„Upraszam usilnie i pięknie o pozwoleństwo”

Korespondencja Zbigniewa Herberta z Rodzicami

Zbigniew Herbert do Rodziców,

Paryż, 7 VII 1958

Kochani Mamusiu i Tatusiu,

bardzo serdecznie dziękuję za obie kartki Tatusia i list Mamusi oraz słowa otuchy w tym moim trudnym bytowaniu na obczyźnie. Tadeusz [Żebrowski] pomaga mi jak może, przysłał mi już 30 miękkich, tylko że tutaj dolar stoi fatalnie - najtańszy obiad 1 dol[ar], najtańszy hotel 2 dolary itd. Oczywiście, że zastosuję się do rady Tatusia, żeby dopić kielich do końca i zostać jak najdłużej. Sytuacja moja jest taka: studiuję w Instytucie Katolickim (tzw. kurs letni: język, wykłady z cywilizacji francuskiej bardzo interesujące). Wspaniałomyślnie zwolniono mię z opłat, bez żadnych moich zabiegów (moda na Polaków i sympatia dla Polaków trwa). W zamian za to będę musiał zdawać z końcem lipca egzamin. Roboty mam dużo, ale powrót do stanu studenckiego bardzo mnie cieszy i odmładza. Nawet z tego powodu schudłem parę polskich funtów.

Nauka zajmuje mi bardzo dużo czasu. Pozostały dzielę na muzea i kino. Sezon teatralny skończył się 14 lipca, szanujący się Paryżanie opuszczają swoje miasto, oddają go na pastwę amerykańskich turystów i tłustych Niemców w autokarach.

W sierpniu chciałbym wstąpić na kurs letni Sorbony, zaś we wrześniu nareszcie wypocząć. Zaczęły się upały, około 30° i miasto dyszy jak piec. We wrześniu planuję wycieczkę z plecakiem na południe (Prowansja, wybrzeże Morza Śródziemnego i jeśli uda się pewna szatańska kombinacja - Pireneje). Do Anglii chciałby[m] wyjechać w październiku, listopadzie, to znaczy w okresie, gdy tracę mój uroczy pokoik na 7. piętrze z widokiem na Panteon, w odległości rzutu włócznią od tego brzydkiego pudła.

Nie wiem, czy pisałem, że przetłumaczono parę moich próz poetyckich i że ukażą się chyba w jednym z francuskich miesięczników. Wczoraj dostałem list z Hamburga, że chcą w zimie nadać moją audycję ["Drugi pokój"], za co będzie forsa. Mam za mało czasu, żeby chodzić koło swoich spraw literackich i nie zawiązałem jeszcze istotnych kontaktów z tutejszą giełdą.

Zdobyłem się na szaleństwo: 19 jadę na wycieczkę do Reims, w programie, oprócz katedry, próba szampana, pierwszy kielich spełnię za zdrowie Mamusi i Tatusia.

Kończę. Całuję bardzo mocno Mamusię, Tatusia

Wasz syn Zbigniew [...]

Zbigniew Herbert do Rodziców,

Londyn, 26 II 1959

Kochani Mamusiu i Tatusiu,

dziękuję bardzo za długi, kochany list. Oczywiście po przyjeździe do Polski (co kiedyś w końcu nastąpi) zbiję mordę pocztylionowi, który tak długo przetrzymał przesyłkę.

Żeby zacząć od rzeczy najcięższych, to dopraszam się uniżenie o przedłużenie rodzicielskiej wizy. Prośbę swą argumentuję jak następuje:

a) nie ma dużych szans, abym mógł wyjechać za granicę w najbliższym czasie. Sprawy typowania kandydatów na powyższe przejęło obecnie Min[isterstwo] Kultury (dawniej Zw[iązek] Literatów), co równa się wiadomo czemu;

b) przeżywam ostatnie lata mojej młodości, co pozwala mi dobrze znosić pewne trudy i niewygody związane z moją tu sytuacją. Za 5 lat mogę już mieć żonę, dzieci lub raka wątroby i nie będzie mi się chciało jechać 200 km autokarem i iść 10 km piechotą, żeby zobaczyć katedrę gotycką powiedzmy;

c) w maju-czerwcu mam szansę odwiedzić na tydzień Włochy, co jest okazją fascynującą. Skompletowałbym w ten sposób moje doświadczenia podróżnicze i ukąsił spory kawałek Europy.

Zapewniam, że czuję się dobrze, kuruję tu zęby i zasięgnąłem porad angielskich lekarzy w sprawie wątroby, która zresztą mi nie dolega. Nie głoduję, powodzi mi się zupełnie dobrze. Angielski miesięcznik literacki będzie prawdopodobnie publikował przekłady moich wierszy.

Mieszkam u przyjaciół [Magdaleny i Zbigniewa Czajkowskich] w ich willi (włościanie pod Londynem), pogoda wiosenna i urządzamy częste wyjazdy poza miasto (mają 2 samochody).

Miałem wieczór autorski i odczyt i jadam b[ardzo] dobre obiady w tzw. "Polskim ognisku", co pozwala mi uniknąć niebezpieczeństw kuchni angielskiej.

W Londynie będę jeszcze 2-3 tygodnie, po czym chciałbym wrócić jeszcze na kilka miesięcy do Paryża i upraszam usilnie i pięknie o pozwoleństwo.

