We władzy deficytów

Pytania o relacje księży i świeckich wracają zwykle wtedy, gdy Kościołem wstrząsają skandale. Aby się wyzbyć klerykalizmu, nie wystarczą drobne zmiany.

17.09.2018

Czyta się kilka minut

Koronacja Cudownego Wizerunku Matki Bożej Bukowskiej Literackiej, Buk, wrzesień 2017 r. / DAWID TATARKIEWICZ / EAST NEWS
Koronacja Cudownego Wizerunku Matki Bożej Bukowskiej Literackiej, Buk, wrzesień 2017 r. / DAWID TATARKIEWICZ / EAST NEWS

Był sobie chłopiec, który bardzo chciał zostać księdzem. Niewierzący rodzice się sprzeciwiali, ale dopiął swego. Nikt, nawet rodzina odwiedzająca go w seminarium tylko po to, by namawiać do przerwania studiów, nie mógł wpłynąć na jego powołanie. W dniu święceń jego ojciec doznał rozległego udaru, leżał na łożu śmierci. To syn udzielił mu sakramentu namaszczenia chorych. „Właśnie po to, aby zapewnić ojcu życie wieczne, zostałem księdzem”, pomyślał.

– Tę historię – wspomina były kleryk – wykładowcy w seminarium opowiadali na wszystkich latach studiów. Miały integrować przyszłych księży, przekonywać, że są wyjątkowymi katolikami, innymi niż świeccy.

Choć papież powtarza, że nikogo nie ochrzczono na księdza czy biskupa, to podział na kler i laikat wciąż wzmacnia błędną wiarę: kapłanów w ponadprzeciętność, świeckich – w ich podległe miejsce w Kościele.

Każdy ma swoją miarę

O tym, jak jest groźny, mówi się coraz więcej. 15 września, Sycylia, papież Franciszek apeluje o wyzbycie się wszelkich form klerykalizmu: „Nie można żyć podwójną moralnością: jedną dla ludu Bożego, a drugą w swoim domu”.

Wcześniej, 22 sierpnia, abp Grzegorz Ryś mówi, że jedna z przyczyn grzechu pedofilii w Kościele (i tego, że jest potem ukrywany) to klerykalizm. I że klerykalizm mogą tworzyć wszystkie strony: „duchowni, którzy mogą się szybko wyrodzić w kastę, która samą siebie chroni, ale też świeccy, jeśli zostawią Kościół duchownym, nie wezmą za niego jakiejś odpowiedzialności, każdy na swoją miarę”.

Fatima, 4 września, kard. Beniamino Stella, prefekt Kongregacji ds. Duchowieństwa: klerykalizm, który „ograniczył wiele razy Kościół do elity”, odpowiada za problemy ze zwalczaniem nadużyć ­seksualnych.

Paryż, 7 września, metropolita Paryża, abp Michel Aupetit, ogłaszając, że list papieża Franciszka „Do Ludu Bożego” będzie czytany w kościołach archidiecezji paryskiej: „Chcemy powtórzyć, że nasza metropolia jest zaangażowana w ochronę nieletnich i dorosłych; zwiększamy możliwości wysłuchania osób zranionych, towarzyszenia im, pomocy i pełnej współpracy z władzami cywilnymi, żeby nigdy nie wybierać drogi milczenia, które jest oznaką współpracy ze złem”.

Kler to Kościół, Kościół to kler

Jezuita o. Wacław Oszajca przyznaje, że dopiero teraz, przysłuchując się słowom Franciszka, zrozumiał, jak głęboko tkwią korzenie klerykalizmu: – Weźmy sakrament święceń: klękam przed biskupem, składając ręce w jego dłoniach. To gest wywodzący się z feudalizmu. Następnie ślubuję mu posłuszeństwo, ale biskup kwituje je milczeniem. A przecież chciałbym wiedzieć, że ja jemu, on zaś mnie ślubuje „cześć i posłuszeństwo”. Czasem to biskup powinien iść za owcami i za prezbiterem. Posłuszeństwo? Tak, ale nie w stylu koszarowym: baczność, spocznij, odmaszerować. Chodzi przecież o zaufanie – mówi o. Oszajca.

