Holokaust w niemieckiej kulturze pamięci

Po 1945 r. dzieje niemieckiej pamięci zbiorowej kształtowały się w sposób zróżnicowany. Jedna z czołowych jej badaczek pisała wręcz o drodze Niemiec od „historycznego zapomnienia” do obecnego „niesłychanie silnego skoncentrowania na historii”

25.01.2016

Czyta się kilka minut

Okładka dodatku: Auschwitz. Pytania o przyszłość /
Okładka dodatku: Auschwitz. Pytania o przyszłość /

Prezydent Republiki Federalnej Niemiec, Joachim Gauck, w swoim wystąpieniu w Bundestagu z okazji 70. rocznicy wyzwolenia obozu Auschwitz powiedział zdanie, które cytowały media na całym świecie „Nie istnieje niemiecka tożsamość bez Auschwitz”. 

Rzeczywiście narodowo socjalistyczne zbrodnie dokonane na ludności żydowskiej znajdują się w centrum niemieckiej pamięci historycznej, a „Auschwitz” stał się symbolem Holokaustu i Zła, które człowiek może wyrządzić człowiekowi. Na temat Holokaustu i pamięci o Zagładzie Żydów ukazały się na przestrzeni ostatnich dziesięcioleci w Niemczech i nie tylko liczne publikacje. Problematyce tej poświęciło się wielu znakomitych historyków, socjologów, kulturoznawców i badaczy innych dyscyplin. Niniejszy tekst jest ledwie szkicem i nie jest wolny od uogólnień i być może uproszczeń. Ma on przedstawić jedynie kilka wybranych aspektów ewolucji niemieckiej kultury pamięci w odniesieniu do Holokaustu. 


Czytaj bezpłatnie: dodatek specjalny na rocznicę wyzwolenia Auschwitz. A w nim: Ks. Manfred Deselaers, Gerhard Gnauck, Piotr Womela, Marek Zając...


Trudne początki

Na wstępie warto zadać pytanie o definicję stosunkowo młodego pojęcia kultury pamięci, które zwłaszcza w Niemczech cieszy się dużą popularnością. Kultura pamięci w szerokim ujęciu jest pojęciem nadrzędnym dla wszelkich form świadomego obchodzenia się z pamięcią o zdarzeniach historycznych, osobach czy procesach. Obejmuje zarówno pamięć zbiorową, jak i dyskurs naukowy, a także „prywatną” pamięć poszczególnych jednostek oraz różne formy kulturowej komemoracji.

Kultura pamięci w Niemczech, podobnie jak w innych krajach i społecznościach, jest ciągłym procesem, który podlega zmianom i interakcjom. W pierwszych latach po II wojnie światowej głównym obiektem pamięci były własne ofiary. Za ofiary wojny i Hitlera uważali się nie tylko wypędzeni, ale również szersze grupy społeczne: jeńcy wojenni, repatrianci, ocalali z bombardowań oraz wszyscy, którzy w efekcie działań wojennych stracili swoich bliskich, a także ci, którzy nie pogodzili się z porażką III Rzeszy. Hannah Arendt w eseju z 1950 r. „Wizyta w Niemczech” wskazuje na ogólną obojętność emocjonalną i brak empatii, jako symptomy głęboko zakorzenionej, zawziętej i niekiedy wręcz brutalnej odmowy zmierzenia się z wydarzeniami z przeszłości.  Podzielone Niemcy stały się areną napięć zimnowojennych. W obydwu państwach niemieckich zastosowano – oczywiście odmiennie motywowaną – strategie przemilczania względem historii i normalizacji w stosunkach międzynarodowych. 

Komunistyczna NRD widziała się u boku sowieckiej Rosji w gronie zwycięzców. Gloryfikacja komunistycznego ruchu opór wobec Hitlera leżała u podstaw mitu o antyfaszystowskich Niemczech. Już w roku 1950 ustanowiono na Wschodzie 8 maja świętem wyzwolenia niemieckiego narodu od „hitlerowskiego faszyzmu”. RFN długo jeszcze zwlekała z uznaniem tej daty za dzień „wyzwolenia”. Mówiło się wówczas na Zachodzie raczej o „czarnym dniu” w historii Niemiec. „Antyfaszyzm” został zaordynowany przez Socjalistyczną Partię Jedności Niemiec (SED) odgórnie, jako doktryna państwowa, i poprzez rytuały, obchody rocznicowe, pomniki, szkoły i sztukę trafiał do pamięci zbiorowej. Obóz koncentracyjny Buchenwald uczyniono miejscem pamięci heroicznego komunistycznego oporu wobec III Rzeszy. NRD odżegnywała się od wszelkiej odpowiedzialności za narodowy socjalizm.

