W żywicy i betonie

Pieniądze, pieniądz, pieniążki - to odmieniane na różne sposoby słowo powraca jak echo w każdej wypowiedzi mieszkańców Różana, pytanych o wpływ jedynego w kraju składowiska odpadów promieniotwórczych na ich miejscowość.

20.10.2010

Czyta się kilka minut

Położony 90 km na północny wschód od Warszawy Różan sprawia wrażenie dużo większego, niż jest w istocie. Może to przez pomniki. Na wjeździe od strony Warszawy na skwerze ustawiono świeżo odnowiony radziecki czołg. Za nim wyrastają dwie pięciometrowe pamiątkowe płyty z miodowego piaskowca. Nad centralnym placem miasta góruje sylwetka zrywającego się do boju polskiego żołnierza - pomnik pamięci polskiego września. Tuż obok jest jeszcze głaz upamiętniający poległych w obronie Różana. I nowoczesna fontanna z granitowych bloków. Dużo jak na miejscowość, której populacja wynosi niewiele ponad 2600 mieszkańców.

Igły w betonie

Wszyscy w Różanie doskonale znają miejsce lokalizacji Składowiska, ale odnalezienie go osobie spoza miasta sprawić może nieco trudności. Nie prowadzą do niego żadne drogowskazy ani tablice informacyjne. Nie pomaga także wprowadzenie adresu do samochodowej nawigacji. Położone za miastem Krajowe Składowisko Odpadów Promieniotwórczych (KSOP), otoczone zaoranymi polami, przypomina z daleka zapomnianą i nieczynną bazę transportową, osiągając prawie doskonały poziom podmiejskiej mimikry. Dyskretnie wtapia się w otoczenie. Wtapia się nieomal dosłownie, ponieważ większość składowanych tu materiałów radioaktywnych znajduje się pod powierzchnią ziemi. Niepozorna szara linia betonowego ogrodzenia zwieńczona jest widocznym dopiero z bliska drutem kolczastym.

Składowisko utworzono w 1961 roku, w miejscu wybudowanego w carskich czasach fortu obronnego. O początkowych latach jego istnienia mieszkańcy Różana niewiele wiedzą. Po mieście krążą opowieści o przetapianiu zdobytego na składowisku ołowiu i przerabianiu go na obciążenia do spławików. O odpadach zakopanych tak płytko, że odkopywały je psy. Mimo że nikt zapytany wprost nie umie podać źródła tych informacji, miejska legenda trwa. Dementowana jest ze śmiechem przez jednego z obecnych pracowników Składowiska, który przypomina o stacjonującym wówczas w tym miejscu wojsku.

Na teren KSOP przywozi się rocznie około trzystu 200-litrowych ocynkowanych beczek z odpadami nisko- i średnioaktywnymi. Znajdują się tu zużyte źródła i koncentraty promieniotwórcze, wycofane z użycia czujki dymu, materiały eksploatacyjne i zestalone ścieki z reaktora w Świerku, igły radowe używane dawniej w radioterapii, a nawet ampułki po preparatach promieniotwórczych. Składowane warstwami w szerokiej na 20 metrów fosie beczki zalewane są betonem przykrytym od góry warstwą asfaltu. Wchodzimy na nią z Krzysztofem Madajem - samodzielnym specjalistą ds. składowania odpadów promieniotwórczych. Pod naszymi stopami znajdują się cztery warstwy 200-litrowych ocynkowanych beczek zwożonych tu od 1968 roku. Madaj wskazuje miernik promieniowania. Wskazówka wychyla się i zatrzymuje na poziomie około 100 nanogrejów - to tak zwany poziom promieniowania tła na terenie składowiska. Więcej niż w Białymstoku, ale mniej niż w Zakopanem, gdzie granitowe masywy w naturalny sposób podwyższają poziom promieniowania. - Gdybyśmy stanęli z tym miernikiem na głównym placu Różana, obok granitowego głazu, wskazówka wychyliłaby się bardziej - mówi z uśmiechem Krzysztof Madaj.

Odpady zabetonowane wewnątrz fosy pozostaną na tym terenie po zamknięciu Składowiska zaplanowanym na 2020 rok. Jako odpady krótkożyciowe, których aktywność spada o połowę co 30 lat, nie będą stanowić zagrożenia dla okolicznej ludności już po krótkim czasie.

Drugim rodzajem odpadów przechowywanym na terenie KSOP są odpady długożyciowe. Ich okres połowicznego rozpadu sięga tysięcy lat i dlatego nie będą mogły pozostać na terenie składowiska po jego zamknięciu. Na razie przechowuje się je wewnątrz betonowych bunkrów w sposób pozwalający na usunięcie ich z terenu Różana. Zatopione wewnątrz beczek w żywicy i betonie, promieniotwórcze elementy czekają na przewiezienie do miejsca trwałego składowania. Niektóre czekają od prawie 40 lat.