Zdaniem prof. Elżbiety Adamiak, teolożki z Uniwersytetu Koblenz-Landau w Niemczech, klerykalizm można rozumieć na dwa sposoby: – Po pierwsze, jako zjawisko wewnątrzkościelne, czyli relację władzy zamiast służby między duchowieństwem a świeckimi. Po drugie, jako polityczny wpływ kleru na społeczeństwo, w tym na tych, którzy nie należą do Kościoła. Nawet w tym drugim ujęciu tkwi jednak założenie: kler to Kościół, Kościół to kler.

– Z psychologicznego punktu widzenia klerykalizm jest zastępczą formą tożsamości opartą na niedojrzałości osobowej – mówi ks. Jacek Prusak, jezuita, psychoterapeuta. – Zamiast rozwoju: „jestem człowiekiem – chrześcijaninem – księdzem” mamy do czynienia z myśleniem na skróty: „urodziłem się po to, żeby być księdzem, a więc jestem kimś wyjątkowym”. Mamy więc do czynienia z pewną psychologiczną zależnością: im mniej dojrzały kleryk, ksiądz czy biskup, tym bardziej klerykalny jako duchowny i mniej autentyczny jako człowiek. Żeby być kimś w swoich oczach, musi się odróżniać, ale żeby dawało mu to satysfakcję, musi mieć przywileje. Klerykalizm jest kompensacją kompleksów i deficytów za atrybutami ­instytucji i władzy.

Ks. Prusak uważa, że z psychologicznego punktu widzenia klerykalizm funkcjonuje w liczbie mnogiej, bo są różne postacie niedojrzałości osobowej wśród duchownych, tak jak w każdej innej populacji: – Istnieją różne, mniej i bardziej groźne formy klerykalizmu, w zależności od tego, czy mamy do czynienia z kapłanem-narcyzem, czy kapłanem-psychopatą.

Skutki? Instrumentalne traktowanie Kościoła (także przez niewierzących, a nawet antyklerykałów) – czy to w mniejszych miejscowościach, gdzie proboszcz ma większy wpływ społeczny, więc lepiej mieć go za sobą, czy w miastach, bo przecież kiedyś przyda się jakieś zaświadczenie z parafii. Odium spadające na tych, którzy odeszli z seminarium, aby żyć jako katolicy świeccy. Powszechne, choć teologicznie absurdalne przekonanie, że „ksiądz jest bliżej Boga”. ­­ Wymagania świeckich, by kapłan był nie tyle spowiednikiem, ­przewodnikiem duchowym, lecz kimś, kto odpowie na zło świata, rozwiąże osobiste problemy i wskaże właściwą drogę. Przykłady księży, którzy kariery w Kościele nie zrobili, bo nie mieli znajomości w kurii. I sam zwrot: „kariera w Kościele”.


CZYTAJ TAKŻE

HALINA BORTNOWSKA: W stosunkach kościelnych rzadko się zakłada, że świecki dysponuje czymś, czego nie ma ksiądz.

KS. ADAM BONIECKI: Franciszek wyraźnie zgadza się z twierdzeniem ks. Józefa Tischnera, że w życiu nie trafił na nikogo, kto by stracił wiarę po przeczytaniu Marksa i Engelsa, natomiast poznał wielu, którzy ją stracili po spotkaniu ze swoim proboszczem.


Ks. Paweł Rakowski, jezuita: – Pamiętam niektóre spotkania z ludźmi tuż po święceniach. Ktoś poprosił mnie o komentarz dotyczący jednego z ostatnich wydarzeń politycznych. Odpowiedziałem szczerze, że nie wiem, co o tym sądzić. Ktoś inny prosił o radę niezwiązaną z wiarą, znów odpowiedziałem, że trudno mi radzić, bo się na tym nie znam. Bolesne było to, że ci ludzie nie wracali, aby porozmawiać o wierze. Może nie spełniałem ich wyobrażeń o tym, kim jest ksiądz?

W seminariach usłyszeli

Mówią młodzi księża i byli klerycy.

– Zaczyna się w seminarium, od wieczorów czwartkowych – podniosłych mszy o nowe powołania kapłańskie. Z kazaniem podkreślającym „szczególną łaskę”, jaką Bóg obdarzył kleryków, oraz rolę, do jakiej ich powołał. „Żniwo wielkie, ale robotników mało”, „wielu jest powołanych, mało wybranych” – słyszymy w trakcie kazania. To może rodzić poczucie kastowości, elitaryzmu, sztucznego oddzielania się od ludzi.