Całuję gorąco Mamusię i Tatusia

wasz

Zbigniew

Zbigniew Herbert do Rodziców,

Spoleto, 23 VI 1959

Kochani moi Rodzice,

otóż jestem w Spoleto, w sercu Umbrii, niedaleko Rzymu. Jest tu tak przeraźliwie pięknie, że boję się energicznie poruszać, aby wszystko to nie rozleciało się jak sen i żebym się nie zbudził na środku MDM’u.

Jestem tutaj na Festiwalu muzyczno-teatralnym, na który jakimś cudownym trafem zostałem zaproszony. Zostanę tu jeszcze do końca tygodnia, a potem chciałbym bardzo zwiedzić trochę Italię.

Przyjechałem tutaj wczoraj w nocy po 25-godzinnej podróży. Podawali mnie z rąk do rąk jacyś ludzie i od razu poczułem się jak u siebie. Dziś rano stwierdziłem, że znam połowę (lekka przesada) miasteczka i co zabawniejsze, rozmawiam po włosku, dość przeraźliwie, ale myślę, że gdybym tu został miesiąc, mówiłbym nieźle. Włosi są daleko sympatyczniejsi od Francuzów i moja gospodyni - mieszkam razem z dwoma Polakami (malarzem i reżyserem) - w rodzinie miejscowego muzyka, uczy nas po włosku z niebywałą cierpliwością i wdziękiem. Cóż za język, cóż za dziewczyny, cóż za wino. I pogodne noce, gdy całe miasteczko (położone ślicznie w kotlinie między górami) uprawia swoje narodowe passeggiata. Przeżywam ciężkie pokusy i naprawdę nie wiadomo, co jest lepsze: los żebraka w Spoleto czy los notowanego poety nad Wisłą.

A tu rzeczywistość skrzeczy. I trzeba do niej wrócić. [...]

Bardzo gorąco całuję Matulę i Tatusia oraz Fafiny główkę. I proszę mi wybaczyć mój niepoważny stosunek do życia i że nie jestem w Ojczyźnie i nie pomagam.

wasz kochający syn

Zbigniew

Maria Herbert do Syna,

Sopot, 23 XI 1963

Kochany biedny mój Syneczku

Wiem, jak Ci ciężko i robisz sobie niepotrzebnie wyrzuty. Taka była wola Ojca, żebyś nie wracał do Kraju. Wiedział, ile musiałeś pokonać trudności w związku z wyjazdem. Twierdził, że byłaby to zbrodnia, wracając, gdyż pobyt za granicą to Twoja przyszłość. Cieszył się, że Ci było dane tam pracować i wierzył, że znowu zdobędziesz sławę. Ogromnie cieszył się każdą wiadomością od Ciebie, a wysłane tłumaczenia P[ani] Czajkowskiej napawały go dumą i cudownie mnie przetłumaczył. Niestety nic nie mógłbyś mu pomóc. Opiekę lekarską miał stale, ale leczenie ograniczało się na podawanie leków znieczulających. Na szczęście do ostatniej chwili nie zdawał sobie sprawy ze swego stanu i wierzył w polepszenie. Halinka i Tadzio dali wszystko, co można było zrobić w takiej tragicznej sytuacji, a mnie starali się oszczędzać. Jedyna pociecha, że byłyśmy z Halą przy Ojcu do ostatniej chwili Jego życia. Trudno mi pisać o tych bolesnych dla nas wszystkich sprawach. Hala na pewno Ci szczegółowo napisała. Jestem z Ciebie b[ardzo] zadowolona, że dbasz o zdrowie, bo to moja wielka troska, że może Ci głodno i chłodno na obcym terenie. Chciałabym Ci b[ardzo] pomóc. Rozmawiałam z miłą panią z Anglii, która twierdzi, że jesteś pod dobrą opieką przyjaciół. Podziękuj im gorąco ode mnie. Będę modliła się za ich zdrowie. Ja czuję się nie najgorzej, tylko brak mi energii. Jedynym moim pragnieniem jest podciągnąć się i pomóc biednej Hali, która ciągle jest w trosce o pomoc domową; niekończące się zmiany. W tej chwili jestem na Wybrzeżu, ażeby pozałatwiać niektóre sprawy. Wróciłam do pustego domu. Trudno mi zostać samej, zaprosiła mnie Krzysia do siebie, gdzie z Wujkiem otoczyli mnie troskliwą opieką. Pogoda jest straszna, od kilku dni szaleje sztorm i ulewne deszcze. Trudno wyjść z domu. Fatalnie działa na moje samopoczucie. Zbysiuniu Kochany, trzymaj się, jesteś naszym jedynym opiekunem.

Tulę się do Ciebie i całuję b[ardzo] gorąco.

Matka

P.S. Zdzisio Najder okazał nam dużo serca i pomocy, podziękuj mu przy okazji. Wprawdzie nie byłam zadowolona, że tak szybko zawiadomił Ciebie, chciałam, ażebyś dowiedział się jak najpóźniej. Każdy dzień to zwycięstwo.

Od Cioci i Wuja serdeczne ucałowanie.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 44/2008

Artykuł pochodzi z dodatku „Herbert (44/2008)