"Ulepszacz"

Stuk-puk, stuk-puk, moderato, grają swoją melodię. Nawet jej nie zauważamy, ale jest w nich coś z metronomu. I coś z duszy pianisty. Bo jednym z ich wynalazców miał być Józef Hofmann.

01.05.2015

Czyta się kilka minut

W przydomowym warsztacie, Merion, Pensylwania, 1935 r. / Fot. The International Piano Archives, University of Maryland
W przydomowym warsztacie, Merion, Pensylwania, 1935 r. / Fot. The International Piano Archives, University of Maryland

Ta część jego życia, którą spędził w warsztacie – starając się zrozumieć działanie mechaniki otaczającego go świata, starając się usprawnić go na tysiąc drobnych sposobów – obrosła w setki legend. Bardziej lub mniej prawdopodobnych. Jego nazwisko łączy się z wynalazkami nawet tak powszechnie używanymi jak spinacze do papieru – miał skonstruować spinacz, wzorując się na kluczu wiolinowym, aby ogarnąć chaos kartek z nutami; lecz ten wynalazek ma wielu ojców i akurat Polak nie jest faworytem do najwyższego stopnia podium. Miał zaprojektować dom obracający się wraz ze słońcem; miał być zachęcany przez Edisona do porzucenia muzyki i przejścia na wynalazcze zawodowstwo. Większości tych legend nie da się potwierdzić w zachowanych źródłach. Ale to, co się da, i co można odnaleźć w katalogach patentowych, daje obraz postaci niezwykłej, ogarniętej pasją zmieniania rzeczywistości, usprawniania i upraszczania świata. I absolutnie zafascynowanej motoryzacją.


Copernicus Festival rusza w Krakowie już 18 maja!

Hasłem przewodnim drugiej edycji jest "Geniusz".


Początków fascynacji technologią można się u Hofmanna doszukiwać już podczas jego pierwszego, pamiętnego tournée po USA. Kiedy w wieku 11 lat zawojował swoją grą serca i dusze nowojorskiej elity, zaczarować miał także legendarnego Thomasa Edisona. Został zaproszony do studia, w którym, w zaledwie kilka lat po wynalezieniu fonografu, gra chłopaka została uwieczniona na walcach. Były to jedne z pierwszych, jeśli nie w ogóle pierwsze, nagrania muzyczne.

Przez wiele lat, będąc u szczytu sławy, nie zgadzał się jednak na nagrywanie swojej gry, uznając, że ówczesna technika nie była wystarczająco zaawansowana, by odpowiednio oddać dźwięk jego instrumentu.
A może sam chciał taką technikę stworzyć.
 

Nawigacja przed GPS
Po powrocie do Europy Hofmannowie sporą część fortuny, którą otrzymali od Alfreda Corninga Clarka, wydali nie na lekcje fortepianu Józefa – ale na lekcje matematyki, fizyki i chemii. Jego talent musiał być dla nich oczywisty już wtedy. I już wtedy Hofmann miał dokonywać pierwszych wynalazków – według niepotwierdzonych opowieści zaczął od przedłużaczy do pedałów fortepianu, niezbędnych, bo niewysoki chłopiec miał po prostu problemy podczas występów.
Ale wkrótce mechaniczne pasje zabiorą go dalej od spokojnych, znajomych wód świata muzyki. W Ameryce pojawia się u świtu nowej ery – ery automobilu. Mechaniczne pojazdy głęboko go fascynują. Poświęca nawet kilka lat na budowanie własnych samochodów, od zera. I wszędzie wokół siebie widzi rzeczy, które można usprawnić, zrobić lepiej. Mechanika, dotąd uboczna pasja, zaczyna coraz bardziej go pochłaniać.

„Do wszystkich zainteresowanych Niniejszym oświadczam, że ja, Józef Hofmann, poddany cesarza Austro-Węgier, zamieszkały w Poczdamie w Niemczech, wynalazłem użyteczne usprawnienie urządzeń wskazujących lokalizację”.
Tak rozpoczyna się opis urządzenia zarejestrowanego pod amerykańskim patentem nr 909,798 z 12 stycznia 1909 r. Urządzenia, które jest dalekim przodkiem... nawigacji GPS.

Podobne, papierowe systemy nawigacji zaczęły pojawiać się właśnie około 1909 r. Najsłynniejszy z nich, produkowany przez J.W. Jonesa, składał się ze specjalnego dysku z zapisem trasy oraz odtwarzacza, który, podłączony do napędu samochodu, obracał „mapę” w miarę przemieszczania się auta. To wszystko w zaledwie 5 lat po opublikowaniu w USA pierwszych map samochodowych!

System był krzykiem techniki belle époque. Ale Hofmann dopatrzył się w nim fatalnego błędu: „Skala mapy – pisał we wniosku patentowym – gdy jest dobrana tak, by umożliwić wygodną nawigację między miastami i wioskami, jest zdecydowanie zbyt mała po wjechaniu do nich. Z kolei taka, która umożliwia swobodną nawigację w miastach, jest zbyt duża, by dało się z niej praktycznie korzystać poza nimi”.