– Pamiętam spotkanie z ojcem duchownym, podczas którego wspominał z nostalgią, jak dawniej całowano księży w rękę. „Ludzie wtedy czuli – mówił – że jesteśmy Jezusami na ziemi”. I radził: „jeśli spotkacie się z taką praktyką, należy najpierw się zawstydzić, a później osobę całującą pochwalić”. Część kleryków żartowała z tego, część traktowała serio.

– W seminarium mieliśmy dyżury w kuchni. Jeśli ktoś nie pozmywał albo zrobił to niedokładnie, panie sprzątające robiły to za niego. Tłumaczyły: „pewnie ma inne rzeczy na głowie”, „musi czytać”, „musi pisać”. Utwierdzały nas w wyjątkowości, a niektórzy z nas z tego korzystali.

– Zdarzało się, że nim dostaliśmy sutanny, część kolegów zaczynała „nosić się” jak księża – czarne koszule, marynarki, ciemne jeansy. Bez względu na to, czy były takie wymogi seminaryjne. To dawało im poczucie, że już znaleźli się w grupie duchownych.

Wychowani do samotności

Czy klerykalizm jest słowem wytrychem, uniwersalnym wyjaśnieniem, do którego musi doprowadzić każda dyskusja o problemach Kościoła – od dyskusji o jego tożsamości po przyczyny skandali związanych z pedofilią i nadużyciami władzy? W sierpniu w „Liście do Ludu Bożego” Franciszek ostrzegł przed ograniczaniem Kościoła do małych elit, struktur „bez pamięci, bez twarzy, bez ciała, w ostatecznym rachunku – bez życia”.

„Klerykalizm, któremu sprzyjają zarówno sami kapłani, jak i świeccy, tworzy rozłam w ciele eklezjalnym, który sprzyja i pomaga w popełnianiu wielu złych rzeczy, które teraz potępiamy – napisał papież. – Powiedzenie »nie« wobec nadużycia oznacza stanowcze odrzucenie wszelkich form klerykalizmu”.

– Przekonuje mnie, to co mówi Franciszek. Klerykalizm rodzi się z chęci panowania nad innym człowiekiem, nad jego sumieniem – mówi ks. Mirosław Tykfer, redaktor naczelny „Przewodnika Katolickiego”. Jego zdaniem sposobem unikania tych pokus jest budowanie struktur Kościoła opartych na relacjach. – Gdyby młody facet, który idzie do seminarium, miał za sobą doświadczenie wspólnoty, nie pozwoliłby na to, aby parafialna rada duszpasterska spotykała się tylko dlatego, że ma do wykonania jakieś zadanie.

Dlaczego parafia rzadko jest domem, „wspólnotą wspólnot”, o jakiej mówi teologia posoborowa – a częściej to bardziej internat z długim korytarzem i rzędami drzwi do pokojów; udzielne państewko, w którym proboszcza od wikarego oddziela przepaść?

Ks. Tykfer uważa, że w seminarium nie mówi się, na czym w praktyce polega budowanie relacji między księdzem a parafianami albo proboszczem a wikariuszami: – W seminariach przygotowuje się kleryków do życia w samotności. Do naszej parafii trafił kiedyś młody ksiądz, który nie miał nawet potrzeby spotykania się z nami. A to ze źle zagospodarowanych relacji i z samotności bierze się potem silne nastawienie konserwatywne.

Pełni uprzedzeń

Obserwacje naczelnego „Przewodnika Katolickiego” potwierdzają wyniki badań przeprowadzonych w 2016 i 2017 r. na grupie 162 seminarzystów w czterech miastach Polski: – Moje badania ukazały homogeniczność preferencji politycznych – mówi dr Konrad Pędziwiatr, socjolog z Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie. – Ponad 80 proc. ankietowanych zamierzało głosować na PiS, kolejne 10 proc. na inne partie prawicowe i na ugrupowania skrajne. Żaden nie wymienił PSL, co zaskakujące, zważywszy na fakt, że większość pochodziła ze wsi i małych miast.

Badania (których głównym celem było opisanie stosunku Kościoła do kryzysu migracyjnego, muzułmanów i islamu) ujawniły również, że wiedza seminarzystów na temat islamu pochodzi głównie z mediów wzmacniających uprzedzenia. Dla 86 proc. kleryków głównym źródłem informacji na temat innych religii był internet, zwłaszcza media społecznościowe. Dwie trzecie pytanych uznało, że muzułmanom powinno się zabronić budowy meczetów w Polsce, a większość zgodziłaby się z prawnym zakazem wyznawania islamu w kraju.