Opłata, czyli rekompensata

Pieniądze, pieniądz, pieniążki - to odmieniane na różne sposoby słowo powraca jak echo w każdej wypowiedzi mieszkańców Różana pytanych o wpływ Składowiska na ich miejscowość. Wypowiadane z dumą, gniewem albo spokojną rezygnacją. - U nas w Różanie czyściutko - mówi pogodnie starszy człowiek. - Może i to składowisko jest złe, ja tam nie wiem, ale dla gminy dobre jest, bo pieniądz z tego mamy.

W południe głośny hejnał niesie się nad miastem. Nieopodal Urzędu Gminy kilka sklepów z używaną odzieżą reklamuje swe towary na wystawionych na chodniki stojakach. Nie jest łatwo związać koniec z końcem. Największy w gminie zakład przemysłowy Narew--Styl zatrudnia około 100 osób. Są jeszcze drukarnia, betoniarnia i drobne punkty usługowe. Burmistrz Jerzy Parciński zapytany, z czego utrzymują się mieszkańcy gminy, odpowiada krótko - głównie z turystyki. Na terenie gminy znajduje się 820 działek rekreacyjnych położonych nad Narwią. To warszawscy letnicy przyciągani miejscowym mikroklimatem i malowniczą narwiańską skarpą sprawiają, że latem populacja gminy się podwaja. - Ludzie chwytają się każdego zajęcia - opowiada burmistrz. Część mężczyzn wyjeżdża do pracy w agencjach ochrony w Warszawie, część zatrudnia się w usługach. Nie wszyscy wracają. Miasto powoli się wyludnia - w ciągu ostatnich 15 lat Różanowi ubyło 10% populacji. Mimo to na ścianie w gabinecie burmistrza wiszą dyplomy przyznane za inwestycje w gminie: czwarta gmina w Polsce w 2006 roku i trzecie miejsce w roku 2007. Burmistrz Parciński przyznaje, że dochody gminy należą do jednych z najwyższych w powiecie. To prawda, wszędzie widać nowe inwestycje. Rozbudowano Ośrodek Zdrowia i bibliotekę, powstała nowa sala gimnastyczna i Gminny Dom Kultury, a do każdej z gminnych wsi doprowadzono asfaltowe drogi. Inwestycje nie ominęły także pomników. Ten z radzieckim czołgiem kosztował około miliona złotych. Schludny i zadbany Różan wygląda jak dobrze zarządzane gospodarstwo.

Opłatę za Składowisko, którą wpisano do ustawy Prawo Atomowe, burmistrz Parciński woli nazywać rekompensatą za utracone korzyści. Walka o odpowiednie finansowanie składowiska ma w gminie Różan długą tradycję. Przed 1989 rokiem nie było mowy o pomocy finansowej dla gminy. Najnowsza historia składowiska zaczęła się więc od walki radnych o przyznanie miastu funduszy w zamian za możliwość korzystania ze składowiska. Krótko po "Okrągłym Stole" Rada Gminy postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce. - Rozkopano wtedy drogę dojazdową do Składowiska. Może i dobrze się stało - mówi obecny burmistrz. Dość szybko pojawiły się bowiem pieniądze wpłacane do budżetu gminy jako opłata za składowanie.

Tak, pieniądze są, i to niemałe. Każdego roku na konto gminy wpływa około 8 milionów zł opłaty za użytkowanie Składowiska - to 40% z 20-milionowego budżetu. Obywatele miasta doskonale zdają sobie sprawę z przewagi, jaką mają nad sąsiednimi gminami: niskie opłaty za wodę i wywóz śmieci oraz dofinansowanie wakacyjnych wyjazdów dla dzieci.

Nie wszyscy mieszkańcy jednak akceptują istnienie Składowiska. - Jak będziemy mówić, że nam nie przeszkadza, to nam tu przestaną pieniądze przysyłać - tłumaczy z cwaniackim uśmiechem wąsaty mężczyzna. - Musimy mówić, że nas boli, ale nie za głośno.

KSOP przyjmować będzie odpady promieniotwórcze jeszcze przez 10 lat. Tyle też będzie 8-milionowych wpłat na konto gminy. Po roku 2020 i zamknięciu Składowiska opłaty zmaleją do 1 miliona rocznie. Ten zapis w ustawie Prawo Atomowe o opłacie za składowisko po jego zamknięciu burmistrz Parciński interpretuje w odmienny, korzystny dla gminy sposób. Jego zdaniem ustawa mówi jednoznacznie o zmniejszeniu opłaty o połowę, czyli do 4 milionów. Czy jest to długofalowa strategia na renegocjacje zapisu w ustawie? Trudno powiedzieć. Już raz - w 2002 roku - udało się podnieść opłatę, z 4 do 8 milionów. Wydaje się, że i tym razem gmina nie powiedziała jeszcze swego ostatniego słowa. Zapytany o losy gminy po 2020 roku i zmniejszeniu wpływów do budżetu, burmistrz nie odpowiada wprost. Przypomina za to o poprzednich planach utworzenia nowego składowiska w innej lokalizacji. Żaden z nich nie doszedł do skutku. Czy tak będzie i tym razem? Tymczasem Różan powoli przygotowuje się na obniżenie wpływów do budżetu, inwestując intensywnie w infrastrukturę.

