U wezgłowia bandyckiego Petersburga

Czy to koniec bandyckiego Petersburga? Szerzej nieznany w Europie Aleksander Małyszew znalazł się właśnie wśród grupy aresztowanych na Costa del Sol.

01.07.2008

Czyta się kilka minut

Podmiejskie cmentarze wypełniły się ekskluzywnymi nagrobkami z realistycznie wygrawerowanymi podobiznami mafiosów. /fot. Rafał Milach, Przekrój,  Forum /
Podmiejskie cmentarze wypełniły się ekskluzywnymi nagrobkami z realistycznie wygrawerowanymi podobiznami mafiosów. /fot. Rafał Milach, Przekrój, Forum /

Aresztowani - to bossowie rosyjskiej mafii. A zeszłego lata zatrzymano, tym razem w Rosji, Władimira Kumarina (vel Barsukowa), zwanego "czarnym gubernatorem" Petersburga. Do dziś czeka w areszcie na proces. Ujawnienie powiązań biznesowych mafiosów może być nie na rękę wielu osobom ze świecznika. Czy to tylko zmierzch "bandyckiego Petersburga", czy może coś więcej?

Hiszpańska garota

Każdy taksówkarz w Marbelli - najdroższym kurorcie na Costa del Sol - chętnie pokaże "dom rosyjskiej mafii", jak określa się okazałą willę w zacisznej okolicy. Takich domów, należących do zamożnych rosyjskich przedsiębiorców lub osób podających się za przedsiębiorców, jest w Marbelli i innych miejscowościach wybrzeża Morza Śródziemnego wiele.

Wyrośli w "bandyckim Petersburgu" byli bokserzy bez wykształcenia, trudniący się na początku drogi życiowej wymuszaniem haraczy i zabójstwami na zlecenie, w następnych latach nabrali ogłady i zaczęli udawać biznesmenów. Dotyczy to tych, którzy przeżyli dintojrę, są obdarzeni instynktem samozachowawczym, potrafili się szybko przystosowywać do zmieniających się warunków i mieli najmocniejsze nerwy. Albo najmocniejsze haki na kogoś, kto mógł zapewnić im bezpieczeństwo. Albo dobre umocowanie "na górze". Selekcja była ostra. Przetrwali silni gracze, którzy przystąpili do bardziej wysublimowanych rozgrywek.

Niektórzy przepłukane w przemyślnej wirówce finansowej gangsterskie pieniądze lokowali w zagraniczne nieruchomości. Dlaczego rosyjski wymiar sprawiedliwości nie poradził sobie z tym procederem? Dobre pytanie.

Ale najpierw o akcji hiszpańskich stróżów prawa.

O świcie feralnego 13 czerwca z pieleszy wyciągnięto 20 osób. Podejrzani o malwersacje, zabójstwa, wymuszenia, podrabianie dokumentów, przemyt kobaltu, handel narkotykami i żywym towarem pochodzą z Rosji. Na liście zatrzymanych uwagę przykuwają dwa nazwiska: Aleksander Małyszew (Gonzales) i Giennadij Pietrow. Wyjaśnianiem ich działalności na terytorium Hiszpanii ma się zająć Baltasar Garson - nieprzekupny sędzia, sława hiszpańskiego wymiaru sprawiedliwości, znany m.in. ze "sprawy Pinocheta".

Biznesmeni

Hiszpanie za bossa grupy uważają Pietrowa. Jak pisze hiszpańska prasa, prowadził on biznes z rozmachem: na Balearach, w Maladze i Alicante, a także w Londynie, Frankfurcie i Tokio. To jeszcze nie grzech. Ale Hiszpanie zaczęli się podejrzliwie przyglądać, skąd Rosjanin ma na to pieniądze.

