Uwaga, awaria!

Najpoważniejsze wypadki w historii energetyki jądrowej

20.10.2010

Czyta się kilka minut

Greenpeace ogląda odpady

Do największych przeciwników elektrowni atomowych należy organizacja ekologiczna Greenpeace, której korzenie wywodzą się z ruchu amerykańskich i kanadyjskich przeciwników prób nuklearnych. Ekolodzy protestują również przeciwko energetyce jądrowej wykorzystywanej w celach cywilnych. Według nich rosnąca ilość odpadów nuklearnych zwiększa niebezpieczeństwo ich wykorzystania przez terrorystów lub katastrofy ekologicznej. Przytaczają też przykłady nieprawidłowości. Ostatnia akcja miała miejsce 7 października 2010 r. Aktywiści organizacji przywieźli pod wejście do Parlamentu Europejskiego w Brukseli niezabezpieczone odpady radioaktywne z różnych części świata. Mimo że część fizyków jądrowych i zwolenników energii nuklearnej wypowiada się o działaniach Greenpeace’u z lekceważeniem, zarzucając organizacji wyolbrzymianie zagrożeń oraz nieścisłości, nie ulega wątpliwości, że działalność Greenpeace’u przynosi wiele dobrego: przeciwnicy energetyki atomowej nieustannie wyłapują jej słabe punkty, nawołują do pełnej jawności i wywierają presję na koncerny atomowe i rządy.

Windscale, 1957

Katastrofa z 10 października 1957 r. znana jest szerzej jako "pożar w Windscale". Doszło wówczas do samozapłonu grafitu w rdzeniu wojskowego reaktora służącego do produkcji plutonu i chłodzonego powietrzem atmosferycznym. Operatorzy nie wiedzieli, jak zachować się w obliczu niebezpieczeństwa. Ich pierwszą reakcją było ustawienie pracy dmuchaw chłodzących na maksymalne obroty, co jeszcze pogorszyło sytuację, dostarczając płonącemu grafitowi tlenu. W efekcie nastąpiło wyrzucenie w powietrze radioaktywnego materiału o  całkowitej aktywności ok. 20 tys. kiurów, w którym znajdował się radioaktywny izotop jodu 131, szczególnie szkodliwy dla ludzi. Mimo skażenia, nikt z rejonu otaczającego reaktor nie został ewakuowany, jedynie mleko wyprodukowane na obszarze 500 km kw. uznano za skażone i było przez miesiąc niszczone. Drugi identyczny reaktor w Windscale wyłączono w 1957 r., a trzeci - prototyp zaawansowanego reaktora chłodzonego gazem (AGR) - w 1981 r. Od czasów pożaru zaprzestano budowy elektrowni z reaktorami chłodzonymi powietrzem.

Chalk River Laboratories, 1958

W tym kanadyjskim ośrodku badań jarowych zanotowano dwie poważne awarie . W 1952 r. uszkodzony został rdzeń reaktora badawczego NRX, w 1958 r. doszło do uszkodzenia usuwanego elementu paliwowego z rdzenia reaktora NRU. W obu wypadkach konieczne było usunięcie substancji radioaktywnych z pomieszczeń reaktorów. Większość awarii i wypadków w elektrowniach jądrowych w owym czasie wykazywała i pozwoliła korygować przede wszystkim błędy w zakresie użytej technologii oraz niedoskonałość procedur przygotowanych na wypadek awarii. Nie dochodziło do znaczącego skażenia środowiska i zagrożenia dla zdrowia i życia ludzi, a reakcje społeczne nie były tak radykalne jak w następnych dekadach.

Three Mile Island, 1979

Około czwartej nad ranem 28 marca 1979 r. w drugim reaktorze elektrowni Three Mile Island, położonej nieopodal Harrisburga w Pensylwanii, doszło do najpoważniejszego w historii amerykańskiej energetyki jądrowej wypadku. Rdzeń reaktora uległ stopieniu, a poza obudowę bezpieczeństwa wydostała się nieznaczna ilość produktów rozszczepienia. Najpierw zawiodła pompa, zasilająca wytwornice pary po stronie obiegu wtórnego, nastąpiło wyłącznie turbiny i włączenie pomp pomocniczych do chłodzenia wytwornic pary. Niestety, po remoncie pozostały zamknięte zawory i woda nie dopłynęła do wytwornic. Temperatura i ciśnienie wody w obiegu pierwotnym błyskawicznie wzrosły, więc system bezpieczeństwa zareagował prawidłowo, otwierając zawór bezpieczeństwa. Jednak po obniżeniu ciśnienia do dopuszczalnego poziomu nie zamknął się, czego nie zarejestrowały przyrządy pomiarowe. W konsekwencji doprowadziło to do ubytku wody w obiegu pierwotnym. Rdzeń reaktora osiągnął temperaturę ponad 2700°C i zaczął się topić.

