Więcej niż zdjęcia

Zdjęcia-ikony i zdjęcia-odpady, uznani artyści i anonimowi twórcy – wszystko to zobaczycie w Krakowie. I wszystko to układa się w wielkie pytanie: po co jest fotografia?

21.05.2012

Czyta się kilka minut

Lieko Shiga, „Bankiet”, 2007 r. / fot. Fundacja Sztuk Wizualnych
Lieko Shiga, „Bankiet”, 2007 r. / fot. Fundacja Sztuk Wizualnych

Na tegorocznej, dziesiątej już edycji krakowskiego „Miesiąca fotografii” można zobaczyć wielkie nazwiska, klasyków XX wieku jak Aleksander Rodczenko czy Jerzy Lewczyński, wielkie postaci współczesnej fotografii jak Sally Mann i Siergiej Bratkow, ale pozostało też miejsce na eksperyment i działanie wykraczające poza tradycyjną wystawę zdjęć.

CIAŁA, CIAŁA...

Trudno znaleźć jedno hasło, które pozwalałoby opisać odbywające się w całym mieście wystawy. To raczej przegląd różnych postaw, tradycji, estetyk. Jednak pewne wątki wciąż się przewijają. W Muzeum Sztuki Współczesnej (MOCAK) znalazły się prace Ukraińca Siergieja Bratkowa, jednej z najciekawszych postaci współczesnej fotografii. Pokazano zdjęcia z dwóch znanych cykli. W „Dzieciakach” młodociani modele nieomal wdzięczą się do widza. Przybierają niepokojące pozy, dwuznaczne i wyzywające. Sasza siedzi na brzegu wanny ubrana w krótką czarną sukienkę. W ręce trzyma papierosa. Bluzka Poli opada, odkrywając gołe ramię. Jedną rękę ma przykutą kajdankami do kaloryfera. Dzieci przebrane są w niby dorosłe stroje. Do tego silny makijaż. Prowokacja? Zapewne. Tylko, jak się okazuje, to rodzice w ten sposób przygotowali swe dzieci do pozowania. Upodobnili je do wyobrażeń zaczerpniętych z kultury masowej.

Drugi cykl to „Żołnierki”. Młode, ponętne kobiety pozują w mundurach. Wyzywający makijaż, starannie ułożone włosy, niekiedy zaplecione w gruby warkocz, kontrastują z żołnierskim strojem. Wyglądają, jakby przebrały się tylko na potrzeby sesji fotograficznej. Tymczasem to słuchaczki charkowskiej Szkoły Wojskowej. Wchodzą w męskie role, a jednocześnie kurczowo trzymają się obowiązujących na Wschodzie wzorców kobiecości. Bratkow świetnie uchwycił świat po upadku komunizmu, w którym zapanował zamęt, rozpadły się dotychczasowe kanony zachowań i tradycyjne role społeczne nie są adekwatne do nowej rzeczywistości. W tym świecie dzieci mogą udawać dorosłych, a żołnierki starają się upodobnić do wzorów kobiecości z telewizji i kolorowych magazynów.

Z kolei Muzeum Etnograficzne przygotowało przegląd prac Sally Mann, wybitnej amerykańskiej fotograficzki. Są tu zdjęcia jej dzieci, które fotografowała w codziennych sytuacjach, nie unikając nagości, intymności ani dziecięcego erotyzmu. „Chcę, by moje zdjęcia zmuszały ludzi do myślenia i zadawania pytań, nawet jeżeli budzą w nich niepokój” – tłumaczyła po latach artystka. Wystawiono także wykonane przez nią krajobrazy z południa Ameryki, tajemnicze pustkowia, leśne zaułki, zakola rzek, ruiny. Wszystkie utrzymane w czarno-białej konwencji, jakby przymglone, z zamazanymi konturami. Mann chętnie sięga po dawne techniki, co powoduje, że jej zdjęcia są trochę niedzisiejsze. Bliżej jej do wybitnych fotografów z przełomu XIX i XX wieku, upodabniających swe prace do dzieł malarzy i grafików, niż do twórców jej współczesnych, z ich fascynacją cyfrowym obrazem umożliwiającym usunięcie skaz czy niedoskonałości. Wszystkie stosowane przez nią zabiegi sprawiają, że Mann udaje się oddać upływ czasu, przemijanie, rozpad.

Obie wystawy bardzo dobrze korespondują z pokazem prac z imponującej kolekcji Cezarego Pieczyńskiego „Drążące ciała” w Galerii Starmach. Znalazły się tu fotografie dotykające problemu cielesności i seksualności. Jest tu ciało budzące pożądanie, ciało-fetysz pokazywane przez Hansa Bellmera i Nobuyoshiego Araki. Ciało wykorzystywane, sprzedawane, jak w fotografiach ze słynnego cyklu Larry’ego Clarka „Czterdziesta druga ulica. Młodzieńcze pożądanie” czy w pracach Thomasa Ruffa, który wykorzystał kadry z pornograficznych filmów. Jest też ciało śmiertelne, przemijające – jak u Zuzanny Janin czy w bardzo znanej fotografii Zhanga Huana, w której ludzką nagość brutalnie zestawił ze zwierzęcym mięsem. Wystawa – chociaż niewielka – imponuje nie tylko liczbą głośnych nazwisk, by wymienić jeszcze Nan Goldin, Borysa Michaiłowa, Jana Saudka czy Katarzynę Kozyrę, ale też jakością prac zgromadzonych przez poznańskiego kolekcjonera.

