W zawieszeniu

Tak powikłanej sytuacji nie było w Mołdawii od 20 lat. Odejście od władzy komunistów i utworzenie koalicji zwanej "Sojuszem na Rzecz Integracji Europejskiej" zaowocowało wprawdzie zmianą kursu na prozachodni, ale też kryzysem politycznym.
z Kiszyniowa
z Kiszyniowa

14.09.2010

Czyta się kilka minut

Rządząca koalicja czterech partii od roku nie jest w stanie wybrać prezydenta: brakuje jej do tego ośmiu głosów (prezydenta wybiera 101-osobowy parlament, większością 61 głosów). Sojusz spróbował więc zmienić konstytucję tak, by prezydenta wybierał naród w głosowaniu powszechnym - ale referendum, które odbyło się w pierwszą niedzielę września, okazało się nieważne; frekwencja była za niska. Dlatego Sojusz zdecydował się na wybory parlamentarne. To ryzykowna decyzja: podzielony naród może chcieć zakończyć w nich karierę tej pierwszej od uzyskania niepodległości w 1991 r. demokratycznej koalicji.

Mołdawskie meandry

Na mołdawską politykę nie można patrzeć przez pryzmat doktryn politycznych. Lider komunistów Władimir Woronin w czasach swej prezydentury starał się kreować na ojca narodu, nowego Stefana Wielkiego - jak chce mołdawska historiografia, średniowiecznego założyciela tego państwa. Aby to osiągnąć, Woronin łączył komunistyczną symbolikę, która poruszała postsowieckie sentymenty, z odwoływaniem się do prawosławia. Przyjmowało to kuriozalne formy. - Kiedyś przybył na otwarcie nowego kiszyniowskiego soboru - opowiada Swieta, Mołdawianka o polskich korzeniach. - Sam fakt był już niezwykły, ale jeszcze ciekawsze, że przywódcę Partii Komunistycznej witał u progu świątyni utwór "Boże, chroń Cara", czyli hymn byłego Imperium Rosyjskiego.

Sojusz sił demokratycznych jest natomiast zróżnicowany ideowo: łączy go głównie niechęć do komunistów oraz, różnie rozumiana, idea integracji europejskiej. Lider Partii Liberalnej i obecnie p.o. prezydenta Michaił Ghimpu uważany jest za zwolennika zjednoczenia z Rumunią i za polityka skrajnie antyrosyjskiego. Wprowadzony przez niego dekret, uznający 28 kwietnia za Dzień Okupacji (która trwała od zajęcia Besarabii przez Sowietów w 1940 r. aż do rozpadu ZSRR), zaowocował sprzeciwem części społeczeństwa i wprowadzeniem przez Rosję embarga na mołdawskie wina - podstawę gospodarki kraju.

Z kolei stojący na czele Liberalno-Demokratycznej Partii Mołdawii premier Vlad Filat to orędownik integracji europejskiej i suwerenności państwa. Marian Lupu zaś, lider Partii Demokratycznej, postrzegany jako polityk umiarkowanie prorosyjski, jest też zwolennikiem zbliżenia z Zachodem. A Nasza Mołdawia to jedyna partia spychająca kwestie polityki historycznej, językowej i geopolityki na drugi plan, odwołując się do idei socjaldemokratycznych.

Geografia i geopolityka

Geografia mołdawskiej sceny politycznej odzwierciedla podziały społeczne. Około 30 proc. ludności to tzw. rosyjskojęzyczni, a więc najczęściej przedstawiciele mniejszości rosyjskiej, ukraińskiej czy gagauskiej. Mniej więcej na tyle szacuje się też twardy elektorat Partii Komunistycznej. Głosują też na nią często ludzie starsi i mieszkańcy wsi. Woronin po mistrzowsku potrafi wykorzystać ich sentymenty i podgrzewać obawy przed rumunizacją. Mimo to popularność premiera Filata wciąż rośnie. Ale nie można zapominać, że w przypadku porażki koalicji czy zapaści gospodarczej to on będzie uznany za głównego winowajcę.

