VatiLeaks: fronty Franciszka

Marnotrawstwo, ukryte konta bankowe, luksusowe apartamenty kardynałów wynajmowane za grosze, a nawet pranie brudnych pieniędzy – czy nie za to wszystko niedawno przepraszał papież?

09.11.2015

Czyta się kilka minut

 / Fot. Tony Gentile / REUTERS / FORUM
/ Fot. Tony Gentile / REUTERS / FORUM

W środę 14 października plac św. Piotra wypełnił się wiernymi zgromadzonymi na tradycyjnej audiencji ogólnej. Niespodziewanie papież otworzył to spotkanie mało tradycyjnie, by nie powiedzieć wyjątkowo. „Zanim rozpocznę katechezę, chciałbym w imieniu Kościoła przeprosić was za skandale, które w ostatnim czasie miały miejsce zarówno w Rzymie, jak i w Watykanie. Proszę was o przebaczenie” – powiedział Franciszek. Te zaskakujące słowa były komentowane na wiele sposobów, najczęściej odnoszono je do burzliwych wydarzeń związanych z trwającym wtedy Synodem Biskupów o rodzinie. Gdy jednak dziś przypomnimy sobie papieskie przeprosiny i zestawimy je z wiedzą, którą mamy dzięki nowej odsłonie VatiLeaks, można je odczytać w zupełnie nowym świetle.


Kwestia czasu


Dwa tygodnie po tych słowach Franciszka watykańska żandarmeria zatrzymała dwoje pracowników Kurii Rzymskiej podejrzanych o przekazywanie dziennikarzom poufnych dokumentów. Teraz już wiemy, że spektakularne aresztowania były owocem kilkumiesięcznego śledztwa. Franciszek od dawna miał świadomość, że pod jego nosem doszło do wycieku kompromitujących Watykan materiałów, i że opublikowanie ich jest tylko kwestią czasu. Być może więc jednym z tych skandali, o których myślał, przepraszając wiernych podczas audiencji ogólnej, był również ten, który miał niebawem wybuchnąć.


I wybuchł. Aresztowane osoby to Włoszka Francesca Chaouqui oraz hiszpański ksiądz Lucio Vallejo Balda. Obydwoje byli członkami niezależnej komisji (COSEA), którą papież powołał na samym początku pontyfikatu w celu zbadania stanu finansowego Stolicy Apostolskiej. Komisja dokonała swego rodzaju audytu i sporządziła raport. Nie mamy tu jednak do czynienia z byle jakim sprawozdaniem. Andrea Tornielli uważa, że było to prawdopodobnie największe, najbardziej rzetelne i najdokładniejsze badanie przeprowadzone w historii Watykanu. Szybko okazało się, że to głównie stąd pochodzą tajne materiały, które wyciekły za Spiżową Bramę. I to na ich podstawie powstały dwie książki, które ukazały się we Włoszech 5 listopada.


To, co opisują Gianluigi Nuzzi („Via Crucis”) oraz Emiliano Fittipaldi („Avarizia”), dla przeciętnego czytelnika będzie naturalnie szokujące. Watykaniści zauważają jednak, że znaczna część ujawnionych faktów uważnym obserwatorom była znana już wcześniej. Co nie zmienia faktu, że obraz Watykanu, jaki wyłania się z obydwu książek, jest fatalny. Marnotrawstwo, złe zarządzanie dobrami materialnymi, ukryte konta bankowe, luksusowe apartamenty kardynałów wynajmowane za grosze, horrendalne sumy wpłacane na procesy kanonizacyjne, byleby je przyspieszyć, świętopietrze przeznaczane na niejasne cele, a nawet pranie brudnych pieniędzy – z tym wszystkim musiał się zmierzyć Franciszek u początku swego pontyfikatu. W książce Nuzziego znajduje się kopia listu, w którym pięciu audytorów pisze do papieża o kompletnym braku przejrzystości w księgowości Stolicy Apostolskiej oraz o kosztach całkowicie poza kontrolą.


Kościół dla ubogich


Niektórzy komentatorzy przywołują w tym kontekście Benedykta XVI oraz jego rezygnację z urzędu. To on przecież rozpoczął reformę finansów Watykanu. Być może naruszywszy ten od dekad funkcjonujący w podejrzany sposób mechanizm, zetknął się z tak porażającymi faktami oraz tak potężnym oporem przed zmianami, że postanowił odejść, niejako zlecając kontynuację tej pracy następcy. Pamiętamy przecież dobrze, że w takim właśnie duchu w 2013 r. na Stolicę Piotrową wybierano kardynała Jorgego Bergoglia. Odnowienie Kurii Rzymskiej miało być jednym z jego priorytetów.


Paradoksalnie najnowsze rewelacje pochodzące z wycieków oraz ich kontekst opisywany szczegółowo przez dziennikarzy udowadniają, że Franciszek faktycznie bardzo szybko złapał byka za rogi. Najpierw powołał wspomnianą komisję, której raport pokazał faktyczną skalę problemu. Także Radę Kardynałów pochodzących spoza watykańskich układów z zadaniem doradzania mu w reformie Kurii Rzymskiej. Potem zreorganizował Radę ds. Gospodarczych i utworzył jej stałe ciało wykonawcze, czyli Sekretariat ds. Gospodarczych z kard. George’em Pellem na czele. Ustanowił też urząd autonomicznego audytora zewnętrznego z ogromnymi uprawnieniami do kontrolowania wszystkich urzędów. Zatem machina zmian ruszyła. A że nie bez przeszkód, to inna sprawa.