Konrad Pędziwiatr: – Seminarzyści mają kłopot z podstawową poprawnością polityczną. Np. co piąty deklaruje, że nie chciałby mieszkać w sąsiedztwie imigrantów. Zdarza się otwarty rasizm. Wyniki badań pokazują, że większość z nich nie jest przygotowana do życia w zróżnicowanym, pluralistycznym społeczeństwie.

– W niektórych seminariach widać, że seminarzyści bardziej garną się do kół kleryckich skupionych wokół przedsoborowej liturgii i teologii (a więc tradycjonalistów) niż grup Nowej Ewangelizacji. Nie wynika to wyłącznie z umiłowania ­liturgii trydenckiej, ale z chęci wzmocnienia Kościoła opartego na kastowości i podporządkowania życia wiernych duchownym – mówi anonimowo jeden z księży.

Ksiądz, czyli władza

Według Stefana Swieżawskiego, który klerykalizm uznawał za herezję, polegał on na tym, że świeccy nie są dostatecznie zaangażowani w Kościół. Miał to zmienić Sobór Watykański II, na którym polski filozof był świeckim audytorem.

Rozwój teologii świeckich w Kościele trwał jednak krótko (patrz: rozmowa z Haliną Bortnowską). Do dziś klerykalizm księży utwierdza ich w przekonaniu, że świeccy we wspólnocie katolickiej pełnią funkcję podległą względem duchowieństwa.

– Podczas bierzmowania biskup lub prezbiter uderza wiernego w policzek. Co prawda delikatnie, ale jednak w twarz – opowiada o. Oszajca. – To również wywodzi się ze średniowiecznego rytuału ilustrującego relacje między feudałem a wasalem. Owszem, można tłumaczyć, że to symbol gotowości do obrony Chrystusa, narażania się za wiarę itd. Ale jeśli Kościół ma być wspólnotą, to chyba niezbyt chrześcijańskie.

Jest też język: – Słowo „ksiądz” nawiązuje do władzy świeckiej – wyjaśnia Elżbieta Adamiak. – Zaczęło się od wodza plemiennego, potem przeszło na księcia, z którym dzieli źródłosłów, potem na biskupów, „książąt Kościoła”, a dziś mówi się tak o prezbiterach. A bywa, że nawet o klerykach. „Ksiądz” to ktoś, kto pełni urząd, który daje mu pozycję władzy.

Paradoksy polskiego klerykalizmu odsłania Jasna Góra, miejsce, które coraz silniej kojarzy się ze sprzężeniem państwa i Kościoła.

– Oddawanie tu miejsca piastującym urzędy politykom, zwłaszcza pochodzącym z jednego ugrupowania, jest niedopuszczalne – mówi prof. Adamiak. Ale dodaje jeszcze: – Przed 1989 r. Jasna Góra kojarzyła się z troską o wspólne dobro, które oceniam bardzo pozytywnie. Pokazywała też, że dążenia do wolności politycznej były w Polsce powiązane z pobożnością ludową. Innymi słowy: Jasna Góra nie musi być taka, jak jest teraz.

W obronie własnego obrazu

Ostatnie skandale związane z molestowaniem seksualnym przez duchownych przypomniały, że jedną z konsekwencji panowania kultury klerykalnej jest dążenie do ukrywania wszelkich nieprawidłowości w imię ochrony wizerunku Kościoła.

– Ujawnione skandale pokazują, że duchowni funkcjonowali według standardów podwójnej moralności, za którymi stało przekonanie, że skoro bardziej są narażeni na ataki szatana, to ich upadki należy ocenić łagodniej i utajnić, by nie spowodować zgorszenia. W ten sposób jednak zniekształcano Ewangelię i soborowe rozumienie Kościoła – mówi ks. Prusak.

– Czego księża boją się najbardziej, jeśli chodzi o pedofilię? Że oczyszczanie ­Kościoła nie będzie miało granic. Są rzeczy, które są przestępstwem, ale są też takie, które nie są. Jest lęk, że w imię czystości będziemy wyciągać, a nawet publikować w internecie wszystko – mówi ks. Tykfer.

