We are the champions

A teraz ten moment, na który wszyscy czekamy" - ogłosił swego czasu Michel Platini i wyciągnął nas z koperty. I rzeczywiście: czekamy, czekamy, do Euro 2012 jeszcze szmat czasu, więc można czekać i czekać. Ale są tacy, którzy, przegrawszy w walce na konkretne argumenty, wciąż nie mogą się pogodzić z sukcesem innych.

20.02.2008

Czyta się kilka minut

Ktoś rozsiewa defetystyczne plotki, jakobyśmy nieprzygotowanymi byli, jakobyśmy byli w lesie. Włosi i Szkoci czynią na nasze Euro zakusy, chcą, żeby to było dalej Euro 2012, lecz żeby już nie było nasze. Włosi nie mogą wyjść z szoku po porażce i zamiast się otrząsnąć, zaczynają się odgrażać. Szkoci są jeszcze gorsi, gdyż szemrzą jeszcze skryciej, nie zamierzając wystąpić z otwartą przyłbicą - jak to Szkoci. Najgorsze jest to, że sam prezydent UEFA, sam Michel Platini przychylił ucha brzydkim zakulisowym zakusom.

"Najbliższe pięć, sześć miesięcy będzie decydujące. Jeśli je dobrze przepracujecie, unikniecie opóźnień, które mogą się okazać tragiczne w skutkach" - powiedział Michel Platini. Wrogowie Polski twierdzą, że w lipcu Platini wykona karnego. Szanse na obronę są mizerne. Ale przecież wszystko jest na dobrej drodze, autostradzie nawet. Każdy polski tifosi wie, że "przed pierwszym gwizdkiem w Polsce zostanie oddanych do użytku 930 km nowych autostrad i 2300 km dróg ekspresowych". Zazdrośni Włosi i Szkoci twierdzą, że oddamy je walkowerem, chyba że jakiś dobry człowiek ukradnie sędziemu gwizdek i sprawa odwlecze się o lat kilkadziesiąt. W minionym roku oddano aż jeden, ale za to 25-kilometrowy, odcinek autostrady A1. (To chyba dobrze o nas świadczy, że zaczynamy od A1, a nie od Z17 na przykład). Dorzućmy do tego szczodrą rączką kolosalne postępy w budowie dróg ekspresowych w postaci oszałamiających 23 km, a będziemy wiedzieli, że pogłoski o śmierci EuroPolo są wyssane z brudnej bramkarskiej rękawicy Buffona.

Zresztą autostrady i drogi ekspresowe w czasach globalnego ocieplenia i nowych ekologicznych wyzwań to już zbrodniczy przeżytek. Przecież do Stadionu Narodowego prowadzić ma kładka dla pieszych usytuowana między mostem Poniatowskiego a średnicowym. Jako mieszkaniec Powiśla będę mógł teraz wylosować, czy udać się na drugi brzeg Wisły, korzystając z pociągu (most średnicowy), autobusu (most Poniatowskiego), czy też z ostatniego krzyku mody - na piechotę (rzeczona kładka). Jest też możliwość zabarykadowania się w domu w obawie przed ekscesami wyposażonych w maczety namiętnych tifosi Legii Warszawa, lecz przecież dla EuroPolo warto sporo poświęcić, a kibolskie krwawe ustawki na kładce staną się jedną z turystycznych atrakcji stolicy. Kiedy już kibice z całej Europy dojdą kładką na naszą narodową Maracanę, celnicy sprawdzą im bilety. Natomiast po futbolowym spektaklu wszyscy będą mieli szansę bezpłatnie zmierzyć sobie ciśnienie w Białym Miasteczku przeniesionym pod stadion spod siedziby rządu specjalnie z okazji Euro-Polo.