Prócz wyłączonego z procesów legislacyjnych, separatystycznego i nieuznawanego Naddniestrza, na terenie Mołdawii funkcjonuje też Autonomia Gagauska. Obszar ten, położony na południu kraju, ma status autonomii, a każdy kolejny "baszkan" (szef Gagauzji) jest ministrem rządu centralnego. Obecny baszkan, Michaił Formuzal, bez entuzjazmu przyjmuje plany koalicji związane z integracją europejską. - Gdyby to ode mnie zależało, uczyniłbym z Mołdawii Szwajcarię Europy Wschodniej. Nie jesteśmy mentalnie gotowi na wstąpienie do Unii. Możemy w przeciągu dwóch-trzech lat spełnić wszystkie wymogi Unii i wejść do niej, ale wcześniej czy później doprowadzi to do konfliktu - przekonuje Formuzal.

Stanowisko takie wyjaśnia jego komentarz do opiewanej na Zachodzie pomocy unijnej dla mniejszości etnicznych. - Napiszcie to otwarcie, Gagauzja nie widziała od Unii większej pomocy. Pomaga Rosja, Turcja, także Polska, ale Polska jako państwo, a nie jako Wspólnota Europejska - tłumaczy z nieukrywaną irytacją.

Sprzeciw Gagauzji wobec integracji z Unią może w przyszłości stać się problemem dla każdego proeuropejskiego rządu.

Kierunek Zachód

Ostatni rok przyniósł w kraju znaczące zmiany. Pojawiły się prywatne media, opinie niezależnych od władz publicystów mogą trafiać do masowego odbiorcy. - Ci sami policjanci, którzy bili ludzi na ulicach podczas demonstracji w kwietniu 2009 r., dziś uśmiechają się i chętnie rozmawiają z mediami - opowiada Maria, dziennikarka telewizji Jurnal TV. Sami Mołdawianie, wcześniej z dystansem patrzący na politykę, zaczęli żywo się nią interesować. Jedna ze stacji telewizyjnych rozstawiła na głównym bulwarze Kiszyniowa kartonowe podobizny trzech byłych prezydentów. Przechodniów zaprasza się do fotografowania z ulubionym politykiem i udzielenia wywiadu: "Co zrobiłbym jako prezydent?". To aktywizuje ludzi, a co ważniejsze - wyraźnie im się podoba.

Nadszarpnięte przez dekret p.o. prezydenta stosunki z Rosją (Sąd Konstytucyjny uznał dekret za nieważny, ale Rosja nie cofnęła embarga) nowe władze nadrabiają w relacjach z Zachodem. Polscy dyplomaci podkreślają, że z przedstawicielami rządu rozmawia się inaczej niż z komunistami, a premier jest dobrze przyjmowany w Brukseli i w europejskich stolicach.

Od zachodnich dyplomatów można usłyszeć też w Kiszynowie, że na razie Sojusz wspierany jest przez Zachód. Ale pojawiają się sygnały, że w niektórych kwestiach - jak prawa człowieka, naginanie ustaw pod własne interesy czy przejmowanie własności - obecna koalicja wchodzi w buty poprzedników. Zauważają to też Mołdawianie, przez co Sojusz traci wiarygodność - i w tym można upatrywać przyczyn niskiej frekwencji w referendum.

Znany analityk Igor Botan mówi nawet, że obserwując metody premiera Filata, obawia się nowego autorytaryzmu w przypadku, gdyby wygrał on wybory prezydenckie, a jego partia parlamentarne: - Tym razem byłby to autorytaryzm o zabarwieniu liberalno-proeuropejskim, jednak autorytaryzm. Władza demoralizuje, a władza absolutna demoralizuje absolutnie.

Vlad Filat: Dziękuję wam, Polacy

Kamil Całus, Piotr Oleksy: W lokalnych mediach napotkaliśmy Pana wypowiedź, że czuje się Pan Rumunem.

