W dobrej formie

Wydział Form Przemysłowych krakowskiej ASP kończy 50 lat. Najlepsze projekty absolwentów prezentuje jubileuszowa wystawa.

27.10.2014

Czyta się kilka minut

Volkswagen beetle z limitowanej serii, z grafiką Aleksandry Sładek-Zapletal oraz okulary Massada projektu Katarzyny Łupińskiej. / Fot. Materiały prasowe
Volkswagen beetle z limitowanej serii, z grafiką Aleksandry Sładek-Zapletal oraz okulary Massada projektu Katarzyny Łupińskiej. / Fot. Materiały prasowe

Nie wiem, co to są te formy przemysłowe, ale mnie się jego gęba podoba, niech ma ten wydział” – te słowa wypowiedziane przez znanego kolorystę Jana Cybisa, przewodniczącego Rady Wyższego Szkolnictwa Artystycznego, przesądziły o powstaniu pierwszego w Polsce Wydziału Form Przemysłowych. Dżentelmenem, którego „gęba” zrobiła dobre wrażenie na Cybisie, był Zbigniew Chudzikiewicz, architekt i wybitny profesor krakowskiej ASP.

Krakowski wydział wzornictwa (powstały w 1964 r.) od początku charakteryzowało badawcze podejście do projektowania. Już sama nazwa – Wydział Form Przemysłowych – wskazywała na odcięcie od wzornictwa kojarzonego raczej z estetyką (propagowanego przez papieżycę polskiego designu Wandę Telakowską) niż z funkcjonalnością.


Śmietnik z żyrandolami

Ten praktyczny aspekt sprawiał, że uczniowie „placu Matejki” (od adresu, przy którym mieści się gmach główny ASP) – malarze, rzeźbiarze, graficy – patrzyli na studentów WFP z rezerwą i wyższością. Większość zwyczajnie nie miała pojęcia, o co w projektowaniu przemysłowym naprawdę chodzi.

A jednak z WFP związało się wielu ludzi, którzy odnosili sukcesy w dziedzinie sztuk wizualnych czy architektury. Wystarczy wymienić pierwszego dziekana prof. Andrzeja Pawłowskiego, artysty eksperymentatora, tworzącego m.in. u boku Tadeusza Kantora.

Wydział nobilitowało też samo miejsce. Budynek po Muzeum Techniczno-Przemysłowym przy ul. Smoleńsk 9, powstały w 1913 r. jako pierwsza żelbetowa konstrukcja w Krakowie, był siedzibą słynnych Warsztatów Krakowskich. Rok po sukcesie na międzynarodowej Wystawie Sztuki Dekoracyjnej w Paryżu w 1925 r., gdzie wyróżniono 189 krakowskich projektów, stowarzyszenie przeniosło się do Warszawy.

Budynek przejęło Muzeum Narodowe, następnie część pomieszczeń przekazano ASP. Jeszcze wiele lat po wojnie wciąż znajdowały się tam magazyny. W latach 80. dużo cennych przedmiotów wylądowało na śmietniku. – Pamiętam, że zbieraliśmy wyrzucone na podwórze meble. Wtedy w Krakowie, który miał mnóstwo XIX-wiecznych zabytków, te nie wydawały się specjalnie cenne. Odnowiliśmy je i wiele z nich służy do dziś – krzesła, żyrandole, obudowy kaloryferów. Wchodząc do szkoły czuje się ducha epoki – mówi wykładowczyni WFP, redaktor naczelna magazynu „2+3D”, prof. Czesława Frejlich.

Wydział Form Przemysłowych od początku był postępowy. Prof. Pawłowski wymyślał nowatorskie metody edukacyjne, abstrakcyjnie formułował zadania, np.: „zaprojektuj mobilny system i zaprezentuj go w postaci trójwymiarowego modelu”.

– Przez pół semestru głowiliśmy się, jak można do tak sformułowanego zadania podejść, szczególnie, że wyszliśmy ze szkół średnich o sztywnym systemie nauczania i z abstrakcyjnym myśleniem nie bardzo dawaliśmy sobie radę – przyznaje Frejlich, która studia na WFP rozpoczęła w 1970 r.

Wspomina, że w latach 70., kiedy władzę przejął Edward Gierek, studenci wzornictwa poczuli wiatr w żaglach. Zapał przygasł w stanie wojennym. Wydział przy Smoleńsk dla wielu był jednak w tych czasach enklawą. – Na zewnątrz koszmar, ale kiedy wchodziło się do budynku, spotykało się wspaniałych ludzi, panowała rodzinna atmosfera – mówi Frejlich, która była już pracownikiem naukowym WFP. To właśnie podczas stanu wojennego można było się przekonać o lojalności kolegów. Jak mówi Czesława Frejlich: tam nigdy nikt nikogo nie wsypał.