Perfidni Szkoci i Włosi przypominają złośliwie, że: "Zobowiązaliśmy się do budowy bądź przebudowy 6 stadionów. Trzy mają mieścić powyżej 50 tys. widzów, dwa powyżej 40 tys. i jeden powyżej 30 tys. Wszystkie miały być gotowe do końca 2010 roku". I będą gotowe, gdyż praca wręcz wre. Na razie wre praca koncepcyjna - w tej dziedzinie rekord kraju dzierży Hanna Gronkiewicz-Waltz, osiągając wynik 9,52 koncepcji na godzinę. Może nie wszystko uda się zbudować, ale z pewnością absolutnie każdy stadion zostanie przepięknie zwizualizowany, więc zamiast meczu można będzie urządzić frapujący dziewięćdziesięciominutowy pokaz z ewentualną dogrywką. Pokaz poprowadzi sędzia Listkiewicz. Po ostatnim gwizdku UEFA padnie na kolana, przecież już teraz jest zachwycona polskim kreatywnym podejściem do przygotowań, na przykład uporczywymi sugestiami, jakoby otwarcie Euro 2012 należałoby nieco przesunąć - na sylwestra (fajerwerki byłyby za darmo). Ale jeszcze wcześniej żądnych niezapomnianych wrażeń kibiców dożywotnio zachwycą kwitnące dworce PKP i oszałamiające lotniskowe terminale, zwłaszcza opakowane przez artystę Christo Okęcie 2. To tak na dobry początek, pamiętajmy bowiem o sile pierwszego wrażenia - później będzie jeszcze lepiej, czyli z górki, a właściwie w niecce, jak nasza narodowa Maracana w postaci gniazda.

Nie zapominajmy o tym, co najważniejsze, czyli o naszych orłach. Nawet jeśli polska reprezentacja wygląda gorzej niż nasze mistrzowskie przygotowania do Euro-Polo, to przecież można łatać tym, co mamy. Zamiast Żurawia, Krzynówka czy Dudka, którzy przecież i tak nie grają, a w najlepszym wypadku grzeją ławę, warto postawić na ministrów sportu. Zważywszy, że w ciągu ostatniego roku było ich trzech, na Euro 2012 wystawimy pełną jedenastkę ministerialnych galacticos. Ekschodziarz eksminister Lipiec wykona kilka zwodów na warunkowym zwolnieniu. Minister Jakubowska zaszaleje na prawym skrzydle. Jedenastym ministrem sportu zostanie Adam Małysz i stanie na bramce. Leo ich wszystkich zmotywuje... i będzie na co popatrzeć. Nawet rezerwowi są w stanie obrócić losy meczu o 180, a nawet 360 stopni. Zwody biodrami w wykonaniu eksprezesa TV, in spe zaś ministra Roberta Korzeniowskiego nasycą kibiców żądnych wyrafinowanych dryblingów, a te wszak nie wymagają ani metra kwadratowego równej zielonej murawy, o którą przecież tak trudno w naszym klimacie. Nawet piłka nie jest niezbędna, bo kto jak kto, ale on może się bez niej obejść.

Czyhają Szkoci, knowają Włosi, a my nadal twardo i wytrwale dążymy do sukcesu ciężką, metodyczną pracą - jak to my, Polacy. Żmudny, systematyczny trud zawsze był naszą narodową cechą. Nawet Franz Beckenbauer wstawił się z nami, to jest - przepraszam - za nami, i ponoć aż "uderzył w stół ręką" ze zdenerwowania na przedwczesne spekulacje. Stół już został zlokalizowany przez scoutów z PZPN, trwa transport do Muzeum Sportu. Nagie fakty są istotne, one niewątpliwie przemawiają na naszą organizacyjną korzyść, ale nie spoczywajmy na laurach, ważne są również ludzkie uczucia. Obecny minister sportu Mirosław Drzewiecki dzieli się swymi uczuciami: "Dwa miesiące temu byłem przerażony. Dziś jestem pełen nadziei". Aż miło pomyśleć, co będzie za sześć miesięcy.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Reżyser teatralny, dramaturg, felietonista „Tygodnika Powszechnego”. Dyrektor Narodowego Teatru Starego w Krakowie. Laureat kilkunastu nagród za twórczość teatralną.

Artykuł pochodzi z numeru TP 06/2008