Vlad Filat: Nigdy nie mówiłem, że czuję się Rumunem. Powiedziałem, że jestem obywatelem Mołdawii mówiącym po rumuńsku, podobnie jak obywatele USA posługują się językiem angielskim.

Jak zatem odnosi się Pan do polityki paszportowej władz rumuńskich, które nadają rumuńskie obywatelstwo mieszkańcom Mołdawii?

Nie postrzegam tego jako zagrożenia. To konstytucyjne prawo naszych obywateli, którzy urodzili się w określonych czasach i w określonej sytuacji. Jest ono zapisane w rumuńskiej konstytucji. Oczywiście wolałbym, by nasi obywatele mogli swobodnie jeździć do Europy z mołdawskimi paszportami. Staramy się do tego doprowadzić. Ale jednocześnie nasze prawo pozwala Mołdawianom mieć podwójne obywatelstwo. Niektórzy mają obywatelstwo rumuńskie. Są też etniczni Bułgarzy, mający obywatelstwo bułgarskie. Inni Mołdawianie posiadają obywatelstwa ukraińskie, rosyjskie, izraelskie, tureckie, a pewnie i polskie.

Czy tworzycie więc jednolity naród, w rozumieniu politycznym?

Mołdawia jest państwem niezależnym i suwerennym, i posiada jednolity naród. Według danych z ostatniego spisu ludności, 82 proc. społeczeństwa deklaruje się jako Mołdawianie.

Pana rząd chciałby zbliżyć Mołdawię do UE. Ale to cel niełatwy.

Ponad 70 proc. obywateli Mołdawii opowiada się za integracją z Europą. Jesteśmy na etapie zaawansowanych rozmów o umowie stowarzyszeniowej z UE. Jesienią powinniśmy otrzymać tzw. plan działania w sprawie uzyskania reżimu bezwizowego. Zaczniemy też rozmowy o wstąpieniu do Wolnej Europejskiej Przestrzeni Ekonomicznej. W tym celu reformujemy kraj.

Jak widzi Pan relacje z Moskwą?

Stosunki z Rosją uznajemy za strategiczne. Potrzebujemy dobrych, pragmatycznych i przewidywalnych relacji. Chcemy być dla Rosji równie ważni, jak ona jest ważna dla nas.

Co sądzi Pan o Partnerstwie Wschodnim?

Ta inicjatywa umożliwiła nam rozpoczęcie procesu negocjacji w sprawie traktatu stowarzyszeniowego. Mogę stwierdzić, że stanowimy pozytywny przykład tego, jak wcielać w życie ideę, która przyświecała tworzeniu Partnerstwa Wschodniego. Chciałbym tu podziękować polskiemu narodowi i władzom za wsparcie okazane nam w trudnym okresie. Był u nas minister Sikorski, odbyłem też ważne dla nas spotkanie z premierem Tuskiem. Głos Polski jest wpływowy w strukturach europejskich. Wsparcie Polski nie tylko słyszymy, ale też odczuwamy. Korzystając z okazji, chciałbym powiedzieć Polakom: dziękuję.

Jest to fragment wywiadu, który ukazuje się w nowym numerze dwumiesięcznika "Nowa Europa Wschodnia", w internecie: www.new.org.pl.

VLAD FILAT (ur. 1969) jest od września 2009 r. premierem Mołdawii. Był przedsiębiorcą, w 2005 r. został posłem. W rankingu najbogatszych Mołdawian jest na szóstym miejscu.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Kamil Całus jest z wykształcenia wschodoznawcą i dziennikarzem. Z pochodzenia wyspiarz ze świnoujskiego prawobrzeża. Od ponad dekady ekspert warszawskiego Ośrodka Studiów Wschodnich im. Marka Karpia ds. Rumunii oraz Mołdawii. O obu krajach regularnie opowiada… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 38/2010