Nieistotne statystycznie

Składowisko Odpadów Promieniotwórczych istnieje w Różanie od prawie 50 lat. Mieszkańcy zaprzeczają, jakoby wpływało ono na wzrost zachorowań na nowotwory. Spośród napotkanych osób tylko jedna uważa, że odpady na składowisku nie były dobrze zabezpieczone i wywołują choroby. Ta młoda kobieta jest zdenerwowana, gdy opowiada o chorujących na raka płuc. - Wykaszla tu ludzi - wyrzuca krótkie zdania - dzieci też.

O ludziach chorujących na nowotwory mówi także lekarka z ośrodka zdrowia, ale jak sama zastrzega, są to informacje wyrywkowe. Nie potrafi też powiedzieć, czy są one przejawem jakiegoś trendu. Jako lekarz prowadzący 2500 osób, styka się z przypadkami nowotworów, ale wolałaby zobaczyć dane ujmujące zdrowie mieszkańców Różana w szerszym kontekście.

Krajowy Rejestr Nowotworów to miejsce, do którego spływają dane o zachorowaniach i zgonach wywołanych nowotworami z całej Polski. Także z Różana. Na naszą prośbę dr Urszula Wojciechowska z warszawskiego Centrum Onkologii sprawdziła te dane i poddała je ocenie statystycznej. Przeprowadzona analiza dotyczyła gminy Różan w latach 2003-2007 w porównaniu z powiatem makowskim, na terenie którego znajduje się ta gmina, i województwem mazowieckim. Jak pisze dr Wojciechowska: "We wszystkich trzech przypadkach różnice nie były istotne statystycznie. Można więc stwierdzić, że zagrożenie nowotworami w tej gminie nie jest podwyższone". Tyle statystyka. Nie przemawia ona jednak do ludzi tak jak pojedyncze przypadki. Tutaj poziom lęku i emocje są na dużo wyższym poziomie. O tej różnicy punktów widzenia mówi farmaceutka z różańskiej apteki.

Przypomina okres sprzed dwóch lat, gdy w ciągu dwóch tygodni umarło na raka pięć osób. Przyznaje jednocześnie, że jej zdaniem zgony te nie miały nic wspólnego z obecnością Składowiska, choćby ze względu na różny rodzaj nowotworów i przebiegi choroby. Jako osoba z wykształceniem medycznym trzeźwo ocenia sytuację, wspominając jednak, jak zaniepokojeni mieszkańcy Różana bardzo szybko winą obarczyli Składowisko.

Z jednego z różańskich gospodarstw agroturystycznych widać szary płot Składowiska. W obejściu krząta się kilka osób. Młody mężczyzna w rogowych okularach zdziwiony odpowiada na pytania: - Żadnego zagrożenia składowiskiem nie zauważyłem. Prowadzimy tu indyjską medycynę wedyjską dla ludzi, którzy przyjeżdżają do nas na oczyszczenie się.

Na polach wokół Składowiska widnieją słupki rozgraniczające nowo wytyczone działki budowlane. Podobno jest sporo chętnych.

Zgodnie z rządowym Harmonogramem Działań Dla Energetyki Jądrowej, w 2016 roku rozpocznie się w Polsce budowa nowego składowiska odpadów promieniotwórczych. Jego lokalizację poznamy dwa lata wcześniej.

Burmistrz Jerzy Parciński zapytany, jakich rad udzieliłby władzom gmin, na których terenie planowane jest nowe składowisko, pragmatycznie koncentruje się wyłącznie na finansach. Dla niego i gminy istotny jest jedynie wpływ składowiska na atrakcyjność gospodarczą i turystyczną, przekładający się bezpośrednio na wymierne korzyści.

- Nie jest to łatwa decyzja, dlatego należy wziąć pod uwagę wszelkie finansowe reperkusje - mówi. - W rozmowach z gminami trzeba być bardzo elastycznym.

Składowisko w Różanie jest już prawie pełne. Betonowa fosa za kilka lat zostanie wypełniona w całości. Zdaniem Włodzimierza Tomczaka, dyrektora Zakładu Unieszkodliwiania Odpadów Promieniotwórczych, który zarządza Składowiskiem, planowana rozbudowa tego obiektu umożliwi przyjmowanie odpadów promieniotwórczych jeszcze przez 10-12 lat. Lokalizacja nowego składowiska na terenie gminy wydaje się mało prawdopodobna. Pozostaje nadzieja, że lukę w budżecie wypełnią powracający na teren gminy inwestorzy i letnicy.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 43/2010

Artykuł pochodzi z dodatku „W stronę atomu 3 (43/2010)