W miejscach Zagłady

W powojennej Polsce żydowskie ofiary upamiętniano na różne sposoby: inaczej przed 1989 r., inaczej dziś. Aktualne jest pytanie: jak oddać dramat ofiar Holokaustu?

12.04.2013

Czyta się kilka minut

Bełżec, 2011 r. / Fot. Wojciech Pięciak
Bełżec, 2011 r. / Fot. Wojciech Pięciak

Już w 1944 r. powstaje Państwowe Muzeum na Majdanku; rok później zostaje otwarta pierwsza ekspozycja. W 1947 r. zostaje utworzone Państwowe Muzeum Oświęcim-Brzezinka Auschwitz-Birkenau, a w 1948 r. na warszawskim Muranowie zostaje wzniesiony – według projektu Natana Rappaporta i Marka Suzina – Pomnik Bohaterów Getta.

Jednak na upamiętnienie miejsc Zagłady trzeba było poczekać.

UNIWERSALIZACJA ZAGŁADY

W 1955 r. zostaje ogłoszony konkurs na upamiętnienie Treblinki. Adam Haupt, Franciszek Duszenko i Franciszek Strynkiewicz zaproponowali pomnik obejmujący cały obszar obozu. Jego granice oznaczono wielkimi, dwumetrowymi kamieniami. Dwa betonowe bloki stoją w miejscu bramy wejściowej. Od niej biegnie brukowana droga, która prowadziła do dawnych komór gazowych. Na wzgórzu znajduje się wzniesiony z bloków granitowych pomnik, który bywa porównywany z jerozolimską Ścianą Płaczu. Wokół porozrzucano nieociosane kamienie, na których wypisano nazwy miast, z których przywożono tu na śmierć Żydów.

Dwa lata później ogłoszono konkurs na Międzynarodowy Pomnik Ofiar Faszyzmu na terenie obozu zagłady Auschwitz-Birkenau. Międzynarodowe jury pod przewodnictwem brytyjskiego rzeźbiarza Henry’ego Moore’a do drugiego etapu wybrało siedem z 426 projektów z całego świata. Zrealizowano projekt Pietra Cascellego, z którym współpracowali Giorgio Simoncini, Jerzy Jarnuszkiewicz i Julian Pałka. Pomnik odsłonięto w 1967 r. Jego twórcy zaproponowali układ kamiennych porowatych bloków. W niektórych z nich można rozpoznać ślady ludzkich kształtów. Kontrastuje z nimi ustawiony na szczycie wielki gładki sześcian. Całość znalazła się na wyłożonej brukiem rampie, w której zatopiono tablice informujące o ofiarach. Autorzy opisywali swój projekt: „Nasz pomnik rezygnuje z krzyku i gwałtowności i stara się być jedynie akcentem obozowego pejzażu, materializacją pamięci pomordowanych, stanowi hołd złożony ich solidarności i godności. Jest skromny, ludzki w proporcjach i wymiarach”.

Ale dla myślenia o sposobach upamiętniania traumy bardziej znaczący okazał się inny, niezrealizowany projekt „Droga” – autorstwa zespołu Oskar i Zofia Hansenowie, Jerzy Jarnuszkiewicz, Edmund Kupiecki i Julian Pałka. Proponowali oni koncepcję pomnika odmienną od dotychczasowych: „pomnika otwartego”, niebędącego bryłą, lecz elementem krajobrazu. Miała powstać licząca 70 m szerokości i 1000 m długości droga asfaltowa, ukośnie przecinająca teren obozu. To, co znalazło się w jej obrębie, pozostałości budynków etc., miało zostać utrwalone. Reszta zaś zostałaby wydana na destrukcyjne działanie czasu.

Pomysł okazał się zbyt kontrowersyjny, trudny do przyjęcia także przez część byłych więźniów. Zmieniał on radykalnie sposób myślenia o upamiętnianiu kaźni, zwracając uwagę na samo miejsce i znaczenie czasu: jego wpływu na stosunek do wydarzeń. Odchodził od tworzenia miejsc do publicznej obrzędowości, proponując, jak to określiła Ewa Toniak, przestrzeń dla prywatnych ceremonii pamięci. Proponował ciszę zamiast budzenia emocji, które miałyby „oddawać” horror zbrodni.

