Widząc dalej

Oto niezwykła historia genialnych odkryć, dokonanych przez genialnych ludzi, skupionych przez 350 lat w jednej instytucji o niezwykłym, półprywatnym i półoficjalnym charakterze.

05.02.2013

Czyta się kilka minut

Keith Moore, bibliotekarz Royal Society, z kwadrantem, którego podobno używał kapitan James Cook. / Fot. Stefan Rousseau / PA / EAST NEWS
Keith Moore, bibliotekarz Royal Society, z kwadrantem, którego podobno używał kapitan James Cook. / Fot. Stefan Rousseau / PA / EAST NEWS

Angielski tytuł książki Billa Brysona brzmi: „Seeing Further: The Story of Science, Discovery, and the Genius of the Royal Society” i odwołuje się do słynnego cytatu z listu Isaaca Newtona do Roberta Hooke’a (1676): „Jeśli widzę dalej, to tylko dlatego, że stoję na ramionach olbrzymów”. Te wybite słowa są na współczesnych brytyjskich monetach dwufuntowych. „Olbrzymami” dla Newtona byli jego wielcy poprzednicy, ale i jemu współcześni. No, może za wyjątkiem samego Hooke’a, który był niewielkiego wzrostu i pod którego adresem skierowane słowa Newtona mogły być czystą złośliwością.

Tych współczesnych Newton mógł spotykać m.in. w Royal Society (Towarzystwie Królewskim), założonym w 1660 roku. Uchodzi ono za pierwsze na świecie towarzystwo tego rodzaju, prekursora późniejszych „akademii nauk”. Jak zauważa w przedmowie do książki Bill Bryson, „nie było chyba rzeczy, której Royal Society nie uznałoby za godną uwagi. Członkowie Towarzystwa wcześnie zaczęli interesować się mikroskopią, eksploracją lasów, nośnością konstrukcji, zachowaniem gazów, wynalezieniem zegarka kieszonkowego, rozszerzalnością termiczną szkła”. Dość powiedzieć, że wykład inauguracyjny, w trakcie kilkunastoosobowego spotkania o prywatnym charakterze, wygłosił dwudziestoośmioletni, szerzej jeszcze nieznany Christopher Wren, przyszły wielki architekt, a wykład dotyczył... astronomii.

W 1662 r. Towarzystwo zostało zatwierdzone przez Karola II. Bryson podkreśla trzy cechy, które zawsze je wyróżniały. Po pierwsze, od początku miało międzynarodowy charakter. Urodzony w Niemczech Henry Oldenburg został redaktorem pierwszego czasopisma Royal Society. Benjamin Franklin, pomimo zaangażowania w rewoltę przeciw Wielkiej Brytanii, pozostał jego członkiem. Naukowe aspekty ekspedycji kapitana Cooka gwarantowały mu nienaruszalność przez okręty amerykańskie. Członkami Towarzystwa byli np. Jan Heweliusz czy Paweł Edmund Strzelecki. Drugą cechą wyróżniającą Royal Society był egalitaryzm – członkowie nie musieli być „szlachetnie urodzeni”. Trzecią, najbardziej może niezwykłą, była zdolność do odkrywania talentów niezależnie od ich akademickiego statusu. Towarzystwo przyjmowało zarówno tych, którzy jeszcze nie zdążyli rozpędzić się na drodze akademickiej kariery, jak i tych, którzy dokonywali odkryć poza hierarchicznym światem akademii. Bryson przytacza przykłady: „Halley [ten od komety – S.B.] został członkiem przed otrzymaniem dyplomu Oksfordu. Charles Darwin, mianowany w 1839 r., zaledwie trzy lata po swojej młodzieńczej podróży statkiem »Beagle«, nie był jeszcze znany nawet z pracy o wąsonogach, a co dopiero o ewolucji”.

Bywało też inaczej. Skoncentrowane początkowo na naukach ścisłych, ale popadające w tarapaty finansowe Towarzystwo zaczęło przyjmować członków „znamienitych”, ale z zupełnie innych światów. Należeli do niego np. historyk Edward Gibbon i gubernator Indii Wschodnich Warren Hastings. Ale chyba największe emocje związane z pozanaukowym uzasadnieniem członkostwa wzbudziło przyjęcie do Towarzystwa w 1988 r. ówczesnej premier Wielkiej Brytanii Margaret Thatcher. Chodziło o obłaskawienie „żelaznej damy” i złagodzenie jej polityki ostrych cięć w budżecie brytyjskiej nauki i szkolnictwa wyższego. Wielu brytyjskich uczonych ocenia dziś, że nie miało to sensu.