Jego rozwiązaniem był dysk z taśmowymi mapami o różnej skali, który, co ważne, automatycznie zmieniałby prędkość obracania się całego „GPS-a” przy przejściu z jednej skali do drugiej, dzięki czemu kierowca mógłby równie swobodnie poruszać się w miastach i między nimi.
 

Pochwała prostoty
Prostota, której był gorącym zwolennikiem, była kluczowa także w jego pracy wynalazcy. W końcu, jak pisał Antoine du Saint-Exupéry, „projektant wie, że osiągnął doskonałość nie wtedy, gdy nie może już niczego dodać, ale wtedy, gdy nie może już niczego odjąć”. W jego mechanicznych konstrukcjach, tak jak w jego technice gry na fortepianie, „mniej” znaczyło „więcej”.

Z wynalazków wyłania się obraz człowieka, który wszędzie wokół siebie odnajdywał coś do poprawienia. Ma na koncie kilkanaście patentów dotyczących różnych elementów zawieszenia samochodów – miały mu przynieść całkiem przyzwoity dochód, bo amortyzatory jego wzoru były dość powszechnie stosowane i w samochodach, i w samolotach jeszcze w latach 40.

Opracował specjalne wzmacniacze, które miały poprawić jakość dźwięku w ówczesnych, prymitywnych sieciach telefonicznych, narażonych na skoki napięcia oraz nieprzyjemne świsty i trzaski. Pracował nad motorówkami, piecami, miał nawet zaprojektować wspomniany już dom obracający się w ślad za słońcem.

Swoich talentów technicznych używał też do wspomożenia swojej techniki muzycznej. Udoskonalał system zapisu gry pianisty na taśmach perforowanych, które następnie miały sterować pianolami. Jego mechanizm potrafił rejestrować i odtwarzać naprawdę subtelne różnice w sile, którą pianista wkładał w uderzanie klawiszy. Niestety, zrobił to w czasach, gdy pianole były już wymierającym gatunkiem.

Ale inny jego wynalazek żyje do dziś i korzystają z niego wszyscy następcy wielkiego pianisty. Patent numer 2263088 opisywał nowy sposób instalacji klawiszy fortepianowych, pozwalający im poruszać się z dużo mniejszymi oporami, co z kolei przekłada się na to, że pianista dostaje do dyspozycji o wiele subtelniejszy instrument. Z patentu skorzystała firma Steinway.

Motoryzacja pozostała jednak jego największą fascynacją, przez jakiś czas poruszał się wręcz samochodem własnej konstrukcji. I właśnie z nią wiąże się największa legenda Hofmanna-wynalazcy, czyli słynne wycieraczki.
Według niej Hofmann, zirytowany faktem, że prowadzenie samochodu w deszczu czy śniegu zmienia się w półślepą mordęgę, zasugerował się miarowymi ruchami metronomu. I, po kilku miesiącach prób i błędów, przedstawił swój pomysł inżynierom Forda. Potem pomysł podchwycili wszyscy.

Tyle że historia jest, jak zwykle, bardziej skomplikowana, bo pierwsze samochodowe wycieraczki, ręcznie napędzane i sterowane, w 1903 r. opatentowała – co w tamtych czasach jest sporym ewenementem – kobieta, Mary Anderson. Miała jednak pecha – patent obowiązywał przez 17 lat i wygasł, zanim automobile zdobyły naprawdę dużą popularność. Dopiero wraz z powszechnym pojawieniem się aut takich jak Ford T pojawiło się zapotrzebowanie na wycieraczki – i nowe patenty. Wśród nich miał być i ten Hofmanna, inspirowany metronomem. Polak jest więc wśród ojców wycieraczek, choć takie wynalazki rzadko miewają jednego rodzica.

Ale bez względu na kontrowersje, samego Hofmanna ubawiłyby zapewne słowa jego długoletniego przyjaciela, Sergiusza Rachmaninowa, który, oglądając pewnego dnia nowy samochód, miał powiedzieć: „Hofmann uważa, że ja jestem najwybitniejszym pianistą, podczas gdy ja jego uważam za najwybitniejszego. Ale Hofmann uważa, że jest największym mechanikiem samochodowym wśród pianistów, a wiem, że tak naprawdę jestem nim ja”. ©

WOJCIECH BRZEZIŃSKI jest dziennikarzem naukowym, reporterem Polsat News, gdzie prowadzi autorski program popularnonaukowy „Horyzont zdarzeń”. Stale współpracuje z „Tygodnikiem Powszechnym”. Pasjonat wszystkiego, co lata.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
79,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz naukowy, reporter telewizyjny, twórca programu popularnonaukowego „Horyzont zdarzeń”. Współautor (z Agatą Kaźmierską) książki „Strefy cyberwojny”. Stypendysta Fundacji Knighta na MIT, laureat Prix CIRCOM i Halabardy rektora AON. Zdobywca… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 19/2015

Artykuł pochodzi z dodatku „Józef Hofmann. Ręka geniusza