Wiersze w formie

Żuchowskiego interesują prócz wyzwań formalnych dwa główne parametry życia: namiętność i krótkość, które stara się w swych wierszach odzwierciedlić.

06.09.2014

Czyta się kilka minut

R. Zink, „Farandola”, ok. 1850 r. / Fot. Christie’s Images / CORBIS
R. Zink, „Farandola”, ok. 1850 r. / Fot. Christie’s Images / CORBIS

Tomik Szymona Żuchowskiego „Ars amandi, vita brevis” jest zaskakującą (ostatnio niespotykaną, akademicką, ekskluzywną), ryzykowną (narażoną na posądzenie o snobizm, pretensjonalność, jałowość), lecz w ostateczności ciekawą (bo rzadką) kombinacją formalnej dyscypliny z rozwiązłością wyobraźni. Najciekawszy jest sposób, w jaki poeta budzi w czytelniku sprzeczne pokusy: albo – żeby dociekać życie, jakoby w tych wierszach opowiedziane (poprzez namnożenie znaczących aluzji, sugestii i śladów), albo – żeby kontemplować wersyfikacyjne maski, za którymi w istocie nic się nie kryje.

„Tarantella z przecinkiem”, utwór inicjalny, nawiązuje do tańca, który wykonuje się na Sycylii, lecz nie tylko, w szybkim rytmie, najczęściej przy akompaniamencie gitary. Forma przeniknęła do muzyki poważnej (Chopin, Szymanowski, Lutosławski), lecz to jej źródłowa postać przechowuje najwięcej czystych emocji. Tarantellę tańczono bowiem z lęku przed tarantulą, jako antidotum na ukąszenie jadowitego pająka, z nadzieją uzdrowienia. Chroniła więc życie, odpędzała śmierć.

Żuchowski korzysta z tej mitologii, starając się nadać swemu wierszowi odczuwalne, quasi-taneczne tempo. Przecinek odgrywa w tym ważną funkcję – zatrzymuje, dzieli, tnie, a zarazem pobudza, wyznacza i wzmaga puls: „Jeszcze nie, jest za wcześnie. Tranzyt Wenus jutro. / Raz na sto lat, około, przechodzi przez tarczę / Słońca, nie będąc strzałą, choć faktycznie kulą, / Jeszcze nie jest (za wcześnie na tę plamkę czarną / Jak zarodek, którego brzydziłbyś się w żółtku, // Jak zapowiedź, po której wstydziłbyś się w łóżku)”.

To udane przeniesienie metrum muzycznego na poezję, rzecz nieomal mistrzowska, choć od razu dodam, że – w moich oczach – cokolwiek w swej maestrii zimna i mało przejmująca. Zanadto popisowa, niczym prospekt wersyfikacyjnych możliwości, a zarazem pozbawiona sygnatury, idiomu, jak to z przedmiotami skończonymi bywa – obojętna. Zdeterminowana przez założenia, podporządkowana konceptowi. Nie zmienia tego wrażenia spora garść czytelnych sygnałów, że w wierszu mamy do czynienia z zakamuflowaną zapowiedzią jakiegoś tajemniczego początku (poczęcia?).

A zatem chodzi o coś innego niż przekaz czy spójność, mianowicie o grę powtórzeń (refrenów) i odkształceń, nawarstwianie się obrazów i doznań, tyleż swobodny, co sterowany przez wyznaczniki gatunku ruch językowych i zmysłowych skojarzeń.

Ulubionym wzorcem Żuchowskiego zdaje się vilanella, znowu zakotwiczona we włoskim folklorze, lecz zaadaptowana przez literaturę, przejęta przez Francuzów i Anglików, na naszym gruncie z największym powodzeniem uprawiana przez Stanisława Barańczaka, forma rygorystycznie zdefiniowana i – ze względu na układ wersów i rymów – spektakularna. Inne typy wiersza występujące w tomiku inspirują się farandolą, znowu tańcem, tym razem prowansalskim, bergamaską, moreską, canzonettą, ciacconą, dla odmiany tańcem baskijskim.

Tropem tych gatunków przenosimy się na południe, gdzie podług potocznego wyobrażenia ciemność i światło pozostają w czytelniejszym związku, a poczucie kruchości (vita brevis) nie tłamsi witalizmu (ars amandi), lecz – na odwrót – obie strony wzajemnie się podsycają, uwypuklają, dając sobie energię i w rezultacie teatralizując. U Żuchowskiego – taneczność i rytmiczność nadaje również wierszowi walor sceniczny. Repetycje, zaploty wersów i rymów, „sztuczki” i pomysły mają być może zmienić sprawy podstawowe w sprawy efektowne. Wypowiedzieć lęk (ważne w tych wierszach słowo), a jednocześnie „zagrać go”, dzięki temu wpleść w łańcuch ludzkich doświadczeń, którym od zawsze towarzyszy, wyekspediować w mit, zlokalizować w odwiecznych rytuałach, zdepersonalizować, pomniejszyć jego osobiste znaczenie poprzez ekspozycję w porządku wiersza – tak rozumiałbym terapeutyczną stawkę tego przedsięwzięcia.

Jednak w niezgodzie z sobą zauważam, iż w tytule tomu pojawia się „sztuka życia” i „życie” samo, dwa plany, między którymi porusza się poeta. A trafiając na taki fragment: „Kiedy w miejsce przerzutni zjawi się wyrzutnia, / Która wyekspediuje milczenie jak głaz / Na pole innych głazów i wychynie mowa, / Powiem z obcym akcentem: powtarzam, że nie wiem, / Co oznacza, że nie wiem, a nie: wiem, że nie. („Tarantella z kortyzolem”) – zastanawiam się, czy autorowi nie chodzi o coś więcej, właśnie o fundament tak sztuki, jak i egzystencji. Ta pierwsza zbiera w rytm to, co porozrzucane, chaotyczne i przypadkowe, druga musi liczyć się z podłożem, ciałem, od którego zależy. Kortyzol to w końcu hormon, produkowany przez ludzki organizm, związany ze stresem, mobilizacją i niepokojem, wyrzucany o stałych porach doby.

Jak widać, próbuję nie poprzestać na rozpoznaniu samolubnej natury wierszy Szymona Żuchowskiego, myśląc, że poetę interesują prócz wyzwań formalnych jeszcze inne kwestie. Efekty specjalne, których tu nie brakuje, raz wyborne, kiedy indziej wysilone i nieco nużące, mają – jak przypuszczam – odzwierciedlić dwa główne parametry życia: namiętność i krótkość, powtarzalność kilku motywów i niepowtarzalność końca; zasłonić, a nawet okiełznać przygnębiającą banalność tego odkrycia.


Szymon Żuchowski „Ars amandi, vita brevis”, Wydawnictwo Zeszyty Literackie 2014

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 37/2014