Ukryte światło konsumpcji

Przedświąteczne szaleństwo to dobre szaleństwo, bo jego motorem nie jest ponury konsumeryzm, ale po prostu miłość.

14.12.2010

Czyta się kilka minut

Czy Boże Narodzenie jest dla nas nadal Bożym Narodzeniem? Francuska wersja Wikipedii tak to mniej więcej ujmuje: "Noël (francuska nazwa Bożego Narodzenia) jest świętem chrześcijańskim, dorocznym obchodzeniem narodzenia Jezusa z Nazaretu. To święto pochodzenia pogańskiego w rozmaity sposób celebruje zimowe przesilenie. W XXI wieku przyjęło ono postać bardzo świecką. Stało się świętem handlowym, obchodzonym także przez niewierzących. Charakteryzuje je gromadzenie się rodziny przy wspólnym posiłku i dawanie podarunków, zwłaszcza - choć nie wyłącznie - dzieciom...".

Czytałem gdzieś, że wielu Francuzów pytanych na ulicy przez ankieterów, co to właściwie jest "Noël", nie miało żadnych skojarzeń z wydarzeniem w Betlejem. A u nas?

Świąteczne zakupy? Oczywiście... Według badań doradczej firmy ­Deloitte, przeciętna polska rodzina wyda w tym roku na święta 1500 zł. Połowa tej kwoty zostanie przeznaczona na prezenty. Około 700 zł na prezenty, 500 zł na żywność, 300 zł na transport i inne wydatki związane ze świętami. Rzecz nie ogranicza się do wydanej sumy. Ważne przecież, co się kupuje. Dlatego jest to czas przedświątecznej gorączki zakupów, tłumów w galeriach handlowych, specjalnych reklam, a potem podliczanie sum wydanych przez obywateli pieniędzy, dekoracji niekoniecznie religijnych, choinek, mikołajów i (rzadziej) scen biblijnych. Wszystko to razem każe pytać, czy i u nas już rozpoczął się rozkład religijnych tradycji świątecznych, czy w ostatnich dniach Adwentu dominuje religijne oczekiwanie, czy klimat całkowicie świecki?

Czy profanum pochłonęło sacrum, zachowując tylko strzępy religijnej symboliki, często przekształconej w folklor wyzuty z elementów wiary? Wielu ludzi skłania się ku odpowiedzi twierdzącej. W efekcie pojawiają się gromy na "świątynie konsumpcji", to jest galerie, oraz próby obrony świętych tradycji.

A może nie ma powodów do obaw i nostalgii za dawną, nabożną tradycją? Bo czy pod tradycyjnym obyczajem często nie kryło się sporo magii i pogaństwa? Czy o głębi wiary świadczy np. sakralizacja dawnych przepisów postnych i okrzyki zgrozy, że Kościół na wieczerzę wigilijną dopuszcza dania mięsne? I odwrotnie, czy w pozornie konsumenckim podnieceniu nie kryją się ważne treści chrześcijańskie, czy w przedświątecznym wydawaniu pieniędzy na jadło i prezenty nie zawierają się elementy w przesłaniu Bożego Narodzenia szczególnie ważne?

Przecież obmyślanie gwiazdkowych podarunków, szukanie ich po sklepach, wydawanie ciężko zarobionych pieniędzy na coś, co obdarowanemu nie jest do życia konieczne, lecz tylko życie czyni przyjemniejszym - jest konkretnym wyjściem (przynajmniej na moment) z okopów egoizmu. Wyjątkowo piękne jest zaaferowanie pytaniem, czym mogę naprawdę ucieszyć bliźniego, zmusza do skupienia uwagi na najbliższych, których mamy koło siebie i może dlatego nie poświęcamy im dość uwagi i nie bardzo ich naprawdę znamy.

Troska o wspólny świąteczny stół, do którego często się zaprasza także samotnych znajomych, barszcz i karp po żydowsku mają przecież wymiar duchowy, całkiem inny niż dobry obiad w restauracji.

Religijnie rozumiane Święta Bożego Narodzenia mają nam przypominać o dobroci Boga, który wszedł w naszą historię i pozostał z nami. Boże Narodzenie stawia nam przed oczy Boga bezbronnego, by nas rozbroić z naszych złości. Dlatego, jeśli w wigilijny wieczór - nawet nie bardzo pamiętając, skąd to się wzięło - łamiemy się opłatkiem, jesteśmy dla siebie dobrzy, darowujemy sobie urazy i staramy się jeden drugiego ucieszyć, to nawet nie wiedząc o tym, święta przeżywamy w duchu chrześcijańskim.

Chrześcijańskie są wszystkie świąteczne działania mające za cel wsparcie moralne i materialne samotnych, bezdomnych i biednych. Zwykle nie rozwiązują ich problemów, ale przynajmniej na chwilę krzepią. Zresztą i tak polskie kolędy, nawet te z głośników w handlowej galerii, uporczywie będą nam przypominały, jak się to zaczęło i o co chodzi.

Boże Narodzenie pokazuje, jak chrześcijaństwo wniosło w naszą kulturę bezinteresowną dobroć, która się wywodzi z Nocy Betlejemskiej.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Urodził się 25 lipca 1934 r. w Warszawie. Gdy miał osiemnaście lat, wstąpił do Zgromadzenia Księży Marianów. Po kilku latach otrzymał święcenia kapłańskie. Studiował filozofię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował z młodzieżą – był katechetą… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 51/2010