. Uważają, że ludzie z Kaukazu panoszą się po słowiańskich miastach i że zbyt dużo pieniędzy Moskwa wysyła do kaukaskich republik. „Wystarczy karmienia Kaukazu!” – to jedno z głównych haseł znanego rosyjskiego opozycjonisty Aleksieja Nawalnego. Badania Centrum Lewady (moskiewskiego ośrodka socjologicznego) z sierpnia 2015 r. pokazują, że ponad połowa ankietowanych Rosjan zgadza się z tym hasłem, przeciw jest jedna czwarta.

Rosjan drażnią ostre wypowiedzi Ramzana. Niedawno oświadczył on, że rosyjską opozycję pozaparlamentarną należy traktować jak wrogów narodu, zdrajców i sądzić za „wywrotową działalność”. Po tych słowach doszło do szeregu incydentów. Np. lider opozycyjnej partii Parnas i były premier Michaił Kasjanow najpierw pojawił się w opublikowanym przez Kadyrowa filmie: stoi na ulicy z pracownikiem fundacji Michaiła Chodorkowskiego, a umieszczony jest w dorysowanym w kadrze celowniku snajpera. Później został zaatakowany w restauracji przez, jak potem mówił, „osoby o niesłowiańskim wyglądzie”. I dodał, że „atak jest związany z groźbami, które Kadyrow kierował pod moim adresem”.

W Rosji słowa Kadyrowa o opozycji odbiły się szerokim echem, intelektualiści zażądali jego dymisji, zaś sam Ramzan zorganizował w Groznym wiec swojego poparcia. Według oficjalnych danych miał w nim uczestniczyć milion Czeczenów (republikę zamieszkuje 1,3 mln ludzi), choć prawdopodobnie uczestniczyło „tylko” kilkaset tysięcy. Putin poparł Kadyrowa, a jego pracę nazwał „skuteczną”.

Rosyjskie perturbacje

Zwykli Rosjanie są dla Ramzana mniej wyrozumiali – bardziej od liberałów nie lubią mordowania liberałów, a Kadyrow jest powiązany z zabójstwami m.in. Anny Politkowskiej i Borysa Niemcowa. Według badań Centrum Lewady, niemal 60 proc. Rosjan uważa za niedopuszczalne takie wypowiedzi jak przytaczane słowa Ramzana o pozaparlamentarnej opozycji. Czeczeński przywódca traci też na popularności: w ciągu roku odsetek deklarujących dla niego sympatię lub szacunek spadł z 35 do 17 proc. Jeszcze rok temu Ramzan wygrywał antyukraińską retoryką, ale w tym sezonie Rosja ma nowego wroga – radykalnych islamistów (wcześniej byli to kolejno „banderowcy” i niesłowiańscy migranci zarobkowi).

Coraz więcej Rosjan odchodzi od „partii telewizora” i przystępuje do „partii lodówki”. Znowu dane Centrum Lewady: w czerwcu 2015 r. 64 proc. Rosjan twierdziło, że sprawy w kraju idą w dobrym kierunku, w grudniu 56 proc., a w styczniu 2016 r. optymistami było tylko 45 proc. pytanych. Putin musi zaproponować obywatelom nową umowę społeczną bądź podgrzewać imperialne nastroje – ostatnie rozwiązanie posłuży jednak na krótką metę, a np. pogłębianie konfliktu z Turcją nie przyniesie Rosji nic dobrego.

Co rosyjskie perturbacje oznaczają dla Czeczenii? Maciej Falkowski zwraca uwagę, że jeśli w Rosji dojdzie do kryzysu wewnętrznego, a Moskwa będzie tracić wpływy na Kaukazie, doprowadzi to do upadku władzy Kadyrowa, opierającej się głównie na terrorze. A kolejnym skutkiem będzie powrót do haseł niepodległościowych. W ten sposób najnowsza historia Czeczenii zatoczy koło. ©

ZBIGNIEW ROKITA jest sekretarzem redakcji „Nowej Europy Wschodniej”, stałym współpracownikiem „TP”.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz zajmujący się Europą Wschodnią, redaktor dwumiesięcznika „Nowa Europa Wschodnia”. Autor książki „Królowie strzelców. Piłka w cieniu imperium”, Czarne 2018.  Za wydany w 2020 r. reportaż „Kajś. Opowieść o Górnym Śląsku” otrzymał podwójną… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 11/2016