Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Jedne monumentalne, jak w kolegiacie w Jaworznie, inne niewielkie. Figuratywne i abstrakcyjne, zawsze jednak wprowadzające do wnętrza nową jakość, uwznioślające niekoniecznie ciekawą architekturę, światłem i barwą budujące klimat Tajemnicy. Wiele zrealizował wspólnie z pierwszą żoną, Marią Roga-Skąpską (1932–1984).
W „Tygodniku” na poczesnym miejscu wisi jego obraz z lat 60.: redaktorzy wokół okrągłego stolika w gabinecie Jerzego Turowicza. Jerzy Skąpski był wtedy jednym z nich – od 1962 r. pracował jako redaktor graficzny naszego pisma, a i później, gdy pochłonęły go kolejne kościelne zamówienia, odwiedzał Wiślną, choćby po to, by porozmawiać o tym, co dzieje się w kraju, czy narysować życzenia świąteczne dla Jana Pawła II. No i uśmiechał się – ten ciepły uśmiech tak świetnie uchwycony na zdjęciu Maćka Plewińskiego był jego cechą nieodłączną.
Urodził się w 1933 r. w Hebdowie, gdzie jego ojciec zarządzał majątkiem Małopolskiego Towarzystwa Rolniczego, należącym wcześniej do skasowanego przez władze carskie opactwa norbertanów. Mieszkali w budynku poklasztornym, „kościół wrośnięty był w dom dzieciństwa” – wspominał. Potem w 1945 r. przymusowa przeprowadzka do Krakowa, nauka w liceum Nowodworskiego, studia na Akademii Sztuk Pięknych, dyplom w pracowni drzeworytu u prof. Ludwika Gardowskiego i poznawanie podstaw sztuki witrażu u prof. Adama Stalony-Dobrzańskiego. Przez kolejne lata Skąpski uprawiał zarówno grafikę (także książkową), jak i malarstwo oraz witraż, a Tadeusz Chrzanowski podkreślał jego „jednorodność twórczą, niezależną jakby od materii technicznej”. Plakat Skąpskiego „Każdy dzień Oświęcimia” (1974) trafił do zbiorów Muzeum Instytutu Yad Vashem.
Skąpski mówił: „Świadomość tego, że urządzam mieszkanie Panu Bogu, jest ważniejsza od tej, że robię to także ludziom. Jest to dla mnie uroczyste: za każdym razem czuję się, jakbym zaczynał wszystko od początku i nic nie umiał”. A jednak jego witraże pomagają – zarówno przestrzeniom, które często właśnie dzięki nim szlachetnieją lub po prostu nabierają charakteru, ale także ludziom, którzy tych przestrzeni potrzebują. Czytaj więcej >>>
„Artysta stawia nas wobec okna, poprzez które możemy spojrzeć na drugą stronę świata – pisał o witrażach Skąpskiego o. Jan Andrzej Kłoczowski. – Ukazuje świetlistość, cudowną barwność zaświatów (...) wskazuje drogę, zapraszając nas, abyśmy na nią weszli i odkryli to, co dla niego jest tak oczywiste i namacalne”. Może więc Jerzy Skąpski spotka w zaświatach swoich Tygodnikowych przyjaciół, którzy wcześniej spoczęli na tynieckim cmentarzu, gdzie teraz i jego pożegnaliśmy. A nam zostanie jego uśmiech. ©℗