Wielka cisza nad Kamilem

List otwarty do Ministra Spraw Zagranicznych, Radosława Sikorskiego

07.09.2013

Czyta się kilka minut

Kamil Qandil jako wolontariusz Polskiej Akcji Humanitarnej, Jerozolima 2013 r. / Fot. z archiwum rodzinnego
Kamil Qandil jako wolontariusz Polskiej Akcji Humanitarnej, Jerozolima 2013 r. / Fot. z archiwum rodzinnego

Szanowny Panie Ministrze,

W pierwszy wrześniowy poniedziałek rano na telawiwskim lotnisku, tuż po przylocie z Polski, został zatrzymany mój brat Kamil Qandil. Powiedziano mu, że „stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa Izraela” i zakazano wstępu na terytorium tego kraju, jednak bez podania jakichkolwiek przyczyn.

Kamil jest pracownikiem-wolontariuszem Polskiej Akcji Humanitarnej wysłanym na Zachodni Brzeg przez polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych w ramach programu Polska Pomoc. Zajmował się odbudową zrujnowanych rzymskich cystern, w których mieszkańcy palestyńskich terytoriów okupowanych zbierają wodę deszczową. Od czerwca wyremontował ich cztery, wypełniając powierzone mu przez MSZ zadanie, i zaczynał pracę nad piątą nadprogramową cysterną.

W tamten poniedziałek Kamil był w drodze do pracy, w paszporcie miał wizę pracowniczą wydaną w lipcu przez izraelskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych – ważną do kwietnia 2014 r. Mógł wrócić do Polski pierwszym samolotem i zaoszczędzić sobie izraelskiego aresztu, w którym do tej pory przebywa. Zdecydował się jednak odwołać od zakazu wstępu na terytorium Izraela – najpierw w sądzie rejonowym, teraz w Sądzie Najwyższym, dlatego że zadanie, które mu Pan powierzył, uznał za ważniejsze niż swój własny komfort.

Kamil walczy więc, by móc kontynuować to, co zaczął: pomagać najbiedniejszym i najbardziej potrzebującym społecznościom na Zachodnim Brzegu. Walczy o jawny i sprawiedliwy proces. Walczy o swoje dobre imię, dobre imię organizacji, dla której pracuje, jak i dobre imię polskiego MSZ, które na Zachodni Brzeg go wysłało. Trzeba go w tej walce wesprzeć, a nie zostawiać samemu.

Kamil nie przyjechał z Izraela z wizą turystyczną, nie jest polskim turystą, który zgubił paszport albo upił się w samolocie, nie musi się Pan za niego wstydzić, nie musi Pan – tak jak do tej pory – milczeć w jego sprawie.

Ja jestem z niego dumna, pomimo że, gdy miał dwa, może trzy lata ugryzł mnie w rękę, bo nie chciałam się z nim bawić. Jestem z niego dumna, dlatego że to, co dziś robi, jest ważne, potrzebne, mądre. Urodzony i wychowany w Polsce na lekturze polskich książek, nie zna arabskiego. Palestyna, z której pochodzą nasi dziadkowie ze strony ojca, uchodźcy z 1948 r., dziś nie istnieje. Na jej miejscu wyrósł Izrael. Kamil to akceptuje, niczego nie żąda dla siebie, nie chce odzyskiwać ziemi dziadków, jego dom jest w Polsce. Na okupowanych terytoriach palestyńskich chce tylko pomóc, ulżyć tym, którzy mają najtrudniej, zajmuje go niesprawiedliwość i krzywda, nie nacjonalizmy, które nikomu nic dobrego nie przyniosły.

Na pewno nie było mu łatwo dorastać z palestyńskimi korzeniami w Polsce: uczyć się jej bolesnej historii, i nigdy nie słyszeć o jeszcze bardziej bolesnej historii Palestyny; współodczuwać polskiej babci płaczącej po utraconym domu w Dzikiewie, w dawnym (przed 1939 r.) województwie wileńskim, dziś na Białorusi, i nie móc się zająknąć o babci wypędzonej spod Liddy, dzisiejszego izraelskiego miasta Lod; oglądać w telewizji obrazy drugiej intifady, i nie do końca rozumieć, czy to naszych ostrzeliwują, czy nie, skoro nasi właśnie przewalili z Wisłą Kraków. Kamil – tak jak ja i nasza siostra Ala – uznał, że nie ma naszych i nie-naszych, że są tylko ludzie, w lepszym i gorszym położeniu. I to im – tym ostatnim – służy Kamil. Wyrósł na naprawdę fajnego obywatela Polski i Europy.

Dlatego ma Pan wszelkie powody, aby przestać milczeć i zwrócić się do władz Izraela o podanie przyczyn wydanej Kamilowi odmowy wjazdu oraz zapewnienie mu jawnego i sprawiedliwego procesu sądowego.

Liczę na Pana. Wszyscy na Pana liczymy.

Magda Qandil, w imieniu swoim, siostry i rodziców

Magda Qandil jest autorką „TP”. Jej korespondencje z Bliskiego Wschodu ukazują się na naszych łamach od czterech lat. Współredaguje polską edycję „Le Monde Diplomatique”. Jest absolwentką londyńskiej School of Oriental and African Studies (SOAS). W październiku zaczyna studia doktoranckie z nauk społecznych w Polskiej Akademii Nauk, gdzie współpracuje także z Centrum Badań Bliskowschodnich.

Ciąg dalszy sprawy, w tym reakcje urzędników MSZ: powszech.net/kamilqandil

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 37/2013