Koniec komunizmu otworzył przed wzornictwem nowe możliwości, ale zanim polscy projektanci – nieprzyzwyczajeni do wolnego rynku – zaczęli z nich w pełni korzystać, musiało minąć sporo czasu.


NASA i klocki Lego

Choć trudno mówić o spójnym stylu „szkoły krakowskiej”, projektantów z Krakowa charakteryzuje dbałość o funkcjonalność, ze szczególnym naciskiem na technologiczne oraz – mające na WFP długą tradycję – ergonomiczne rozwiązania. Ich pomysły coraz częściej dostrzegane są za granicą.

Kilka przykładów można zobaczyć na otworzonej z okazji 50-lecia wydziału wystawie „Wzornictwo z Krakowa”. Najlepsze dokonania absolwentów zgromadzono w trzech ogromnych gablotach, które stanęły na pl. Szczepańskim. Znalazły się tu dobrze znane realizacje, takie jak identyfikacja wizualna marki Krakowski Kredens autorstwa Igora Banaszewskiego czy oprawki okularów stworzonej przez Katarzynę Łupińską marki Massada. Te stylizowane na lata 30. i 40. okulary to nie tylko przykład sukcesu międzynarodowego (w 99 proc. sprzedają się na rynkach zagranicznych), ale i świetnego wykorzystania technologii optycznej przez projektanta.

Na współpracę technologii, nauki i biznesu stawia też Michał Kracik, twórca hełmu do skafandra kosmicznego BioSuit, który mają nosić członkowie amerykańskiej misji na Marsa. Element stroju powstał dzięki stypendium Fulbrighta realizowanemu w Massachusetts Institute of Technology, przy współpracy specjalistów z NASA.

Wrażenie robi też projekt 28-letniej doktorantki Agnieszki Fujak – lotniskowy pojazd ratunkowo-gaśniczy. Wyglądający jak złożony z klocków Lego wóz strażacki wyróżnia się m.in. centralnym ustawieniem fotela kierowcy, co poprawia widoczność. Kolejna dziewczyna (dziś to one głównie studiują wzornictwo), która odmienia oblicze branży motoryzacyjnej, to Aleksandra Sładek-Zapletal, autorka projektu elementów wnętrza i grafiki zewnętrznej limitowanej wersji volkswagena beetle. Genialny jest projekt Anny Ostrowskiej: kubek dla niewidzących. Naczynie wykorzystuje prawa fizyki – przez ściętą pod kątem podstawę, stuknięciem uchwytu o blat sygnalizuje, że jest pełne. Projekt ukazuje zmianę myślenia: społecznie zaangażowany design uwzględnia osoby, które dotąd wykluczał: niepełnosprawnych fizycznie czy intelektualnie, starszych.


Dobre i ładne

Wielu krakowskich dizajnerów wciąż kieruje się dewizą prof. Pawłowskiego, według której wzornictwo powinno być społeczno-kulturową misją. Ich podejście dobrze oddaje zdanie Andrzeja Śmiałka, współautora pokazywanego na wystawie wózka dziecięcego dla aktywnych rodziców i współzałożyciela firmy Ergo Design: „Wzornictwo uważamy bardziej za usługę niż wielką twórczość i podkreślamy, że projektujemy »chętnie kupowane produkty«, a nie przedmioty niezwykłe”.

Paradoksalnie, jedno z największych wyzwań, przed jakimi wydział stanął na przestrzeni lat, przyniosły lata 90. – Musieliśmy nauczyć się handlować. Wielu wydawało się, że wystarczy ładne opakowanie i reklama, a zapominano o jakości produktów – tłumaczy prof. Frejlich.

Sytuacja zmieniła się po 2000 r. Wielkie znaczenie miało wejście Polski do UE – młodzi projektanci mogli wyjechać za granicę, polskie firmy weszły na rynki europejskie, pojawiły się dotacje unijne. Polski przemysł zamiast ceną, zaczął konkurować innowacyjnością i jakością produktów. Frejlich podkreśla, że gdy przedsiębiorcy zaczynają już rozumieć, że bez wzornictwa trudno wytwarzać dobre produkty, czas na edukację społeczeństwa. Na szczęście tego, co dobre i ładne, uczymy się coraz szybciej i chętniej.


Wystawę „Wzornictwo z Krakowa” można oglądać do 2 listopada na pl. Szczepańskim.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 44/2014