Po drugiej stronie „żelaznej kurtyny” sprawy miały się inaczej. W 1952 r. RFN zawarła porozumienie z Izraelem o odszkodowaniach dla ofiar Holokaustu. Otworzyło to drogę moralnej rehabilitacji Niemiec w gronie zachodnich demokracji. Ofiary z państw Europy Wschodniej, należących do bloku wschodniego, nie mogły już liczyć na podobny gest. O umowie z Izraelem zadecydowała chyba bardziej pragmatyczna kalkulacja, niż potrzeba moralnego zadość uczynienia. Pod koniec lat 50. klimat wokół pamięci w Niemczech Zachodnich zaczął się jednak zmieniać. Wpływ na tę zmianę miały m.in. antysemickie skandale (m.in. sprawa Ludwika Zynda z 1958 r.) i ataki na synagogi 1958-1961. O antysemityzmie w Niemczech stało się głośno w mediach. 

Reakcją na te wydarzenia było wprowadzenie nowych wytycznych programów nauczania historii, penalizacja „podburzania” do nienawiści rasowej oraz budowa miejsc pamięci. Powołano Centralę Badania Zbrodni Narodowosocjalistycznych w Ludwigsburgu, dzięki której udało się skazać tysiące zbrodniarzy nazistowskich. W 1965 r. odbyła się debata w Bundestagu na temat przedawnienia zabójstw dokonanych przez nazistów, która odbiła się głośnym echem w niemieckich i światowych mediach, podobnie jak drugi proces oświęcimski we Frankfurcie nad Menem, czy proces przeciwko Eichmannowi w Jerozolimie. Intelektualiści tacy jak dramaturg Rolf Hochhuth krytykowali przemilczanie narodowosocjalistycznej przeszłości i żądali moralnej odnowy elit politycznych. Coraz wyraźniejsza stawała się polaryzacja stanowisk i konflikt pokoleniowy.

W centrum

W latach 70. historia Holokaustu zajmuje już eksponowane miejsce w niemieckiej kulturze pamięci. Należy tu zaznaczyć rosnącą rolę masmediów w kształtowaniu świadomości zbiorowej. Znaczenie dla przewartościowania niemieckiej pamięci zbiorowej i wzbudzenia współczucia dla ofiar nazizmu miał wyemitowany w 1979 r. przez zachodnioniemiecką telewizję i bijący rekordy oglądalności serial amerykański „Holocaust”. Choć zarzucano mu trywializację zagłady, to właśnie dzięki temu serialowi wielu mieszkańców Niemiec uświadomiło sobie, że Holokaust miał też wymiar indywidualny, a w badaniach historycznych zaczęto coraz bardziej koncentrować się na ofiarach narodowego socjalizmu. 

Wielu historyków uważa, że najdalej od lat 80. XX wieku, tj. od słynnego sporu historyków o wyjątkowości Holokaustu (Singularitätsdebatte), zagładę europejskich żydów umieścić należy w centralnym miejscu zbiorowej tożsamości historycznej Niemców (identitätsstiftendes Geschichtsbild Deutschlands). Inni moment ten widzą w okresie po zjednoczeniu Niemiec: to po zjednoczeniu, w 1996 r., ukonstytuowano Dzień Pamięci Ofiar Narodowego Socjalizmu, jako datę przyjmując 27 stycznia, czyli rocznicę wyzwolenia Auschwitz. Z kolei na początku XXI wieku na podstawie uchwały Bundestagu ustanowiono w samym środku Berlina monumentalny pomnik i miejsce pamięci pomordowanych w czasie wojny Żydów. Z biegiem lat powstały kolejne miejsca pamięci w stolicy upamiętniające inne grupy ofiar: Sinti Roma, homoseksualistów, czy ofiar eutanazji. Wizja historii stawała się coraz bardziej pluralistyczna. Dopuszczono w analizie historycznej również odmienne narracje i perspektywy innych narodów, czy mniejszości. Upadek komunizmu pozwolił też na otwarcie się na wschodnich sąsiadów i odkrycie obszarów badawczych – jak np. okupacja Polski – dotychczas mniej eksplorowanych. 

