„Więź": zmysł Kościoła

Mazower - tak go nazywaliśmy w "Więzi. Nie był to koniecznie żart z zarzutów antysemickich wobec niego. W ogóle w tym bardzo poważnym periodyku żartowaliśmy, ile wlazło, a część z nas produkowała gazetkę ścienną pod tytułem "Podwiązka, parodiującą lekko miesięcznik. Ale sam Tadeusz nie jest, jak wiadomo, krotochwilny.

18.04.2007

Czyta się kilka minut

Nie był także wtedy, gdy "Więzią" kierował. Józek Smosarski wymyślił dlań tytuł nawiązujący do "szachostwa" irańskiego: szef-in-szef. Albowiem był szefem w sposób oczywisty: z poczuciem odpowiedzialności, które ma głęboko w genach. Rzadko żartował, może dlatego zapamiętałem jakąś naradę redakcyjną, którą podsumował rozładowując polityczne napięcie: "Panowie, jak nie możecie zmienić ustroju, to przynajmniej zmieniajcie skarpetki...".

Ustrój zmieniliśmy jednak w końcu, przykładając się po swojemu do tego dzieła jako jedna z oaz swobodnej myśli. Tadeusz przyłożył się z nas najbardziej - jako naczelny "wykształciuch" wśród robotników. Wszelako do myśli, że socjalizm "realny" nie jest reformowalny, dojrzewaliśmy powoli.

Prehistoria "Więzi" działa się w PAX-ie, bo trzon redakcji stanowili ludzie, którzy zdobywali polityczne ostrogi w tej organizacji. Wyszli z niej stosunkowo wcześnie, w ciemną noc stalinizmu, w roku 1955, czyli jeszcze przed Październikiem i polskimi nadziejami na "socjalizm z ludzką twarzą". Na coś takiego liczyli od samego początku, równie szczerze, jak naiwnie. Co piszę smutny, bo i ja byłem niemądry.

Tadeusza poznałem przeszło pół wieku temu, był to rok dopiero 1953, w placówce wrocławskiej

PAX-u.­ Istniał tam oddział dziennika "Słowo Powszechne" i tworzył się "Wrocławski Tygodnik Katolicki". PAX potrzebował narybku: byłem wśród studentów, którzy się tam kręcili. Mazowiecki, dojeżdżający z Warszawy jako pierwszy naczelny "WTK", wygłosił przemówienie mówiące dużo o nim samym. Powiedział mianowicie, żebyśmy nie myśleli, że to, co się dzieje tutaj, jest tylko udawaniem, bo ta linia polityczna wynika z rzeczywistych przekonań. Graczem nigdy nie był.

Naprawdę wierzyliśmy w socjalizm. PAX, organizacja w istocie skrajnie prawicowa, wydawała nam się lewicowa, łącząca z katolicyzmem idee równości społecznej. Wydawało nam się, że to w niej urzeczywistnia się dialog Kościoła ze światem. Stopniowo, także już w "Więzi", dochodziliśmy do wniosku, że dialog to zgoła wątpliwy, raczej tresura. Ów świat, owszem, rzeczywisty, ale nie ten, z którym trzeba rozmawiać. Stopniowo jako rozmówcy jawili nam się bohaterowie symbolicznego eseju Tadeusza "Kredowe koła": ateiści i agnostycy spoza komunistycznych urzędów. Z czasem też rozmaite "Kuronie i Michniki"...

Katolicyzm. Wobec jego przedsoborowej wersji byliśmy od początku krytyczni. Pamiętam jednak, że Tadeusz, inspirator różnych posoborowych akcji, był tu równie odważny, jak rozważny. Posiada bardzo czuły sensus Ecclesiae. Kiedyś zaprotestował, gdy któryś z nas napisał, że Jan XXIII nie chciał nikogo nawracać: papież nie może nie nawracać - tłumaczył. W szczególności jednak troszczył się o umiar w krytyce polskiej tradycji religijnej. Nie było tu możliwe nie skonfliktować się z Prymasem, ale Tadeusz dobrze rozumiał wielkość wizji kardynała Wyszyńskiego.

W ogóle poza "zmysłem Kościoła" ma również niewątpliwy instynkt polityczny. Tyle tylko że na wiece się nie nadaje, a to jest dzisiaj polityczne inwalidztwo. Mężowie stanu są dziś bez szans, mamy raczej czas rozwodników.

Dla mnie jest wcieleniem rozwagi. Jeżeli jest ktoś moim politycznym ojcem, to bez wątpienia on.

Jan Turnau jest wieloletnim redaktorem miesięcznika "Więź", a od 1990 r. dziennikarzem "Gazety Wyborczej".

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 16/2007

Artykuł pochodzi z dodatku „Historia w Tygodniku (16/2007)