W pałacu

O Miłosławiu wiedzą nieliczni, głównie miłośnicy młodej literatury polskiej. A przecież ta wielkopolska miejscowość kryje w sobie fascynujące opowieści.

08.10.2012

Czyta się kilka minut

Okazuje się, że gospodarna, praktyczna Wielkopolska bardzo mocno związana jest z tajemnicami Orientu. Nie gdzie indziej bowiem, ale właśnie w Miłosławiu przechowywana była przed wojną obfita korespondencja urodzonego w majątku Szarlej nad Gopłem Władysława Kościelskiego, bardziej znanego jako Sefer Pasza – postaci godnej pióra Dumasa albo Sienkiewicza. A powiedzieć warto, że ten polski szlachcic, uczestnik wielkopolskiej Wiosny Ludów i współpracownik Czartoryskich, powiernik sułtana tureckiego i marszałek jego dworu, wielki admirator kobiet i koni, pisywał nie tylko po turecku, ale i egipsku... Szkoda, że jakże niegdyś istotny gatunek literacki – którym była powieść awanturniczo-historyczna – odszedł do lamusa.

Dziedzicem jego majątku był bratanek, Józef Kościelski, znakomicie ożeniony z inteligentną i dobrze wykształconą warszawską konwertytką Marią Bloch. Fortuna sprawiła, że w 1895 roku udało mu się od znanego malarza i kolekcjonera, a przy tym działacza społecznego Seweryna Mielżyńskiego odkupić dobra miłosławskie – opromienione legendą bitwy, którą 30 kwietnia 1848 roku stoczyli tu polscy ułani, strzelcy i kosynierzy, pokonując, pod wodzą Ludwika Mierosławskiego i Feliksa Białoskórskiego, oddziały pruskie generała Blumena...

Kościelski doskonale wpisuje się w wyobrażenie Wielkopolanina. Był gospodarzem i artystą. Z jednej strony, organizował miejscową straż pożarną i dbał o doprowadzenie prądu elektrycznego do lamp na miłosławskich ulicach, a z drugiej, wspierał Polskie Koło Śpiewacze i sfinansował – pierwszy na ziemiach zaboru pruskiego – pomnik Juliusza Słowackiego, który stanął w przypałacowym parku (o przestrzeni publicznej nie mogło być mowy, to nie była Galicja) w 50. rocznicę śmierci poety. Uroczystości uświetnił swoją obecnością Henryk Sienkiewicz.

Wielkopolski ziemianin czuł się nie tylko miłośnikiem sztuki (w jego pałacu wisiały obrazy Matejki i Malczewskiego, Chełmońskiego, Fałata i Wyczółkowskiego), ale i artystą. Pisał wiersze i dramaty historyczne...

Jego śladem poszedł syn i dziedzic, Władysław – absolwent uniwersytetu monachijskiego, współwydawca czasopisma „Museion”, gdzie można było przeczytać np. przekłady Moliera, a także „Polnische Bibliothek”, w której ukazały się m.in. „Warszawianka” i „Noc listopadowa” Wyspiańskiego. Już po odzyskaniu przez Polskę niepodległości, w 1920 roku założył Kościelski w Bydgoszczy Spółkę Akcyjną „Biblioteka Polska”, z którą związani byli Staff, Berent, Kasprowicz... Sam Kościelski także pisał i tłumaczył, pozostając w symbolistycznej, młodopolskiej stylistyce. Zginął śmiercią samobójczą, wyskakując z okna słynnego poznańskiego hotelu „Bazar” w lutym 1933 roku.

Pozostała żona, Monika z Krystyńskich – dzielna i niezwykła kobieta. Warszawska aktorka teatrów rewiowych stanęła wobec wyzwań, których na pewno się nie spodziewała. Już jako wdowa we wrześniu 1939 roku musiała – wraz z synem Wojciechem – uciekać z Miłosławia, najpierw do Rumunii, potem do Francji, wreszcie do Szwajcarii. W Genewie w 1947 roku dowiedziała się o kolejnym samobójstwie, tym razem syna Wojciecha – żołnierza i członka francuskiego ruchu oporu, który pięć lat wcześniej opublikował tomik poezji pt. „Grenadierskie strofy”.

Czy te dwie śmierci przyczyniły się do tego, jak sformułowała swój testament? Przed śmiercią w 1959 roku nie tylko zapisała Muzeum Narodowemu w Poznaniu obraz Matejki pt. „Dzieci artysty”, ale i ustanowiła nagrodę dla młodych pisarzy polskich. Po raz pierwszy przyznano ją w 1962 roku. Jednym z pierwszych laureatów był Sławomir Mrożek.

Nagrodę wręczano w Lozannie albo w Warszawie. Ale w 2002 roku maleńkie wielkopolskie miasteczko upomniało się o swoje miejsce w tej historii. W dużej mierze za sprawą pani Elżbiety Gajewicz, emerytowanej polonistki, która wychowała całe pokolenia miłosławian, nagroda znów przyznawana jest w dawnej rezydencji Kościelskich. Dziś pałacyk wygląda nieco inaczej: pod koniec wojny został zburzony, z ruiny podniesiono go dopiero na przełomie lat 60. i 70., mając na uwadze nową funkcję. Dziś mieści się tu szkoła, a w niej miniaturowa ekspozycja poświęcona Kościelskim. Podczas przerwy dzieci mogą pobiec do przypałacowego parku, pod pomnik Słowackiego. Należy przypuszczać, że jego fundatorom mogłoby się to spodobać.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka, historyk i krytyk sztuki. Autorka książki „Sztetl. Śladami żydowskich miasteczek” (2005).

Artykuł pochodzi z numeru TP 42/2012

Artykuł pochodzi z dodatku „Nagroda Kościelskich 2012