NIE TYLKO WIELCY I UZNANI

Pokazano w Krakowie także inne oblicza fotografii. Wystawiane w Galerii Pauza zdjęcia holenderki Viviane Sassen to pozornie przypadkowe ujęcia: chłopak na plaży siedzi na niebieskim krześle, ktoś ustawił kilka zwykłych plastikowych pojemników. A jednak wszystko jest starannie wystudiowane: kadrowanie, pozy przyjmowane przez fotografowanych, wreszcie kolor, wyrazisty, pełny. Z kolei Japonka Lieko Shiga w swych pracach, eksponowanych w Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej Manggha, wciąż zaburza obraz rzeczywistości, wprowadza element zaskoczenia, jakby starała się nieustannie zadziwić widza.

W Krakowie powrócono także do klasyki fotografii. W Muzeum Narodowym można oglądać pierwszy w Polsce monograficzny pokaz Aleksandra Rodczenki z jego ikonicznymi zdjęciami sportowców czy legendarnym portretem matki. Muzeum przygotowało także obszerny przegląd Jerzego Lewczyńskiego. Są tu prace powstałe od lat 50. po 90. ubiegłego stulecia. Lewczyński utrwala to, co inni zazwyczaj pomijali: rzeczy zbędne, wyrzucone. Napisy na murach, afisze, kartki z dziecięcych zeszytów, wycinki prasowe. W cyklu „Cimiteria” fotografował nagrobne inskrypcje. Są tu przykłady jego „archeologii fotografii”, zdjęcia, których podstawą były fotografie znalezione, czasami zniszczone lub zapożyczone od innych. Nie tylko ocalał je od zapomnienia, ale potrafił zestawiać z innymi zdjęciami, nadając im nowe znaczenia. Jest w tych pracach melancholia, smutek przemijania, ale też wiele zaskakującego humoru. Dopełnieniem obu tych wystaw jest pokaz René Magritte’a w Międzynarodowym Centrum Kultury.

Klasycy, wielkie nazwiska, ale tradycyjnie już na „Miesiącu” znalazło się także miejsce dla młodych. W tym roku w ramach Show Offu przygotowano prezentacje 10 artystów. Nad ich wyborem, a następnie prezentacją czuwali znani kuratorzy i artyści.

CZYM JEST FOTOGRAFIA?

Krakowski Bunkier Sztuki na czas „Miesiąca” zamieniono w przestrzeń eksperymentu. Znana brytyjska kuratorka i krytyczka Charlotte Cotton zaproponowała, by przyjrzeć się fotografii w życiu codziennym. To, co dzisiaj dzieje się z fotografią – jak to sama określa – obywatelską. Do Bunkra zaproszono zespół kilkunastu osób: artystów, kuratorów, ale też dziennikarzy, socjologów, animatorów kultury związanych z organizacjami pozarządowymi. To, co powstało, nie jest wystawą, lecz przestrzenią działań, rozmów, wykładów, warsztatów. Wszystko po to, by zastanowić się nad tym, czym jest dzisiaj fotografia, do czego ona obecnie służy. By przyjrzeć się jej obecności w życiu codziennym, fotografii, którą oglądamy w prasie (i coraz częściej w internecie) oraz przechowywanej w rodzinnych albumach (i w pamięci telefonów komórkowych). W Bunkrze można zrobić dla siebie pocztówkę, opisać zdjęcie, którego jeszcze nie ma, a chciałoby się zobaczyć, wykonać własny album rodzinny.

Joanna Kinowska, Rafał Siderski i Mateusz Zgliński zapytali o fotografie, które „wszyscy znamy”. O zdjęcia po wielokroć widziane, dobrze zapamiętane, wpisane w polską pamięć zbiorową. Najpierw na pytanie o wizualne ikony odpowiadało ponad 300 osób ze świata kultury. Na tej podstawie przygotowano wybór tych najbardziej istotnych. Teraz przyszła kolej na widza. Można głosować na fotoikony ważne dla publiczności w XXI wieku. Dowiemy się, co jest nadal pamiętane, co jest dla nas nadal istotne i wciąż budzi emocje.

Są jednak zdjęcia niepożądane, niechciane, nieudane. Upomnieli się o nie Karolina Sulej i Witold Orski. Postawili pytanie: co zrobić z portretem aktorki Livii Nador, pięknej kobiety, więźniarki, zrobionym kilka dni po wyzwoleniu obozu koncentracyjnego, czy zdjęciem rozbawionych mężczyzn, kąpiących się w łaźni warszawskiego getta. To obrazy niepasujące do naszych wyobrażeń o tamtym czasie. Zapomnieć o nich? A może jednak – i to jest siła fotografii – uznać, że pozwala ona pokazywać różne aspekty rzeczywistości, świat w wielu odsłonach?  


10. Miesiąc Fotografii w Krakowie, 17 maja do 17 czerwca 2012 r. Organizator: Fundacja Sztuk Wizualnych Więcej informacji: www.photomonth.com

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyk sztuki, dziennikarz, redaktor, stały współpracownik „Tygodnika Powszechnego”. Laureat Nagrody Krytyki Artystycznej im. Jerzego Stajudy za 2013 rok.

Artykuł pochodzi z numeru TP 22/2012