Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Blisko pół tysiąca stron miało odpowiedzieć na gnębiące krytyków pytanie o formę autora. Zwyżka, spadek, konstans? Konstans ze zwyżką.
Nie ma w tej powieści żadnej tematycznej czy stylistycznej wolty. Jest pilchowska czasoprzestrzeń i pilchowska fraza. Teologia i mitologia, splot spraw ostatecznych ze sprawami codzienności. Ale wszystko jakby ciemniejsze, bardziej niedopowiedziane i pogmatwane niż zazwyczaj.
Narrator zmienia formy, nigdy nie ujawniając do końca swojej tożsamości, bohaterowie nikną, wątki się urywają, kaskadowe zdania rozlewające się po akapitach przechodzą w serie krótkich pytań i wykrzyknień, ciepłe, humorystyczne fragmenty prowadzą do gorzkich aforyzmów.
Akcja dzieje się w luterskiej wiosce Sigla na Śląsku Cieszyńskim (czyli w Wiśle, kamuflaż jest zbędny), w latach 50. XX wieku. W centrum są córki pastora Mraka – Jula, która wyszła za katolika, i Ola, która tajemniczo zniknęła. A wszystko zaczyna się od listonosza Fryca Moitscheka, proroka, „który znał sekret ludzkiego życia, wiedział, ku czemu zmierzamy i co będzie po śmierci”.
I o tym sekrecie właśnie próbuje opowiedzieć Jerzy Pilch, przypominając, że „życie tylko wygląda na wieczne”.
Jerzy Pilch, „Wiele demonów”, Wielka Litera, Warszawa 2013