Wiersze więcej niż miłosne

Miłość zostaje w tych wierszach umieszczona w rozległej perspektywie rzeczywistości spełnionej, tylko domniemanej, ale i tej, która nigdy nie zaistniała.

18.01.2008

Czyta się kilka minut

 /
/

Wydawca tomu i autor wyboru wierszy Szymborskiej, Ryszard Krynicki, zaznacza w krótkim posłowiu, że poetka nie od razu zgodziła się na antologię wierszy miłosnych. Trudno się temu dziwić. Istnieje przecież niebezpieczeństwo, że tomik stanie przy kasach wielkich księgarń wśród antologii "najpiękniejszych wierszy miłosnych" i zbiorów aforyzmów. A umieszczona na okładce czerwona róża z ryciny Pierre’a Josepha Redouté znajdzie się wśród tuzina znacznie mniej ładnych róż. Opatrzony odpowiednią kokardką, tomik stanie się łatwym prezentem na gwiazdkę. I nigdy nie zostanie naprawdę przeczytany.

Tymczasem czytelnik, który szuka wersów o miłości na ślubne zaproszenia, bardzo się rozczaruje. Ale - przenieśmy wreszcie tom na umieszczoną w głębi sali półkę z poezją - nie jest to też po prostu dobra poezja miłosna. Bowiem w tomie "Miłość szczęśliwa i inne wiersze" w ogóle niewiele jest o miłości. Czy raczej jest - ale nie wprost. I główną zaletą antologii jest to, że możemy owo nie-wprost z zestawionych po raz pierwszy razem wierszy wydobyć.

Poezja Wisławy Szymborskiej - a w każdym razie jej poezja umieszczona w tym tomie - rzadko skrada się na palcach w trudnej próbie opisania kruchej rzeczywistości. Ona raczej rzeczywistość na swoje potrzeby tworzy. Silny akt twórczy, dokonany z rozmachem poetyckiej różdżki. Dopiero w obrębie powstałych światów, wśród powołanych do życia stworów, szalejących żywiołów i wydarzeń niedopełnionych, poetka poszukuje sensu codzienności. Nie przenosi się do światów równoległych, ale równoległe światy sprowadza tutaj i umieszcza je w bezpośrednim i zgodnym sąsiedztwie światów powszednich. Przez co jedne i drugie nobilituje. Równoległym nadaje status realności, a powszednim godność przynależną temu, co wyjątkowe, i zarazem poetycką ważność. Być może za to właśnie Wisławę Szymborską tak bardzo cenią czytelnicy.

Mówi się czasem, że poeta to ten, który potrafi w trafnych słowach wyrazić przeżycia zwykłego człowieka. Opowiedzieć o chwilach, w których ów "zwykły człowiek" miewa jedynie mętne poczucie, że wydarzyło się coś ważnego. Niekiedy w ogóle nie potrafi tego określić. Chciałby bardzo, ale nie umie. Do głowy mu przychodzą tylko nieostre, zużyte słowa, które straciły już pierwotny sens.

To oczywiście niepełna definicja poezji. Należałoby ją nieco skomplikować. I powoli, a konsekwentnie podważać z różnych stron jej prawdziwość. A jednak do wielu wierszy Szymborskiej pasuje jak ulał. Pod warunkiem, że - zarówno tę formułę, jak i samą poezję - ujmiemy odpowiednio subtelnie.

Oto mężczyzna przytula się do kobiety:

Pozwalamy jego głowie,

od wieków ułaskawionej,

spocząć na naszym ramieniu.

Z tysiąca bardzo splątanych

powodów

mamy w zwyczaju

słuchać jak oddycha.

"Żywy"

On przedstawia jej swoją matkę:

Więc to jest jego matka.

Ta mała kobieta.

Szarooka sprawczyni. (...)

Sama go pochwyciła

w znajomą mi skórę,

przywiązała do kości

ukrytych przede mną.

"Urodzony"

Mężczyzna i kobieta rozstają się:

Tak bardzo pozostali sami,

tak bardzo bez jednego słowa

i w takiej niemiłości, że cudu są godni -

gromu z wysokiej chmury, obrócenia

w kamień.

"Bez tytułu"

To trzy - wyłowione z tomu dla przykładu - wydarzenia, które każdy prawie miał okazję przeżyć. Wielu z tych, którzy przeżyli, odczuło ich powagę. Niewielu wiedziało, jak je opisać. To ulga. I radość. Czytać. Nie ja tylko, ale i inny... To, co przeżyłem, jakoś jednak ważne przecież... Banalne? Ckliwe czytanie poezji? Nie. Oto właśnie najgłębsze doświadczenie czytelnika. Banalne są tylko słowa. I opis tego doświadczenia, aby nie wydać się banalnym, sam wymagałby trafnych i precyzyjnych wersów Szymborskiej.