Wreszcie, w 1969 r., odsłonięto Pomnik Walki i Męczeństwa na Majdanku (wśród ofiar było tu około 60 tys. Żydów). Zrealizowany według projektu Wiktora Tołkina i Janusza Dembka, składał się z trzech elementów: rzeźby przy wejściu do obozu, historycznej drogi obozowej i Mauzoleum, w którym zgromadzono prochy więźniów.

PAMIĘĆ PRZYWRACANA

W wielu ówczesnych upamiętnieniach widać było skłonność do uniwersalizacji Zagłady: nie mówiło się zresztą o niej, lecz o „ofiarach faszyzmu” lub „ofiarach wielu narodowości”. Skrajną postać przyjęło to w Sobiborze. Odsłonięty tu w 1965 r. pomnik autorstwa Mieczysława Weltera przedstawia kobietę z dzieckiem stojącą przy wielkim filarze (co symbolizuje komorę gazową); obok znajduje się symboliczny kopiec w miejscu, gdzie palono i zakopywano prochy pomordowanych. Ale już na tablicy umieszczono informację, że w obozie zginęło 250 tys. jeńców radzieckich (!). Dopiero w 1993 r. w jej miejsce umieszczono pięć nowych tablic, zgodnych już z prawdą historyczną, zaś w styczniu 2013 r. ogłoszono międzynarodowy konkurs na opracowanie nowej wizji zagospodarowania terenu tego obozu zagłady.

Proces przywracania pamięci o żydowskich ofiarach zaczął się w latach 80. W 1988 r. odsłonięto pomnik Umschlagplatz, wg projektu Hanny Szmalenberg i Władysława Klamerusa, ulokowany obok dawnej bocznicy kolejowej, skąd w latach 1942-43 wywożono do Treblinki mieszkańców warszawskiego getta. Autorzy odwołali się do abstrakcyjnej, architektonicznej formy: powstał czterometrowy biały mur z czarnym pasem, co ma nawiązywać do rytualnych szat żydowskich. Otoczona tak przestrzeń ma symbolizować wagon kolejowy. Na wewnętrznej ścianie pomnika wyryto 400 najbardziej popularnych przed wojną żydowskich imion. Z kolei w 2005 r. na krakowskim placu Bohaterów Getta odsłonięto pomnik autorstwa Biura Projektów Lewicki Łatak: kilkadziesiąt krzeseł, z których część to krzesła-pomniki, a część zwykłe krzesła, na których można usiąść. Przeszłość i teraźniejszość stale mogą się tu przeplatać.

Natomiast w 1997 r. rozstrzygnięto konkurs na upamiętnienie obozu zagłady w Bełżcu. Wybrano projekt zespołu Andrzej Sołyga, Marcin Roszczyk i Zdzisław Pidek. Pomnik, odsłonięty w 2004 r., obejmuje cały obszar dawnego obozu. Najważniejszym miejscem uczyniono mogiły, które pokryto żużlem hutniczym. Odwiedzający idzie specjalnie zaprojektowaną ścieżką, nazwaną przez architektów „szczeliną”, przytłaczającą swym ogromem, przekopaną przez wzgórze (obóz i mogiły zajęły jego zbocze) i wybetonowaną. Twórcy zaproponowali swoisty rytuał przejścia przez teren naznaczony śmiercią. Wszystko to ma oddać grozę tego miejsca, co podkreśla wykuty cytat z Księgi Hioba „Ziemio nie kryj mojej krwi, iżby mój krzyk nie ustawał”.


Projekt pomnika w Bełżcu został oceniony bardzo wysoko; jeden z tygodników umieścił go na liście arcydzieł architektury III RP. Pozostaje tylko pytanie: czy w ogóle jest możliwe oddanie dziś dramatu ofiar Holokaustu? Czy można próbować przywoływać ich emocje? Czy odpowiedzią nie powinna być cisza?

Tylko czy pomnik, który nie generuje emocji, jest jeszcze pomnikiem?

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyk sztuki, dziennikarz, redaktor, stały współpracownik „Tygodnika Powszechnego”. Laureat Nagrody Krytyki Artystycznej im. Jerzego Stajudy za 2013 rok.

Artykuł pochodzi z numeru TP 16/2013