Jak się też okazało, nie był on osobą w tych stronach nieznaną. W 1990 r. przyjechał z walizką pełną pieniędzy niewiadomego pochodzenia i nabył hotel "Palmira Beach". Dziennik "El Pais" twierdzi, że były to pieniądze z kasy KGB lub partii komunistycznej. Pietrow świadczył prawdopodobnie usługi komuś umocowanemu wysoko w strukturach bezpieczeństwa. W schyłkowym okresie ZSRR co sprytniejsi przedstawiciele nomenklatury próbowali zahaczyć się w "lepszym świecie". Jako kurierów wykorzystywano również lojalnych współpracowników ze świata przestępczego. Tamta pierwsza próba zakotwiczenia sowieckich lewych pieniędzy w biznesie na Zachodzie nie udała się Pietrowowi: sąd odebrał hotel za długi.

Kolejne przymiarki Pietrowa do biznesu w hiszpańskich nieruchomościach były już bardziej "gramotne", interesy szły nieźle. Dyrektor Agencji Śledztw Dziennikarskich, Andriej Konstantinow, przewiduje: "Aresztowania w Hiszpanii mogą mieć skandaliczny ciąg dalszy w Rosji. Pietrow utrzymywał kontakty na bardzo wysokim poziomie. Wielu poważnych ludzi i w Moskwie, i w Petersburgu zaniepokoiło się aresztami w Hiszpanii". A jak pisze "Moskowskij Komsomolec", Pietrow miał powiązania z elitą biznesową i polityczną Rosji. Podobno kupił kilka mieszkań w elitarnej dzielnicy Petersburga, gdzie mieszkają wpływowi ludzie. Takie sąsiedztwo nie byłoby możliwe, gdyby nie związki z wierchuszką świata polityki, biznesu i organów ścigania.

Dziennikarze zajmujący się mafią sugerują, że przemiana rzezimieszków (walczących na noże o strefy wpływów na petersburskich bazarach) w szacownych biznesmenów prowadzących interesy na Zachodzie, mogła się dokonać dzięki "kryszy", czyli ochronie, w kręgach polityki i służb specjalnych. A hiszpańskim śledczym najwidoczniej udało się ustalić powiązania między kryminalną przeszłością zatrzymanych a ich kontami bankowymi. Stąd "niepokój" w Moskwie i Petersburgu. A nuż wypłynie coś niepożądanego?

Pewnego razu w Petersburgu

W latach 90. "bandyckim Petersburgiem" rządziły dwa gangi: "małyszewscy" i "tambowscy". Pierwszy wziął nazwę od nazwiska wodza (Małyszew), drugi od miejsca pochodzenia swego lidera (Władimira Kumarina z Tambowa). Małyszewowi wiodło się gorzej w interesach. "Tambowscy" mieli przewagę, jako pierwsi zaczęli legalizować swój biznes. Obaj szefowie w połowie lat 90. trafili do więzienia i odsiedzieli krótkie wyroki. Małyszew wyjechał potem za granicę, miał tam przygotowany grunt: za pośrednictwem banków w krajach bałtyckich zawczasu przetransferował pieniądze do zachodnich banków. Na podstawie podrobionych dokumentów otrzymał obywatelstwo Estonii; gangster miał w tym kraju dobre układy, działało tu m.in. jego kasyno.

Gdy Małyszew uchwycił przyczółek w Hiszpanii (ożenił się, zmienił nazwisko, rozpoczął działalność), ściągnął pobratymców - m.in. Giennadija Pietrowa, który pod nieobecność szefa pilnował w Rosji interesu (m.in. sieć sklepów z materiałami budowlanymi, firmy remontowe). Na 80-metrowym jachcie Pietrowa w Marbelli odpoczywali, jak pisze "Izwiestija", znani rosyjscy urzędnicy. Być może hiszpańskie śledztwo ustali, kim byli goście i czy łączyły ich nielegalne interesy z szajką z Marbelli.

