Walka na słowa... z obrazem w tle

Obrazy bywają zwodnicze. Okładki książek także. Rozprawa Magdaleny Śniedziewskiej „Siedemnastowieczne malarstwo holenderskie” łączy oba aspekty: autorka bywa zwodzona przez obiekty opisu, ale też niejednokrotnie sama zwodzi czytelnika.

07.07.2014

Czyta się kilka minut

Ale o tym za chwilę.


Książce nie można odmówić zasadniczych walorów. Estetycznie wydana pozycja została pomyślana jako monografia literackiego (głównie eseistycznego i poetyckiego) „czytania” obrazów. Autorka rzeczowo bada polską powojenną recepcję sztuki holenderskiej zapośredniczoną głównie XIX-wieczną myślą estetyczną. I czyni to na ogół w sposób klarowny i erudycyjny – imponujący jest choćby sam korpus materiałowy. Do niewątpliwych atutów należy prześledzenie tropów „recepcji zapośredniczonej” i wpływów Fromentina. Jednym z rezultatów tej „detektywistycznej” praktyki jest genologiczne kryterium podziału na rozdziały.


Cztery gatunki malarskie uznawano za „typowo holenderskie”, więc konsekwentnie: rozdział 1. poświęcony jest malarstwu pejzażowemu (z perspektywy lektur Czapskiego, Herberta, Makowskiego, Pankiewicza i in.); rozdział 2. – malarstwu rodzajowemu (pojawia się syntetyzująca prezentacja polskich odczytań, a następnie mowa o bohaterkach Vermeera zyskujących tekstowe byty m.in. w dorobku Szymborskiej, Sławka i in.); rozdział 3. – martwej naturze (najpierw z perspektywy Herberta i Czapskiego, następnie Miłosza); rozdział 4. natomiast poświęcony jest analizie malarstwa portretowego. Część druga dotyczy lektury zapisków Herberta składających się na nieukończoną książkę o „małych mistrzach” holenderskich. Śniedziewska dokonuje pieczołowitej analizy dzieła poety, wytrwale polemizując z kształtem nadanym mu w edycji Barbary Toruńczyk. I choć zdaje się, że ta część będzie miała jedynie charakter dodatku, okazuje się, że to właśnie ona jest clue całej rozprawy. Niejednokrotnie czytelnik ma wrażenie, jakby autorka postawiła sobie za cel obronę Herberta: przed arbitralnymi decyzjami wspomnianej redaktorki, ale też przed zarzutami o tradycjonalizm czy skłonność do heroizacji rzeczywistości...


Skądinąd metodyczny, intertekstualny wywód autorki miejscami budzi jednak pewne wątpliwości. Śniedziewska zapowiada, że jej badania recepcji będą ukazywały specyfikę kultury nowoczesnej, jednak nigdzie nie precyzuje, jaką właściwie koncepcję nowoczesności (i jakie jej założenia) przyjmuje. Zarówno poszczególnym rozdziałom, jak i podrozdziałom brakuje wyczerpujących podsumowań. Obszerna książka nie doczekała się także satysfakcjonującej rekapitulacji.


Gdy wspomniałam, iż Śniedziewska daje się zwodzić obiektom analizy, miałam na myśli, że podąża tropami wyznaczanymi przez kolejnych pisarzy, jednak miejscami chyba korzystne byłoby bardziej wyraziste i krytyczne formułowanie tez interpretacyjnych. Gdy natomiast utrzymywałam, że to autorka zwodzi czytelnika, nawiązywałam do mylnego sygnału pojawiającego się na okładce. Sugeruje się bowiem, że książka dotyczy wyłącznie malarstwa holenderskiego w XVII w., dopiero wewnątrz (w podtytule) pojawia się dopowiedzenie, że rzecz o malarstwie, ale w literaturze polskiej po 1918 r. Ciekawi także stosunek autorki do przedstawień malarskich. Gdyby bowiem rozpatrywać rzecz z perspektywy historyka sztuki, można by pytać, czy Śniedziewska poświęca obrazom dość uwagi, czy się im przygląda, proponuje własne punkty widzenia, zastanawia nad detalami, fakturami, materialnością, co mogłoby stanowić jeszcze jeden ciekawy i cenny element rozważań. I chyba tu wypada postawić zasadnicze pytanie podejmującej ważne problemy książce: jak przekonująco pisać o recepcji malarstwa, by nie tracić z oczu samych obrazów? I jak patrzeć na obrazy, gdy dzieli nas od nich wiele cudzych słów?


Magdalena Śniedziewska „Siedemnastowieczne malarstwo holenderskie w literaturze polskiej po 1918 roku” Wydawnictwo Uniwersytetu Mikołaja Kopernika, Toruń 2014, seria „Monografie Fundacji na rzecz Nauki Polskiej”

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 28/2014