Nadawaniu powszednim wydarzeniom statusu poetyckiej ważności towarzyszy tu podejrzenie, że także miłość potrafi ów status odmienić. Ale nie chodzi bynajmniej o patetyczne - choć być może i częściowo prawdziwe - opinie, że moc miłości przemienia świat. U Szymborskiej miłość odsłania tylko - i aż - subtelną, ukrytą na co dzień jego strukturę, ukazuje ważność szczegółu, wyjawia kulisy powszedniości. A zakochani - mieszkańcy tej poetyckiej, choć i całkiem realnej krainy - potrafią dziwić się odkrytemu nagle światu, przez chwilę, zanim zasłona opadnie i powróci rutynowa normalność. Te właśnie chwile zatrzymuje poetka, podwajając swoim słowem ich moc.

Nadzy kochankowie orientują się, że - choć sami w ciemnym pokoju - są obserwowani przez piec, szklanki, ptaki i drzewa ("Jawność"). Kochają się w leszczynie, a poetka nadaje im patronkę - jaskółkę: "jaskółko ciszo ostra, / żałobo wesoła, / aureolo kochanków, / zmiłuj się nad nimi" ("Upamiętnienie"). Natomiast "przekonanych, / że połączyło ich uczucie nagłe" już dawno połączył listek, który "przefrunął / z ramienia na ramię" i "piłka / w zaroślach dzieciństwa" ("Miłość od pierwszego wejrzenia").

Sama już obecność drugiej osoby czyni świat niezwykłym: "Więc jesteś? Prosto z uchylonej jeszcze chwili? / (...) Nie umiem się nadziwić, namilczeć się temu" ("Wszelki przypadek"); "A mnie się tak złożyło, że jestem przy tobie. / I doprawdy nie widzę w tym nic / zwyczajnego" ("***[Nicość przenicowała się...]"). To o czymś więcej, nie tylko o miłości.

Te nie-wprost miłosne, a zarazem więcej-niż-miłosne wiersze poetki pochodzą z różnych tomów - od "Dlatego żyjemy" (1952) aż po "Dwukropek" (2005). Jeżeli spróbujemy na tej podstawie prześledzić rozwój twórczości Szymborskiej, to przekonamy się, że - choć sposób obrazowania i język stawał się coraz dojrzalszy - rdzeń tej poezji, jej główny rys, pozostaje wciąż ten sam. Za każdym razem moglibyśmy bezbłędnie rozpoznać, że to właśnie Szymborska.

Zupełnie wyjątkowy wydaje się - jako rezultat tego rozwoju - pochodzący z najnowszego tomu "Dwukropek" wiersz "Perspektywa", w którym miłość rozgrywa się w ogóle poza wiedzą kochanków. Tak jakby autorka - po wielu latach opisywania małych cudów tkwiących pomiędzy wersami codzienności - uznała, że wystarczy spojrzenie poety, aby je z rzeczywistości wyłowić, pośrednictwo kochanków staje się już niepotrzebne. Mężczyzna szedł do samochodu, kobieta do sklepu. I nieświadomi niczego stali się bohaterami wiersza, bohaterami opowieści o wielkiej miłości, która trwała przez moment, niezauważona, w małej szczelinie chwili pomiędzy akordami normalności.

Miłość zostaje zatem przez poetkę umieszczona w rozległej perspektywie rzeczywistości spełnionej, rzeczywistości tylko domniemanej, ale i tej, która nigdy nie zaistniała. Wszystkie te poziomy zlewają się w jeden świat. Szczelny, równorzędny i jednolity. Świat, w którym "księga zdarzeń / zawsze otwarta w połowie" ("Miłość od pierwszego wejrzenia"). Małe, rozbijające codzienność cuda udają się przecież właśnie dzięki owym światom równoległym, przenikającym niepostrzeżenie do powszedniości. W bezpośrednim sąsiedztwie zwyczajnego świata pojawia się to, co nigdy się nie wydarzyło, a pozostało w "raju utraconym / prawdopodobieństwa" ("Dworzec"). I to, co "Zdarzyć się mogło. / Zdarzyć się musiało. / Zdarzyło się wcześniej. Później" ("Wszelki wypadek").

A jednak we wspomnianym już wierszu - "Bez tytułu" - rozstaniu nie towarzyszy żadne "samo z siebie, / nieprawdopodobieństwo". Być może dlatego, że nie ma już miłości. Nie będzie "gromu z wysokiej chmury, ani "dziury w niebie". "Jak gdyby od sarenki nagłej w tym pokoju / musiało runąć Universum" - żali się poetka. Być może "sarenki nagłe" rzeczywistości hycnąć mogą w codzienność tylko zwabione spojrzeniem zakochanego. Albo poety.

Wisława Szymborska, Miłość szczęśliwa i inne wiersze, Kraków 2007, Wydawnictwo a5.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 50/2007

Artykuł pochodzi z dodatku „Książki w Tygodniku (50/2007)