Opublikowane książki, owszem, uderzają w Watykan jako taki. Obnażają jego próżność i przepych. Ale jednocześnie pokazują, że mimo wielkiego oporu, na jaki natrafił Franciszek, gdy zabrał się do reformy finansów i zarządzania majątkiem, obecny biskup Rzymu wykazuje się dużą determinacją. Dzieło, którego się podjął, trzeba rozumieć jako kopernikański wręcz przewrót odchodzenia od reguł korzeniami sięgających jeszcze czasów feudalnych oraz dostosowania tego wielowiekowego gmachu do zasad pełnej przejrzystości finansowej, jakie obowiązują dziś w księgowości i bankowości. Na to zaś nakłada się jeszcze charakterystyczny rys tego pontyfikatu, który kreuje wizerunek Kościoła ubogiego i dla ubogich. Ma to naturalnie swe konkretne implikacje. Wszelkie nadmierne koszty i personalne przywileje krok po kroku są przycinane. To zaś uderza w konkretnych hierarchów, którzy od lat cieszyli się pewnymi wygodami. Jeśli nawet jeszcze bezpośrednio nie odczuli skutków reformy Franciszka, to zasadnie mogą czuć się zagrożeni. Niektórzy uważają, że wielu ważnych purpuratów ustawiło się w opozycji do biskupa Rzymu nie ze względu na jego pasterską wizję pontyfikatu, ani nie przez otwarte dyskusje na tematy doktrynalne, ale właśnie z obawy przed utratą dotychczasowego komfortu życia.


Wyjdzie wzmocniony


Oczywiście mimo wszystko nowa afera w Watykanie uderza też w samego papieża. Na pewno wolałby, żeby reforma toczyła się swoim torem, bez rozgłosu. Tym bardziej, że opublikowane materiały pokazują światu pontyfikat w trakcie zmian, ale nie bezbłędny.


To dopiero początek długiej drogi. Niemniej można już dziś pokusić się o przypuszczenie, że Franciszek z obecnego kryzysu ma szansę wyjść wzmocniony. Po pierwsze dlatego, że zarówno raport COSEA, jak i pozostałe odtajnione informacje dotyczą w ogromnej większości stanu Stolicy Apostolskiej, w jakim pozostawili ją po sobie poprzedni papieże. Jeśli nawet niektóre nadużycia datują się na początek urzędowania kard. Jorgego Bergoglia, to każdy rozumie, że takiej instytucji nie da się naprawić w rok czy dwa lata. W efekcie cało zło, które wylewa się z dwóch opublikowanych książek, nie idzie wprost na konto Franciszka. Po drugie zaś dwa i pół roku jego służby jako następcy św. Piotra są czytelnym dla świata świadectwem człowieka ubogiego, który walczy o Kościół ubogi. Ten przekaz dotarł już dawno do każdego katolika i nie tylko. Gdy więc dziś ktokolwiek usłyszy lub przeczyta o potężnych nadużyciach w Stolicy Apostolskiej, przynajmniej jedną rzecz będzie wiedział na pewno: że beneficjentem tych nadużyć nie jest sam papież.


Usłyszymy oczywiście – już słyszymy tu i ówdzie – także głosy krytyków Franciszka. Że sobie nie radzi, że jego reforma wywraca wszystko do góry nogami, że nie rozumie Europy, że skonfliktował się z prawie całą Kurią Rzymską itp.


Ale oprócz wrogów, których mu nie brakuje, będzie również musiał radzić sobie z dotychczasowymi przyjaciółmi. Ujawnione materiały rzucają cień np. na samego kard. Pella, czyli osobę numer jeden w papieskiej batalii o uzdrowienie finansów. Australijski hierarcha co prawda zaprzeczył wszelkim oskarżeniom, wydając oficjalny komunikat, ale linia porozumienia pomiędzy nim a Franciszkiem może okazać się nadszarpnięta. Zwłaszcza że kilka tygodni wcześniej ten sam kard. Pell był jednym z głównych autorów słynnego listu trzynastu kardynałów, w którym oskarżono Synod Biskupów, a pośrednio i samego papieża o próbę manipulowania obradami.


W ujawnionych dokumentach pojawia się podobno również nazwisko kard. Waltera Kaspera, czyli teologa, którego Jorge Bergoglio ceni od dawna. Niemiecki purpurat wedle tych informacji ma zajmować w Rzymie olbrzymi luksusowy apartament, płacąc za niego minimalny czynsz. Nie wiadomo, które z tych doniesień są prawdziwe. Ale można się spodziewać, że aktualny kryzys przy okazji doprowadzi do osłabienia niektórych sojuszy na szczytach Watykanu.
Sam Franciszek wydaje się nie słabnąć ani trochę. Wedle relacji abp. Angela Becciu na wieść o publikacji książek miał odpowiedzieć: „Idziemy naprzód. Spokojnie i zdecydowanie”. Z kolei kard. Óscar Rodríguez Maradiaga, czyli koordynator Rady Kardynałów, ujął to tak: „Jeśli chce się prawdziwie iść za Panem, trzeba być przygotowanym na bitwę. A papież jest do niej gotowy”. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz i publicysta, zastępca redaktora naczelnego portalu Aleteia.pl, redaktor kwartalnika „Więź”, współpracownik „Tygodnika Powszechnego”.

Artykuł pochodzi z numeru TP 46/2015