Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
"Przeciw" - zupełnie już świadomie - głosowali wszyscy Republikanie, twierdząc, że ustawa to zamach na wolność i skok na państwową kasę. Ale "przeciw", także świadomie, głosowało również wielu Demokratów: przekonanych, że zmiany nie idą wystarczająco daleko. Wbrew ich zamierzeniom, w Stanach nie powstanie bowiem państwowy system ubezpieczeń, który miałby stanowić konkurencję dla firm prywatnych i w efekcie zmusić je do obniżania kosztów usług medycznych.
Zanim ustawa trafi na biurko prezydenta Obamy, członkowie obu izb Kongresu muszą wypracować spójną wersję swoich dwóch projektów, co z pewnością potrwa jeszcze kilka tygodni. Ale już dziś mówi się o bezprecedensowym sukcesie: ok. 30 mln nieubezpieczonych Amerykanów uzyska dostęp do opieki medycznej; dzięki wprowadzeniu nowych podatków ograniczony ma zostać deficyt budżetowy; firmy ubezpieczeniowe zmuszone zostaną do ograniczania kosztów administracyjnych i zarzucenia wielu nieuczciwych praktyk, jak choćby odmawiania polis przewlekle chorym.
A to rewolucja. Z reformą opieki zdrowotnej na przestrzeni ostatnich dziesięcioleci w ten czy inny sposób mierzył się niemal każdy prezydent USA. Udało się Obamie, "bezlitośnie skutecznemu" graczowi, który - jak pisał publicysta "New York Timesa" - nie walczy, jeśli nie ma szans wygrać, i który bez wahania wyciąga rękę po połowę bochenka, jeśli nie może dostać całego.