Pomniki, muzea, cmentarze...

Pomimo tego Holkaust pozostał uniwersalnym punktem odniesienia, a na płaszczyźnie politycznej (także międzynarodowej) może być argumentem na rzecz obrony praw człowieka. Pamięć o ofiarach Zagłady i ich upamiętnianie zostały umiędzynarodowione, stały się elementem łączącym kultury pamięci różnych narodów. Wspomnę tylko o Sztokholmskim Międzynarodowym Forum na temat Holokaustu w 2000 r., które zainicjowało europejską współpracę w tym obszarze.

W bezpośredniej relacji do kultury pamięci znajduje się edukacja. Edukacja historyczna jest jednym z zasadniczych zadań państwa demokratycznego. Jej ideę przewodnią określił tuż po wojnie filozof Teodor Adorno: fundamentalnym celem wychowania współczesnych pokoleń jest niedopuszczenie do drugiego Auschwitz. Cele te realizowane są w Niemczech przez setki podmiotów w wymiarze szkolnym i pozaszkolnym. W tym zakresie działalność prowadzi również Fundacja Konrada Adenauera w Niemczech oraz w innych krajach, w tym, a może przede wszystkim w Polsce. Corocznie realizuje liczne projekty edukacyjne, konferencje, seminaria służące upamiętnianiu ofiar niemieckiego ludobójstwa, czy spotkania ze świadkami historii. 

We współczesnych Niemczech duża liczba pomników, miejsc pamięci, odbudowanych synagog, czy cmentarzy żydowskich oraz ekspozycji muzealnych (można mówić wręcz o „boomie” muzealnym) i warsztatów historycznych, a także edukacja szkolna i obowiązkowe wizyty uczniów w miejscach pamięci ukazują skalę wysiłków mających na celu ciągłe przypominanie, przede wszystkim młodzieży, o czasie Zagłady. Działania te świadczyć mają o sukcesie niemieckiego modelu demokratyzacji po zakończeniu wojny oraz po zjednoczeniu w 1990 r. Stan relacji z mniejszością żydowską uznawany jest za probierz tolerancji niemieckiego społeczeństwa. Zdecydowana większość Niemców uważa upamiętnianie Holokaustu za swój obowiązek.  W ostatnich latach pojawiły się jednak głosy krytyczne, że odrzucenie antysemityzmu stało się jedynie formą i pustym gestem politycznej poprawności. Niektórzy naukowcy (np. Arnd Bauerkämper, Ulrike Jureit) piszą wręcz o niebezpieczeństwie rytualizacji pamięci o Holokauście, mającej jedynie zapewnić poczucie dobrze spełnionego obowiązku. Aktualnie tocząca się w Niemczech dyskusja o metodach i celach pedagogiki pamięci świadczy o ciągłej żywotności tematu. 

Konsens i spór

Podsumowując, dzieje niemieckiej kultury pamięci po 1945 r. kształtowały się w sposób zróżnicowany. Jedna z czołowych badaczek kultury pamięci, Aleida Assmann, pisała wręcz o drodze Niemiec od niegdysiejszego historycznego zapomnienia (Geschichtsvergessenheit) do obecnego niesłychanie silnego skoncentrowania na punkcie historii (Geschichtsveresessenheit).  

Demokracja nie zna niepodważalnego i akceptowanego przez wszystkich konsensusu. Różne kultury pamięci i konkurencja miedzy nimi są nawet w ramach jednego narodu niczym niezwykłym. Warto zauważyć zmiany zachodzące w tożsamości historycznej Niemców w związku ze wzrostem ludności z tłem migracyjnym, która ma odmienne doświadczenia historyczne. 

W tym kontekście, jak uważa Astrid Messerschmidt,  historia może stanowić czynnik integracyjny, nie poprzez wspólnotę odczuwania winy za zbrodnie III Rzeszy, ale przez poczucie współodpowiedzialności za przyszłość Niemiec i Europy. 

PIOTR WOMELA jest pracownikiem warszawskiego biura Fundacji Konrada Adenauera. 

 

 

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 05/2016

Artykuł pochodzi z dodatku „Auschwitz. Pytania o przyszłość