W wyniku wypadku jedna osoba zmarła na zawał, nikt nie został napromieniowany, ale konsekwencje zajścia były daleko idące. Wypadek spowodował przede wszystkim wyhamowanie rozwoju energetyki jądrowej w USA: plany budowy 40 elektrowni zostały odwołane; później odwołano budowę 51 reaktorów firmy Babcock and Wilcox, producentów reaktorów TMI. Co więcej, zaraz po awarii, do czasu wyjaśnienia jej przyczyn, wyłączono 53 z dzia-

łających podówczas 129 reaktorów; zwiększono wymagania względem pracowników elektrowni oraz położono większy nacisk na ich szkolenie.

Do gwałtownych reakcji opinii publicznej po katastrofie przyczyniła się niemal anegdotyczna koincydencja. Dwanaście dni przed wypadkiem w Three Mile Island do kin wszedł film "Chiński syndrom" ("The China Syndrome"). Jane Fonda grała w nim dziennikarkę, która wraz z kamerzystą pracuje nad reportażem na terenie elektrowni jądrowej, gdy dochodzi w niej do poważnej awarii. Sama Jane Fonda wkrótce zaangażowała się w ruch antynuklearny.

Brakowało rzetelnych informacji o wydarzeniu. Nic więc dziwnego, iż późniejsze zapewnienia władz, że nie ma niebezpieczeństwa dla zdrowia i życia okolicznych mieszkańców, przyjmowane były z rezerwą. Nie pomogły zbytnio także zabiegi stanowego Departamentu Zdrowia, który przez 18 lat prowadził rejestr przeszło 30 tys. osób, mieszkających w promieniu 8 km od elektrowni w momencie awarii. Dalszej obserwacji stanu zdrowia mieszkańców zaprzestano w 1997 r., gdyż nie ujawniły się żadne niepokojące trendy.

Ruch przeciwników energii atomowej po awarii w TMI osiągnął duże rozmiary. Antynuklearne protesty rozlały się po całym kraju. Zaangażowali się w nie artyści, muzycy, aktorzy. Powstały liczne lokalne organizacje kontestujące produkcję energii elektrycznej w elektrowniach jądrowych, w siłę urosła przede wszystkim powstała w 1977 r. Three Mile Island Alert, największa i najstarsza antynuklearna organizacja w tym rejonie. Po katastrofie dostarczała zeznań przed Senatem i stanową Izbą Reprezentantów.

Społeczne poparcie dla energii jądrowej, które przed wypadkiem wynosiło ok. 70%, przez dwie dekady po nim spadło do ok. 50%. W minionych latach znów zaczęło wzrastać za sprawą przychylnej dla atomu polityki George’a W. Busha.

Czarnobyl, 1986

Do największej i najtragiczniejszej jak dotąd w skutkach awarii doszło 26 kwietnia 1986 r. w elektrowni atomowej w Czarnobylu, położonej o niewiele ponad 100 km na północ od Kijowa. Budowę elektrowni rozpoczęto w latach 70., a w jej skład wchodziły cztery reaktory typu RBMK-1000 z grafitowym moderatorem. Reaktory tego typu to pochodne reaktorów skonstruowanych w ZSRR i tam tylko używanych do produkcji plutonu do celów militarnych. Do dziś działają w elektrowniach w Kursku, Petersburgu i Smoleńsku. Najważniejszą różnicę względem innej, powszechnie stosowanej technologii jest zastosowanie oprócz wody drugiego moderatora w postaci grafitu, co wpływa na zachowanie się reaktora w przypadku zaburzeń przepływu chłodziwa, jakim jest woda. O ile w reaktorach chłodzonych wodą dochodzi wtedy do zmniejszania mocy, to w RBMK w pewnych sytuacjach dzieje się odwrotnie. Na skutek między innymi tego procesu, ale też z powodu fatalnego błędu konstrukcyjnego prętów bezpieczeństwa awaria w Czarnobylu miała tak katastrofalny w skutkach przebieg.