Ewa Kusz, terapeutka, wicedyrektor Centrum Ochrony Dziecka przy Akademii Ignatianum w Krakowie: – Wszyscy jesteśmy wychowani w kulturze klerykalnej. Antyklerykalizm też jest formą klerykalizmu, choć odbitego w lustrze; podejściem, gdzie księża znajdują się w centrum. Wyjście z takiej postawy nie jest proste. Jedyne szybkie rozwiązanie musiałoby być rozwiązaniem rodem z rewolucji październikowej, gdzie jednych zastępujemy drugimi, myśląc, że będą lepsi. Ale wiadomo, że w Kościele to niemożliwe. Kryzys jest zbyt głęboki, by skupić się na przestawianiu figurek. Dopiero teraz rozumiem słowa papieża Franciszka, który apeluje o modlitwę i pokutę, ale nie jako rozwiązanie, które ma coś zakończyć, tylko od którego ma się zacząć naprawianie Kościoła.

Największy test

Pytamy naszych rozmówców o sposoby ograniczenia klerykalizmu.

O. Oszajca: – Nie będzie to łatwe. Biskupi muszą zadbać, aby do struktur wrócili świeccy. Żeby Kościół odzyskał swoje prawa w Kościele. Dopóki z parafiami będą się wiązać beneficja i dochodowe urzędy, dopóty nie stworzymy wspólnot. Zostaną: konkurencja, staranie się o awanse i o „lepsze” parafie, krótka droga do łapownictwa, załatwiania rzeczy na boku. My, duchowni, nie jesteśmy aniołami. A nawet aniołom udało się zgrzeszyć.

Ks. Tykfer: – Jedna z najważniejszych dla mnie rozmów kapłańskich: pewien ksiądz, który zgrzeszył, powiedział, że najwyższy poziom wspólnoty polega na tym, że usłyszał od innego księdza, iż ów mógłby zrobić to samo. Żeby umieć przyznawać się do własnej słabości. Nie chodzi o to, by powiedział: zrobiłem to samo, ale: jestem zdolny to zrobić. Tu widać ideę wywyższania się: mówimy innym, jak mają żyć, udajemy, że nas to nie dotyczy. Dlatego przebudowa formacji seminaryjnej musi być radykalna. Nie chodzi o to, żeby obecny model inaczej skonfigurować, ale żeby go radykalnie zmienić, łącząc to, co dzieje się w seminarium, z formacją zewnętrzną, we wspólnotach. Chodzi o cały obszar życia księdza w bezpośrednich relacjach ze świeckimi: nie tylko jako lidera, ale również partnera w dialogu, czyli kogoś, kto wspólnocie pozwala się też prowadzić.

Ks. Prusak: – Potrzebna jest taka formacja, która pozwoli przyszłemu księdzu współtworzyć wspólnotę i nauczy go, jak sprawować posługę prezbitera nie sprowadzając sakramentów do narzędzi kontroli wiernych. Istotne jest również zadbanie o to, aby relacja biskupa-ojca z księdzem-synem nie opierała się na niedojrzałości ich obu. Paternalizmie z jednej strony i infantylizmie z drugiej.

Sposób na przezwyciężenie klerykalizmu mógłby więc brzmieć tak: umożliwienie rozwoju otwartych, przejrzystych i równościowych relacji wewnątrz kleru oraz między klerem a świeckimi. Stworzenie przestrzeni, w której dopuszczane i akceptowane jest moralne upominanie księży przez świeckich, a nie tylko przez biskupów. To – jak przekonują nasi rozmówcy – zadanie, które wymaga równoległych, często rewolucyjnych zmian na wielu poziomach struktury Kościoła. Zarządzane „od góry” przez papieża, z aktywnym „oddolnym” udziałem świeckich.

Słowem: to być może najważniejszy od czasu ostatniego soboru test, czy Kościół wciąż jest wspólnotą.©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka i redaktorka „Tygodnika Powszechnego”. Doktorantka na Wydziale Polonistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego. Do 2012 r. dziennikarka krakowskiej redakcji „Gazety Wyborczej”. Laureatka VI edycji Konkursu Stypendialnego im. Ryszarda Kapuścińskiego (… więcej
Marcin Żyła jest dziennikarzem, od stycznia 2016 do października 2023 r. był zastępcą redaktora naczelnego „Tygodnika Powszechnego”. Od początku europejskiego kryzysu migracyjnego w 2014 r. zajmuje się głównie tematyką związaną z uchodźcami i migrantami. W „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 39/2018