Zdaniem niemieckiego dziennikarza Jürgena Rotha, autora książki "Gangsterzy ze Wschodu", badającego związki mafii z przedstawicielami władzy i służb bezpieczeństwa, "w Rosji nie ma we władzach ludzi, którzy w tym czy innym stopniu nie mieliby powiązań z mafią. Ale to jeszcze nic takiego. Jedna sprawa to mieć kontakty, a druga - być »kryszą«. Federalna Służba Bezpieczeństwa »kryszuje« mafię: i pomaga rosyjskiej przestępczości zorganizowanej, i wykorzystuje ją, np. do realizowania wspólnych projektów ekonomicznych. Powstaje symbioza: państwo gwarantuje bezpieczeństwo, kryminał obsługuje przedstawicieli państwa" ("Prawda Siewiera", wrzesień 2003 r.).

Gdy w 2007 r. został aresztowany Kumarin, Małyszew po 13 latach nieobecności odwiedził Petersburg. Może badał możliwość wzięcia rewanżu na "tambowskich". Oznaczałoby to wywołanie kolejnej wojny o wpływy (płaszczyzną rywalizacji z "tambowskimi" był m.in. biznes paliwowy).

W nawiązaniu kontaktów ze światem polityki jeszcze w ubiegłej dekadzie pomagał Małyszewowi Ilja Traber, pseudonim "Antykwariusz", wspólnik - jak pisze "Nowaja Gazeta" - w firmie Petersburg Fuel Company (spółka zmonopolizowała paliwowy rynek w Petersburgu). Trzecim wspólnikiem był Kumarin. Traber w latach 90. miał "dojścia" we władzach miasta, cieszył się przychylnością mera Anatolija Sobczaka. "W niektórych mediach - pisze "Nowaja Gazeta" - nazwiska Trabera i Pietrowa wymieniane są obok nazwiska wicepremiera Igora Sieczina (blisko związanego z Władimirem Putinem). Sieczin mógł poznać Trabera w czasach Sobczaka w Petersburgu, kiedy Sieczin kierował kancelarią komitetu ds. stosunków z zagranicą, szefem komitetu był Putin".

Gangsterzy i sponsorzy

Na początku pierwszej kadencji prezydenckiej Putina wysocy przedstawiciele władz zaczęli głośno mówić o istnieniu przestępczości zorganizowanej, związkach gangsterów z władzami i biznesem. Ówczesny minister spraw wewnętrznych (dziś przewodniczący Dumy) Borys Gryzłow publicznie potwierdził istnienie grupy "tambowskiej", która kontrolować miała w Petersburgu ponad sto przedsiębiorstw. Za finał wszczętej wówczas akcji można uznać aresztowanie w 2007 r. bossa mafii "tambowskiej", zwanego "czarnym gubernatorem" Petersburga, Władimira Kumarina (vel Barsukowa). Jest podejrzany o zlecenie zabójstwa i inne ciężkie przestępstwa.

Kumarin wolał w ostatnich latach zostawać w cieniu; zajmował się działalnością charytatywną, był sponsorem podwodnego okrętu atomowego "Tambow", pomagał cerkwiom i klasztorom, wspierał teatry, w 2004 r. zagrał w filmie Aleksandra Niewzorowa rolę Ludwika XIV. Był też uważany za prototyp bohatera serialu "Bandycki Petersburg".

Kumarin-Barsukow - jak pisze miesięcznik "Sowierszenno Siekrietno" w publikacji o możliwych powiązaniach mafii i władz Petersburga w latach 90. - wydał ok. 100 tys. euro na prawników, gdy procesował się z Rothem, utrzymującym, że Putin jako zastępca mera Petersburga miał kontakty z gangsterami. Roth w wypowiedzi dla Radia Svoboda stwierdził: "Kumarin dysponuje wieloma szczegółowymi informacjami o czasach Putina w Petersburgu. Bardzo bym się zdziwił, gdyby nie wykorzystał swej wiedzy, by się uwolnić od zarzutów".

Czy aresztowanie Kumarina i wpadka "hiszpańskiej paczki" petersburskich gangsterów oznacza koniec "bandyckiego Petersburga"? Czy jest to tylko zmiana pokoleniowa w ustalonych strukturach? Nowy prezydent Miedwiediew zapowiada walkę ze zorganizowaną przestępczością i z korupcją. Czy tym razem uda się wyleczyć Rosję z tej choroby?

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 27/2008