26 kwietnia 1986 r. czwarty blok elektrowni przygotowany był do zatrzymania celem przeprowadzenia rutynowego przeglądu. Przy okazji miał zostać przeprowadzony eksperyment. Polegał na sprawdzeniu możliwości przeciwdziałania skutkom nagłych przerw w dostawach prądu (także do pomp chłodzących reaktor). Na skutek odstępstw od przygotowanego planu (przesunięcie godziny rozpoczęcia eksperymentu) i zachodzących w tym czasie zmian w rdzeniu, wystąpiły trudności w ustabilizowaniu mocy reaktora. Eksperyment rozpoczęto, ale po jakimś czasie operatorzy zorientowali się, że przebiega nieprawidłowo i postanowili wyłączyć reaktor. Wówczas na skutek błędu konstrukcyjnego prętów bezpieczeństwa doszło do niekontrolowanego wzrostu mocy reaktora i temperatury, co doprowadziło do rozpadu cząsteczek wody na wodór i tlen. W efekcie nastąpiła seria wybuchów, które uszkodziły korpus reaktora. W rdzeniu znajdował się grafit o ba-

rdzo wysokiej temperaturze, który po rozerwaniu korpusu i przy dostępie powietrza zaczął się palić. Grafitowe bloki płonęły przez kilka kolejnych dni, powodując uwolnienie do atmosfery ogromnej ilości promieniotwórczych izotopów. Między 27 kwietnia a 2 maja zrzucono ze śmigłowców kilka tysięcy ton piasku, gliny i węgliku boru, by nie dopuścić do powstania reakcji jądrowej i ugasić pożar. Następnie rozpoczęto budowę tzw. sarkofagu, który otoczył zniszczony czwarty blok czarnobylskiej elektrowni.

Wśród bezpośrednich ofiar katastrofy znajdują się uczestnicy akcji ratunkowej i pracownicy elektrowni, którzy zapadli na chorobę popromienną, na skutek której część z nich zmarła. Konsekwencje zdrowotne, a także społeczne i polityczne skutki katastrofy miały skalę dotychczas niespotykaną, choć po latach coraz częściej słychać głosy, że reakcja była przesadzona. Z rejonu w promieniu 30 km od elektrowni ewakuowano mieszkańców, ogółem przesiedlono ok. 350 tys. osób, 100 tys. hektarów ziemi rolnej wyłączono z użytkowania. Skażeniu uległo 9% powierzchni dzisiejszej Ukrainy. Kilka wysiedlonych wsi spalono, co prowadziło do dalszej migracji ludności, a część skażonych terenów zasypywano piaskiem. Katastrofa w Czarnobylu wywołała psychozę atomową na szeroką skalę. Doszło do wyhamowania rozwoju energetyki atomowej, wiele państw zrezygnowało z atomowych planów. We Włoszech presja opinii publicznej była tak silna, że doszło do zamknięcia elektrowni jądrowych. W Hiszpanii, Szwajcarii, Belgii czy Holandii wstrzymano plany rozwoju energetyki jądrowej. W Polsce porzucono budowę elektrowni w Żarnowcu, do czego poza protestami społecznymi przyczyniły się także trudności okresu transformacji ustrojowej.

Jak po każdym poważniejszym wypadku, skupiono się na poprawie bezpieczeństwa. Powstała międzynarodowa organizacja operatorów elektrowni atomowych (World Association of Nuclear Operators). Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej z siedzibą w Wiedniu opracowała specjalną siedmiostopniową skalę zdarzeń jądrowych nazwaną INES (International Nuclear Event Scale):

0 - wypadek nie powoduje skutków,

1 - anomalie zakłócająca normalną pracę,

2 - incydent podczas normalnej pracy obiektu, który może narazić personel na napromieniowanie,

3 - poważny incydent, dochodzi do uwolnienia substancji promieniotwórczej do otoczenia, jednak nie grozi to człowiekowi napromieniowaniem większym niż 40% dawki rocznej,

4 - awaria bez znaczącego zagrożenia poza obiektem,

5 - awaria z zagrożeniem poza obiektem, jak w Windscale czy TMI,

6 - poważna awaria,

7 - wielka awaria z uwolnieniem znacznej ilości substancji promieniotwórczych, jak w Czarnobylu.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 43/2010

Artykuł pochodzi z dodatku „W stronę atomu 3 (43/2010)