Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Św. Paweł rozróżniał między mocą Wcielonego Słowa a ludzką retoryką cenioną choćby w kręgu kulturowych wpływów Demostenesa. Siłą chrześcijaństwa na pewno nie jest elokwencja. Chrystus przychodzący w ludzkiej postaci w noc Narodzin mógł przemawiać co najwyżej kwileniem lub płaczem. Przywódca ludu w przełomowym okresie dziejów, Mojżesz, przeżył mocno spotkanie z Bogiem w płonącym krzewie, ale nigdy nie był płomiennym mówcą. Przeciwnie, Pismo św. mówi, że Mojżesz miał kłopoty z wymową i chciał uniknąć swej misji, tłumacząc Bogu: "Panie, ja nie jestem wymowny" (Wj 4, 10). Nadaje to wydarzeniom biblijnym rys różniący je tak istotnie od wielomówstwa na poziomie reklamy czy wiecu.
Podstawową formę oddziaływania Wcielonego Słowa stanowiła przez długi czas cisza Nazaretu. Żadnych przemówień, żadnych cudów, żadnych deklaracji o nadzwyczajnych wydarzeniach, które przyniesie przyszłość. Milczenie wypełnione Bogiem, otwarte na refleksję i niewidzialny świat łaski, wymaga wysiłku, na który nie potrafią się zdobyć miłośnicy "uwodzącego przekonywania". Łatwiej jest uwodzić, niż myśleć. Chrześcijaństwo wymaga od nas trudnego wyjścia poza fascynację i oczarowanie.
Umiejętność odkrywania głębokiego wymiaru zdarzeń, w którym nawet cisza okazuje się nośnikiem Sensu, znajduje wyraz w ukazywaniu tego "ducha i mocy", o którym św. Paweł pisał do Koryntian. Uciekamy się w gąszcz słów wówczas, gdy jesteśmy słabi. Ginie nam wtedy z oczu wymiar ducha, który nie wymaga potoku słów, ponieważ - jak to było w przypadku Mojżesza - może ujawniać się nawet w jąkaniu. Wymaga on jednak umiejętności zasłuchania w ciszę nocy betlejemskiej, zapatrzenia w tajemnicę płonącego krzewu, oswojenia tej mądrości, która nie zwraca uwagi na zachwyty czy oklaski. Być wiernym uczniem Wcielonego Słowa to umieć otwierać się na te formy przekazu Bożej mądrości, które wymagają odejścia od stylu gwiazdorów, by zauważyć moc Boga ukrytą w szarym pejzażu codzienności.