„Krótka historia geniuszy” jest niezwykłą historią genialnych odkryć, dokonanych przez genialnych ludzi, skupionych przez 350 lat w jednej instytucji o niezwykłym, półprywatnym i półoficjalnym charakterze. Nie ma chyba na świecie drugiej organizacji, która mogłaby się poszczycić tak imponującą listą dokonań swoich członków. Historia Royal Society w sporej części pokrywa się z historią nowoczesnej nauki.

Bill Bryson, Amerykanin, spędził ponad dwadzieścia lat w Wielkiej Brytanii, gdzie pisał o nauce dla „Timesa”, „The Independent” i innych pism. Jest autorem wielu książek popularnonaukowych, w tym światowego bestsellera wydanego także w Polsce – „Krótkiej historii prawie wszystkiego”.

„Krótka historia geniuszy” to zbiór dwudziestu esejów pod redakcją Brysona, napisanych przez znanych uczonych i publicystów popularnonaukowych z okazji 350. rocznicy powstania Royal Society. Wśród autorów znajdujemy Jamesa Gleicka, znanego w Polsce z książki o chaosie czy biografii Richarda Feynmana. Jest tam Richard Dawkins, piszący o ewolucji. Znany fizyk i popularyzator Paul Davies pisze o ewolucji Wszechświata. John D. Barrow (laureat Nagrody Templetona) – o problemie złożoności. Astronom Królewski, dziekan Trinity College w Cambridge i przewodniczący Towarzystwa w latach ¬2005-10, Martin Rees podsumowuje cały tom.

Każdy z esejów zasługuje na uwagę, nawet u tych, którzy mają tylko podstawową wiedzę o naukach empirycznych. Książka pozwala zrozumieć, jak niewiele wiedzieliśmy o zjawiskach naturalnych 350 lat temu, gdy powstawało Towarzystwo Królewskie. Problem przypływów, pór roku – wtedy wszystko było tajemnicą. Towarzystwo Królewskie stworzyło środowisko i miejsce wymiany myśli, ale także krytycznej oceny i weryfikacji uzyskiwanych rezultatów. Mało kto pamięta, że powszechny dziś w nauce system oceny peer review został stworzony właśnie w Royal Society. Niezwykły rozwój „metody naukowej”, prowadzącej od obserwacji, przez uogólnienie, hipotezę, doświadczalną weryfikację do teorii naukowej zawdzięcza bardzo wiele Towarzystwu.

W ciągu 350 lat historii Towarzystwa zaszczyt członkostwa przypadł 8200 osobom. Dziś liczy ono około 1400 członków. Nie powinno nas to dziwić. W 1900 r. wszystkich zawodowych fizyków było na świecie około tysiąca. Dziś samo Polskie Towarzystwo Fizyczne liczy kilka tysięcy członków. Członkami Royal Society było 69 laureatów Nagrody Nobla. Nie sposób przedstawić tu listy najwybitniejszych członków Towarzystwa – byłaby zbyt długa.

Książka Brysona nie jest monografią historyczną. To zbiór dwudziestu esejów o współczesnej nauce, pokazujących korzenie dzisiejszych osiągnięć i badań. Okazuje się, że bardzo często sięgają one badań i osiągnięć dokonanych przez zdumiewająco wąskie grono ludzi, skupionych w wyjątkowo skromnej, szlachetnej i dostojnej, działającej wedle własnych reguł instytucji. Lektura „Krótkiej historii geniuszy” to przewodnik po współczesnej nauce, napisany w szczególny sposób. Grupa wybitnych uczonych i pisarzy popularnonaukowych pokazuje nam, „skąd wiemy, że wiemy”. Skąd wywodzi się nauka.

A skąd? Często z Londynu, ale też z Paryża, Getyngi, Lejdy, Florencji i wielu innych miejsc. Ogromną część tego, co wiemy, zawdzięczamy członkom Royal Society. Ale pamiętajmy też, że kąśliwe słowa Newtona, prominentnego członka Towarzystwa, pod adresem Hooke’a, nie były oryginalne. Nie wiemy, czy Newton wiedział, że przed nim, w 1159 roku, wypowiedział je Bernard z Chartres...  


STANISŁAW BAJTLIK jest astrofizykiem, pracuje w Centrum Astronomicznym im. Mikołaja Kopernika w Warszawie.


Bill Bryson, Krótka historia geniuszy. Nauka, wielkie odkrycia i ludzie, którzy patrzyli dalej i widzieli więcej, przeł. Agnieszka Sobolewska, Warszawa 2012, Prószyński i S-ka.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Astrofizyk, w Centrum Astronomicznym im. Mikołaja Kopernika PAN pełni funkcję kierownika ośrodka informacji naukowej. Członek Rady Programowej Warszawskiego Festiwalu Nauki. Jego działalność popularyzatorska była nagradzana przez Ministerstwo Nauki i… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 06/2013